wtorek, 25 marca 2008

Filmowe podsumowanie świąt

Tak jak przy okazji Bożego Narodzenia, tak i teraz skrobnę kilka zdań na temat tego co w święta obejrzałem. Nie było tego zbyt wiele, ale zawsze coś.

Zanim to jednak nastąpi, pewnie zauważyliście z prawej strony logo: 'Nie oglądam, nie zabijam'. Chodzi naturalnie o olimpiadę w Pekinie i sprawę w Tybecie. To co się tam dzieje jest dla mnie niezrozumiałe. Chińczycy masakrują tybetańskich mnichów, a świat (rządzących mam na myśli) nic sobie z tego nie robi. Nawet stojące na straży pokoju światowego USA, które tak ochoczo walczy z terroryzmem (w krajach w których jest ropa) na sytuację w Tybecie praktycznie nie reaguje (tam ropy nie ma). A zwykli ludzie za wiele zrobić nie mogą. Nawoływanie sportowców do bojkotu też raczej dużego sukcesu nie przyniesie, bo nie po to się się taki przygotowuje 4 lata, żeby olać tak dużą imprezę. Sytuacji mnichów raczej nie poprawimy, ale za to możemy postarać się zmniejszyć zyski z olimpiady. Wierzę, że w Internautach drzemie potencjał dość spory, więc mam nadzieję, że jakiś to efekt przyniesie, nawet jeśli akcja nie wyjdzie poza granice naszego kraju. Przechodząc do rzeczy, cały pomysł na bojkot znalazłem na blogu dziennikarza Gazety Wyborczej - Dominika Kazanowskiego i do tego posta zostaniecie odesłani jeśli klikniecie na obrazek 'Nie oglądam, nie zabijam'. Pozwolę sobie go zacytować:
Olimpiada to bardzo duże przedsięwzięcie komercyjne. Największy wpływ na decyzje mają pieniądze. Zamiast wysyłać listy do rządu Chin, czy bić pianę w telewizji i rozdzielać włos na troje, można zaprotestować w najskuteczniejszy z możliwych sposobów:
  • Nie oglądać transmisji z olimpiady w telewizji – to może zrobić każdy z nas i namówić swoich znajomych.
  • Nie relacjonować przebiegu olimpiady – to prosty sposób na bojkot Chin przez media.
  • Nie kupować produktów sponsorów olimpiady.
Ten protest może być najbardziej dotkliwy – uderza zarówno w machinę propagandową reżimu jaki i w finansowanie olimpiady. Sponsorzy nie będą zadowoleni.
Czy się przyłączycie, czy nie - sami zadecydujecie. Ja nie miałem wątpliwości.


Przejdźmy jednak do spraw związanych z tematem posta i bloga. Oto co obejrzałem w święta:

Harry Potter i kamień filozoficzny - Jeśli zapomnieć o tym co było w książce, to pierwszą część przygód czarodzieja ogląda się całkiem przyjemnie i wszelakie pominięcia pewnych wątków nie rażą. Chociaż bez wątpienia lepsza to rozrywka dla młodych, niż dla starszych 'poteromaniaków'. Ocena 3,5/6

Miasto gniewu - Oscar dwa lata temu + najlepsza scena jaką kiedykolwiek wdziałem = film z serii musisz zobaczyć. Obejrzałem po raz drugi i na pewno nie ostatni. Ocena 6/6

Harry Potter i Komnata Tajemnic - Harry Potter znów czaruje, znów walczy z Sami-Wiecie-Kim i oczywiście znów wygrywa. Wszystko podobnie jak w poprzedniej części więc i ocena taka sama - 3,5/6

Poranek kojota - Aż się łezka w oku kręci, gdy patrzy się na te nie aż tak dawne polskie komedie. Poranek kojota może i arcydziełem nie jest, ale przy dzisiejszych polskich komediach (romantycznych, w których Warszawa wygląda jak Nowy York, a każdy bohater jest uosobieniem sukcesu) wypada bardzo dobrze. Ocena 4/6

Harry Potter i więzień Azkabanu - Chyba najlepsza część filmowa z pierwszej trójki przygód najsłynniejszego czarodzieja naszych czasów. Harry i jego paczka trochę podrośli, więc przygody mają bardziej wciągające. Ocena 4/6

Zgon na pogrzebie - Brytyjska komedia, której akcja dzieje się (jak tytuł wskazuje) w trakcie pogrzebu. Pochowanie nieboszczka jest tu najmniejszym problemem, jaki ma jego rodzina, wspomnieć można chociażby dość niespodziewany romans denata. Miejscami faktycznie można zaliczyć zgon, ze śmiechu. Ocena 4,5/6

piątek, 21 marca 2008

Telewizyjny przewodnik wielkanocny

Tak się jakoś przyjęło, że święta w Polsce spędza się na ogół w domach. A że w tym roku jakoś pogoda do spacerów nie zachęca (chyba że w celu ulepienia bałwana), to część wolnego czasu można spędzić przed telewizorem. Co prawda żadna z telewizji nas w tym roku nie rozpieszcza, ale krótko zaprezentuję co ciekawsze pozycje z ramówki na każdy dzień świąt, zaczynając od Wielkiej Soboty.

