czwartek, 30 kwietnia 2009

Kitsch Corner: Scourge of the Undead

Coś mi się wydaje, że przespałem ostatni piątek miesiąca. Nic jednak straconego,maj tak się pięknie ułożył że pierwszy wypada w piątek, więc starta niewielka. A w przyszły piątek będą zapominane już trochę zapowiedzi premier.
W tym miesiącu w KC coś, co najprawdopodobniej jest fake-trailerem, jednak nie można mu odmówić uroku ;) Panie i panowie, przed Wami Scourge of the Undead:


piątek, 24 kwietnia 2009

Vicky Cristina Barcelona



gatunek:
komedia, melodramat
reżyseria:
Woody Allen
scenariusz:
Woody Allen
zdjęcia:
Javier Aguirresarobe
obsada:
Scarlett Johansson Scarlett Johansson Christina
Penélope Cruz Penélope Cruz María Elena
Rebecca Hall Rebecca Hall Vicky
Javier Bardem Javier Bardem Juan Antonio Gonzalo
Chris Messina Chris Messina Doug
od lat: 12
czas trwania: 96 minut
cena DVD: aktualnie w kinach!
moja ocena: 5/6


Do tej pory moje spotkania z twórczością pana Woodyego Allena były co najmniej frustrujące. No bo jak tu zachować spokój, gdy wszyscy mówią o jakimś jego stylu, a ty tego stylu nie możesz za nic w świecie odnaleźć. Faktycznie szukanie jakiegoś wspólnego mianownika dla filmów takich jak 'Klątwa skorpiona', 'Jej wysokość Afrodyta', 'Wszystko gra', czy 'Sen Kasandry' zdaje się być dość karkołomne. Pierwsze dwa lekkie, drugie dwa dość mulące. Jedne zabawne, inne poważne. I co tu wspólnego w tych wszystkich dziełach? Czym jest to co Woody Allen daje swoim filmom, że zapadają w pamięć, wyróżniają się na tle szarej masy światowej produkcji filmowej? Odpowiedź na to pytanie daje 'Vicky Cristina Barcelona'.

Vicky (Rebecca Hall) i Cristina (Scarlett Johansson) są przyjaciółkami. Vicky niedługo wychodzi za mąż. Cristina daleka jest od ustatkowania się, ciągle szuka tej prawdziwej miłości. Vicky jest kobietą XXI wieku - dobrze ułożona, ze wszystkimi elementami swojego życia zaplanowanymi i pod kontrolą. Cristina jest natomiast romantyczką, nieustannie szukającą pasji. Obie udają się do Barcelony, a tam ich życie nabierze nowego sensu. Głównie za sprawą pewnego hiszpańskiego malarza (Javier Bardem), który to dość odważną propozycją zapoczątkuje szereg niespodziewanych zdarzeń. Nie chcę się zbyt rozpisywać o tym kto, z kim i dlaczego, bo wyszła by z tego mini-telenowela. Warto jednak wiedzieć, że do tego trójkącika włączy się jeszcze Penélope Cruz.

I tu właśnie pojawia się miejsce na magię Woody'ego Allena. Bo cała czwórka aktorów wypada rewelacyjnie. Co prawda Bardem wygląda trochę blado przy tak oszałamiająco przekonujących i kuszących niewiastach, ale być może to wina mojego męskiego punktu widzenia. I chociaż każdego z nich można zaliczyć do grona 'utalentowanych' nie mam wątpliwości, że to Woody Allen wyciągnął z nich wszystko co najlepsze. Nawet sama Rebecca Hall przyznała, że Woody Allen kontroluje wszystko co dzieje się na planie, każdy najmniejszy ruch. I właśnie dlatego kobiety w 'Vicky Cristina Barcelona' niemal kwitną na ekranie. Najlepszym przykładem może być tu Scarlett Johansson, która od jakiegoś czasu przestała być w moich oczach zarówno potencjalną aktorką wysokiego formatu, jak i seksbombą. Niespodzianką więc nie małą był dla mnie jej występ w roli Cristiny - nie tylko była uwodzicielsko piękna, ale też pokazała, że grać potrafi i nie bez powodu okrzyknięto ją odkryciem roku po 'Między słowami'.

Pod żadnym względem nie ustępuje jej Rebecca Hall, która jak sama o sobie mówi odkryciem roku jest... co roku. I nie bez powodu, wszak talentu jej nie brakuje. O jej zdolnościach niech świadczy jej pochodzenie. Ta Brytyjka przez cały film grała... Amerykankę. Ktoś powie - 'Też mi wyczyn'. Proponuję jednak posłuchać jak (pięknie) brzmi brytyjski angielski, a jak amerykański. To tak jakby Ślązakowi z krwi i kości kazać mówić piękną polszczyzną. Niby proste, a jednak z pewnych nawyków zrezygnować trudno. Oczywiście nie samym językiem Rebbeca Hall tworzy swoją rolę. Postarała się też o pogłębienie swojej postaci i dzięki temu Vicky jest najbardziej złożoną osobą w filmie.