Wielka Sobota:

Nie jest to co prawda jeszcze święto właściwe, ale wspomnieć o filmach lecących w ten dzień warto, głównie za sprawą TVNu. To na antenie tej stacji będziemy mogli zobaczyć najpierw pierwszą część przygód Harrego Pottera, a później, dość późnym wieczorem Włoską robotę.

14.50, TVN, Harry Potter i kamień filozoficzny
21.40, TVN, Włoska robota


Niedziela Wielkanocna:

Pierwszy dzień świąt to przede wszystkim kolejna część przygód Harrego Pottera w TVNie. Również w TVNie, ale nieco później będziemy mogli zobaczyć całkiem udaną polską komedię - Poranek kojota. O widzów spróbuje zawalczyć też Polsat emitując Króla Artura. Odradzam za to włączanie 'dwójki' między 21 a 23 - wtedy to można będzie natrafić tam na beznadziejną polską pseudo-komedię - Ja wam pokażę!.

14.35, TVN, Harry Potter i Komnata Tajemnic
20.00, Polsat, Król Artur
21.55, TVN, Poranek kojota

Poniedziałek Wielkanocny:

Zdecydowanie najlepszy pod filmowym względem dzień świąt. Co prawda znowu najlepiej wygląda oferta TVNu, znowu z Harrym Potterem (tym razem trzecia część) i z jedną z niewielu udanych poshrekowych animacji - Madagaskarem. Jeśli ktoś nie gustuje w tego typu produkcjach, to odsyłam do 'dwójki', w której będziemy mogli zobaczyć Brada Pitta i Anthonego Hopkinsa w filmie Joe Black.

14.55, TVN, Harry Potter i więzień Azkabanu
20.00, TVN, Madagaskar
21.00, TVP 2, Joe Black

A ja wszystkim czytelnikom życzę zdrowych, spokojnych i pogodnych świąt wielkanocnych.

środa, 19 marca 2008

To nie jest kraj dla starych ludzi

Znowu przez dłuższy czas nic nie pisałem. Powodów było kilka, ale nie są one zbyt istotne. Ważne jest, że macie kolejną recenzję, znowu film na czasie - oscarowy "To nie jest kraj dla starych ludzi". A ta recenzja, jak zobaczycie jest trochę 'inna niż inne' ;) Liczę na Wasze komentarze.

tytuł oryginalny:
No Country for Old Men
gatunek:
dramat
reżyseria:
Joel Coen, Ethan Coen
scenariusz:
Joel Coen, Ethan Coen
zdjęcia:
Roger Deakins
muzyka:
Carter Burwell
obsada:
Tommy Lee Jones Tommy Lee Jones Bell
Josh Brolin Josh Brolin Moss
Javier Bardem Javier Bardem Chigurh
Kelly MacDonald Kelly MacDonald Carla Jean
od lat: 16
czas trwania: 122 minuty
cena DVD: 36,99 zł
moja ocena: 4/6


Najnowszy film Coenów był bez wątpienia największym wygranym tegorocznej gali oscarowej. 8 nominacji, z których 4 zamieniły się w statuetki. Czy potrzeba komuś lepszej rekomendacji? Jeśli tak, to ode mnie jej nie otrzyma. "To nie jest kraj dla starych ludzi" obejrzeć warto, jednak zachwycać się nim niekoniecznie trzeba. Dla mnie był to kawał solidnie zrobionego kina, ale do arcydzieła mu daleko. Skąd więc takie dobre przyjęcie przez Amerykańską Akademię Filmową? Popatrzmy może na każdą nagrodę i nominację z osobna:

Najlepszy scenariusz adaptowany. Trudno mi tu ocenić, jak bardzo "To nie jest kraj dla starych ludzi" na nagrodę w tej kategorii zasługiwał. Cała historia powstała na podstawie powieści Cormaca McCarthy'ego o tym samym tytule. Opowieść rozpisana jest w zasadzie na trzy postacie: Moss (Josh Brolin), podczas polowania natrafia na miejsce nieudanej transakcji narkotykowej. Znajduje kilkanaście trupów, trochę heroiny oraz 2 miliony dolarów. Postanawia wziąć sobie pieniądze, wie jednak, że źli ludzie łatwo o nich nie zapomną. I tu pojawia się kolejna postać - morderca Chigurh (Javier Bardem), który po trupach będzie próbował dojść do celu jakim jest odzyskanie pieniędzy. Jego tropem będzie z kolei podążał tytułowy stary człowiek, czyli szeryf Bell (Tommy Lee Johnes). Jak dla mnie scenariusz nie jest na tyle porywający, by przyznawać mu Oscara. Z drugiej strony, fatalny jednak też nie był, a że pozostałych nominowanych w tej kategorii widziałem tylko "Pokutę", to słuszności decyzji Akademii nie neguję. Może faktycznie inne scenariusze były gorsze ("Pokuty" był minimalnie).