Byłbym szalenie okrutny i niesprawiedliwy, gdybym nie poświęcił też części tej recenzji Penelope Cruz. Chociaż za nią akurat przemawiają nagrody które dostała za rolę Maríi Eleny (m.in. Oscar) . To właśnie ona nadaje temu filmowi prawdziwie latynoskiego charakteru. A jej kłótnie z Juanem Antonio (Javier Bardem) są wręcz urocze.

Cała ta opowieść doskonale wpisuje się w barcelońską scenerię. Tu pojawia się kolejna moc Allena - filmowanie miast. Jest to banał, ale nazwa Barcelona znajduje się w tytule filmu nie bez powodu. Jest to taki cichy bohater filmu, zapewniający słońce i piękne widoki. Nie mam wątpliwości, że jeśli za mniej więcej rok zdecydujecie się na wycieczkę do stolicy Katalonii, a jakoś środek transportu wybierzecie autobus, w trakcie podróży będziecie mieli okazję obejrzeć 'Vicky Cristina Barcelona'. Lepszej reklamówki to miasto mieć nie mogło. Cóż, jak widać Woody Allen wie jak reklamować miasta.

Oczywiście żadne zdjęcia, ani nawet dwojący i trojący się aktorzy nie uratowali by telenoweli. Przynajmniej w moich oczach. Jak więc ten stary wyjadacz Allen mnie udobruchał i sprawił, że nie wieszam na nim psów za to że w jego filmie romanse bohaterów są zawiłe jak tuzin świńskich ogonków? Dość łatwo - podlał to wszystko satyrą na dzisiejsze konsumpcyjne podejście do życia tzw. inteligentów. Ciekawie wypada porównanie typowo artystycznej, pełnej pasji osobowości z dobrze ułożonymi przedstawicielami grupy 'ą' i 'ę' (nie mylić z 'ĘĄ'!), dla których głównym tematem rozmów jest to kto jaki dywan kupił i który dekorator wnętrz byłby najlepszy dla ich nowego luksusowego mieszkania. Gdzieś pośrodku tych dwóch skrajności jest Vicky, która idealnie obrazuje nasze społeczeństwo - choć ciągnie ją do życia chwilą, to jednak nie jest w stanie zrezygnować ze swojego dobrze ułożonego (i zaopatrzonego) życia.

Przy kwestiach tak głębokich zbyt błahe byłoby wspominanie o dobrej muzyce, czy też czepianie się narratora, który spełnia podobną funkcję co lektor w filmach w polskiej telewizji (zabija klimat). 'Vicky Cristina Barcelona' to film zdecydowanie udany. Czy wybitny? Raczej nie, chociaż nie brakuje do tego wiele. Nie mniej jednak jest to jeden z tych filmów które w roku 2009 trzeba zobaczyć.

***

Można podziwiać już bloga w nowej szacie. Kilka drobiazgów wymaga jeszcze udoskonalenia, ale za to wszystko powinno sprawnie śmigać.
Pozdrawiam wiosennie :)

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Filmowe podsumowanie świąt

Zgodnie ze staroblogowym obyczajem po świętach maści wszelkiej pora na podsumowania. Tak więc zjadłem 4 jajka, kilka kawałków ciasta, ... Chwila, to blog filmowy więc chyba o filmach powinienem pisać? Ok, to święta z filmowej perspektywy wyglądały tak:

Wielka Sobota:

Shrek 2 - 5,5/6 - Chyba jedyny potwór do którego tak chętnie się wraca. Oglądałem po raz n-ty, a i tak kilka nowych smaczków wychwyciłem. No i było też zabawnie.

Apartament - 4,5/6 - Ponoć facet to świnia. A tu proszę, nie dość że facet ma uczucia to jeszcze krzywdzi go kobieta. Ciekawa intryga, ciekawie opowiedziana.

Niedziela Wielkanocna:

Przeminęło z wiatrem - 4,5/6 - To się nazywa KLASYKA. Film trwa prawie 4 godziny (z reklamami ponad 4), jest z 1939 roku, a potrafi zatrzymać przy ekranie bardziej niż dzisiejsze 'megahity'. Do tego rewelacyjni Vivien Leigh i Clark Gable. Ten film nigdy nie przeminie. A już na pewno nie z wiatrem.

Jasminum - 2,5/6 - Porażka na całej linii. Gdyby nie to że kaczka sra, a mała dziewczynka (nie pierwszy raz w polskim kinie) wprowadza odrobinę humoru oceniłbym to jeszcze niżej. A miało być tak pięknie...

Poniedziałek Wielkanocny:

Cztery pokoje - 4/6 - Cztery pokoje, czterech reżyserów, cztery nowelki. Każda inna, najlepsza na pewno ta made by Tarantino (czy mogło być inaczej?). Najgorsza druga, zaniżająca ocenę.

piątek, 10 kwietnia 2009

Telewizyjny przewodnik wielkanocny

Tradycyjnie, jak co święta zamieszczam przegląd filmów, na które warto zwrócić w tym roku uwagę w czasie świątecznego lenistwa. Tym razem jednak bliżej jestem wysłania Was do sklepów, póki jeszcze otwarte, celem zakupienia jakiegoś filmu na dvd, bo podstawowe stacje urządziły sobie chyba konkurs 'kto odgrzeje starszego kotleta'. Tak żenującej ramówki na święta nie było dawno, ale i w niej kilka perełek się znajdzie. Oto one:

Wielka Sobota:

Shrek 2 – TVN, godz. 20:00 - 22:00 - Zielony ogr i jego kompania po raz drugi. Widział chyba każdy, więc tego pana przedstawiać nie trzeba.

Apartament – TVP 1, godz. 22:00 - 0:00 - Przyznam się szczerze że nie znam za bardzo tego filmu. Ale w ostatnim czasie polecały mi go dwie osoby, więc chyba warto spróbować.

Obcy decydujące starcie - Polsat, godz. 22:30 - 1:30 - Taki nietypowy wielkanocny króliczek, co to ma zamiast długich uszu długie ząbki. A do tego bezczelny prezentów nie rozdaje.

Niedziela Wielkanocna:

Niekończąca się opowieść - TVP 2, godz. 10:35 - 12:10 - Film mojego dzieciństwa. Wspominam z sentymentem, ale nie sądzę że zachwyciłby mnie teraz.

Most do Terabithii – TVN, godz. 16:10 - 18:00 - Chyba jedyna (sensowna) premiera jaka pojawia się w te święta na ekranach stacji ogólnodostępnych.

Jasminum - TVP Polonia, godz. 22:10 - 0:00 - Dziecko pośród mnichów, czyli dużo optymizmu wzbogaconego zapachami bardziej wyczuwalnymi niż te w 'Pachnidle'.

Poniedziałek:

Epoka lodowcowa - Polsat, godz. 19:30 - 21:05 - Polsat z uporem maniaka wciska nam co święta przygody Sida, Mańka i Diega. Bo i po co inwestować w drugą część.

Szklana pułapka 3 - Polsat, godz. 21:05 - 22:00 - Yupikayey motherfucker, czyli święta według Bruce'a Willisa. Ostro, przerysowane i ponadczasowo.

Matrix Rewolucje – TVN, godz. 23:00 - 1:20 - Łyżka nie jest łyżką vol. 3. Jedni twierdzą że to porażka, a dla mnie film na poziomie pierwszego Matrixa.

Ali – TVP 1, godz. 23.20
- 1:55 - Godne zakończenie tych świąt. Jeden z najlepszych filmów bokserskich ostatnich lat.

***

Korzystając z okazji chciałbym życzyć wszystkim czytającym spokojnych i radosnych świąt. Żeby króliczek Was nawiedził i jajko smakowało. I żeby Was ktoś solidnie wodą w poniedziałek oblał.
Wesołych świąt!

***

Tak ostatnio się przyjęło, że przy okazji świąt dzielę się swoimi planami na najbliższy czas. Tych za wiele nie ma, bo mam zamiar utrzymywać rytm - zapowiedzi - recenzja - kitsch corner. W tym miesiącu co prawda pierwszego ogniwa zabrakło, ale recenzja będzie - 'Vicky Cristina Barcelna'. Co w KC się pojawi tego nie zdradzę, ale za to spodziewajcie się zmiany designu.
Tyle ode mnie, raz jeszcze wesołego jajka ;)

środa, 1 kwietnia 2009

Kitsch Corner: 'Titanic 2'

Czy jeśli film zarobił na całym świecie ponad miliard dolarów można mieć nadzieję, że nikt nie zdecyduje się pokarać go sequelem? Niestety nie. Już jakiś czas temu pojawiały się informacje o rzekomym starcie zdjęć do filmu 'Titanic 2'. I jeszcze niedawno można było mieć nadzieję, że to tylko plotki. Niestety, wczoraj plotki potwierdziły się i oto przed Wami zwiastun drugiej części 'Titanica'. Jak widać to nie łódź, a Leonardo di Caprio okazał się być niezatapialny. A nie tak dawno słyszało się, że chce zerwać z wizerunkiem chłopca z plakatów...
Oczywiście zwiastun nie wygląda tragicznie, stąd jego obecność w KC może być trochę myląca, nie mniej jednak już sam pomysł wskrzeszania romansu wszech czasów jest co najmniej kiczowaty.



 

Premiera miesiąca:

Premiera miesiąca
Tytuł: 'Wszystko, co kocham'

premiera: 15.01.2010


gatunek: dramat

reżyseria: Jacek Borcuch

scenariusz: Jacek Borcuch

obsada: Olga Frycz, Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Katarzyna Herman