Najlepszy aktor drugoplanowy. Tu nie mogło być inaczej. To co Javier Bardem zrobił ze swoją postacią wzbudza szczery zachwyt - lepiej mordercy wyobrazić sobie nie można. Cichy, wyrachowany, trochę jakby z innego świata. Nie każdy potrafiłby to tak zagrać. W moim odczuciu przyćmił on pozostałych aktorów do tego stopnia, że w pewnym momencie zamiast kibicować tym dobrym, zacząłem być po stronie Chgurha. Jego postać była zdecydowanie najbardziej wiarygodna. Swoistego uroku dodają mu również bronie jakimi się posługuje - shotgun z tłumikiem oraz urządzenie do zabijania bydła. W przeciętnych filmach nie spotykane, a szkoda, bo sieczkę potrafią zrobić po cichu i efektownie.

Najlepszy reżyser. Podobnie jak w poprzedniej kategorii, tu też jestem w stanie się zgodzić ze słusznością nagrody. Coenowie odwalili kawał dobrej roboty. Od strony technicznej filmowi nie ma czego zarzucić, wszystko jest perfekcyjnie zaplanowane. Co prawda ta perfekcyjność działa trochę na niekorzyść obrazu (taki delikatny przerost formy nad treścią) ale to mało istotne. Bo obok tego przerostu oddaje też kapitalnie klimat filmu.

Najlepsze zdjęcia. Nie było tu Oscara. Może i słusznie, może nie. Wypowiadać chyba się za bardzo nie powinienem, bo podobnie jak przy okazji scenariusza - poza "Pokutą" konkurentów nie widziałem. Faktem jest, że zdjęcia były bardzo dobre. Ich autor, Roger Deakins, odwalił kawał solidnej roboty. Kiedy trzeba było zwracał umiejętnie naszą uwagę na szczegóły, które normalnie by nam umknęły i za to jeden duży plus. Kolejny należy mu się za sposób, w jaki ukazał Teksas. Nie widziałem nigdy tego stanu na żywo, ale nie ma innej możliwości, on musi wyglądać tak, jak w "To nie jest kraj dla starych ludzi". I nie ma znaczenia, że akcja filmu rozgrywa się jakieś 18 lat temu. Teksas to Teksas i jeśli miał bym go sobie jakoś wyobrazić, to tak, jak został ukazany w filmie Coenów.

Najlepszy montaż. Kolejna nominacja, tylko że tym razem nie mam zielonego pojęcia za co... Nie widziałem tutaj nic, co wyróżniało by ten film pod względem zmontowania od całej masy innych produkcji rodem z Hollywood i nie tylko. Brak statuetki nie jest tu żadnym zaskoczeniem. Przynajmniej dla mnie.

Najlepszy dźwięk. Tutaj też nie bardzo rozumiem skąd nominacja. Wszystkie odgłosy, owszem brzmiały dobrze, szczególnie te wydawane przez wspomniane wcześniej bronie Chigurha . Ale bez przesady, żeby się nimi zachwycać i nominować do najważniejszej nagrody w branży filmowej? 100 razy lepsze dźwięki były w "Pokucie", a ta nawet nominacji nie zgarnęła :|

Najlepszy montaż dźwięku. Kosmiczna kategoria, ośmielę się powiedzieć, że bardzo mało istotna. A że moja wiedza w tej dziedzinie jest praktycznie żadna, to nie będę się tu wypowiadał. Chociaż coś mi mówi, że w "Pokucie" ten montaż też wypadł lepiej.

I na koniec najważniejsze - Oscar za najlepszy film. Niby wszystko pasuje, więcej jest tam zalet niż wad. Niby w najważniejszych kategoriach wszystko zadziałało. Ale jednak całość pozostawia pewien niedosyt. Nie zawsze jest tak, że z pięknych kwiatów wyjdzie ładny bukiet. Tak jest też w tym przypadku - pomimo, że poszczególne elementy potrafią zaimponować, to jednak całość pozostawia wiele do życzenia.

Być może to nie jest film dla młodego widza. Być może ja nie potrafię docenić jego mistrzostwa. Być może trzeba go obejrzeć dwa razy by go w pełni docenić. Faktem jest, że "To nie jest kraj dla starych ludzi" na kolana mnie nie rzucił. Trudno mi tu powiedzieć dlaczego. Nie można na pewno odmówić mu inteligencji oraz chęci postawienia trudnych pytań. Dlatego polecam każdemu przekonać się samemu, czy jest to film dla niego.
__________

Recenzja dla http://kinomaniaki.com

 

Premiera miesiąca:

Premiera miesiąca
Tytuł: 'Wszystko, co kocham'

premiera: 15.01.2010


gatunek: dramat

reżyseria: Jacek Borcuch

scenariusz: Jacek Borcuch

obsada: Olga Frycz, Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Katarzyna Herman