piątek, 27 listopada 2009

Kitsch Corner: Atak Mega Karaczanów

Tego jeszcze w kinie nie było. Karaczany atakują! A co to takiego karaczany? Dowiecie się ze zwiastuna, przyznam szczerze, że ja się spodziewałem bardziej jakichś ptaków :P Moja znajomość biologii jest jednak delikatnie mówiąc nie najlepsza ;) Tak swoją drogą, tytuł jest rewelacyjnie przetłumaczony xD



niedziela, 15 listopada 2009

Coco Chanel


tytuł oryginalny:
Coco avant Chanel
gatunek:
biograficzny, dramat
reżyseria:
Anne Fontaine
scenariusz:
Christopher Hampton, Anne Wiazemsky, Anne Fontaine, Camille Fontaine
zdjęcia:
Christophe Beaucarne
muzyka:
Alexandre Desplat
obsada:
Audrey Tautou Audrey Tautou Coco Chanel
Alessandro Nivola Alessandro Nivola Arthur Capel
Marie Gillain Marie Gillain Gabrielle, siostra Chanel
Emmanuelle Devos Emmanuelle Devos Emilienne d'Alençon
Benoît Poelvoorde Benoît Poelvoorde Balsan
od lat: 12
czas trwania: 105 minut
cena DVD: 49,49 zł
moja ocena: 2,5/6


Nie wystarczy znana postać, żeby nakręcić dobry film biograficzny. Być może nie jest to nic odkrywczego, ale Francuzi zdają się o tym nie wiedzieć. Albo po prostu nie potrafią kręcić biografii. W ostatnich latach najpierw uraczyli nas mizerną ekranizacją życia Edith Piaf, którą uratowała muzyka, teraz przyszła kolej na jeszcze słabszą biografię 'Coco Chanel', której... nic nie ratuje.

Być może czepiam się trochę na wyrost, bo to w końcu nie miało być przedstawienie całego życia światowej sławy projektantki. Oryginalny tytuł 'Coco avant Chanel' możnaby przetłumaczyć jako 'Coco przed Chanel'. Czyli okres zanim Coco stałą się Chanel. Trzeba przyznać, że sam moment przemiany ukazano całkiem przyzwoicie. Gorzej z jej umotywowaniem. Motywacja w stylu: "Zmarła miłość mojego życia? Chyba zrobię pokaz swojej kolekcji." niestety do mnie nie trafia. Wysiedziałbym w kinie te pół godziny więcej, gdyby tylko dane byłoby mi zobaczyć trochę żalu, smutku i rozpaczy po stracie miłości życia.

Zresztą miłości dość dziwnej. I tu pojawia się mój główny zarzut pod adresem filmu. Chociaż nie jestem pewniem czy adresat jest dobry, bo być może swoje żale powinienem kierować do samej pani Chanel. Mianowicie nie jestem w stanie pojąć, dlaczego Coco tak bardzo zaangażowała się w tę miłość. Mówi się z jednej strony o jej wyzwoleniu, wolności i silnym charakterze, a z drugiej pozwala ona mężczyźnie, którego kocha i co ważne który kocha ją, ożenić się dla pieniędzy. Może to kwestia punktu widzenia, ale dla mnie to żadne wyzwolenie, bo kobieta wyzwolona tupnęłaby nogą i powiedziała albo ona, albo ja (nawet na początku XIX wieku).

Poza tym za dużo było w tym wszystkim romansów bez miłości. Szczerze liczyłem, że zobaczę jak to się stało, że kobieta z sierocińca zdobyła tak silną pozycję w świecie. Teoretycznie odpowiedź dostałem - chciała żyć dostatnie, więc wprosiła się do pewnego bogacza i dalej jakoś poszło. Tylko jakoś ciężko mi uwierzyć, że to wszystko takie proste było.

W zasadzie wszystko, w czym można było pokładać nadzieję tutaj zawodzi. Moda na najwyższym poziomie? Niestety, gdyby Coco była moją krawcową, szybko bym z jej usług zrezygnował ;) Może tak z wielkimi projektantami jest, że tworzą rzeczy, których przeciętny zjadacz chleba nie założyłby nawet, żeby śmieci wynieść (popatrzcie na ciuchy Jacykowa). Jeśli tak, to Coco Chanel jak najbardziej do grona najbardziej wybitnych projektantek pasuje. W zasadzie tylko jej czarna sukienka z balu wprawiała mnie w zachwyt. Reszta szału nie robiła.

Podobnie, jak Audrey Tautou, która (piszę to z krwawiącym sercem), nie wyszła ponad przeciętność. Ot, zagrała to co miała, solidnie, owszem, ale nie dała swojej postaci nic ponad to, co było w scenariuszu. Nie zdołała stać się Coco Chanel, udało się jej jedynie ją odegrać. Powiedziałbym nawet, że przyćmił ją Benoît Poelvoorde w roli Balsana. Ta postać była bez wątpienia najjaśniejszym punktem całego filmu.

Skąd się wzięło więc te 2,5 punktu? Po części z muzyki, która była zręcznie dobrana i choć nie sprawdziłaby się jako osobna płyta, to w połączeniu z obrazem tworzyła kompozycję tak wyborną, jak połączenie ciastka, karmelu i czekolady w pewnym znanym batoniku.
W większości jednak, na moją ocenę wpłynęła dobra reżyseria. Pomimo średniego scenariusza i niepomagających aktorów, Annie Fontaine udało się zrobić film tak, że da się go obejrzeć od początku do końca, bez nerwowego spoglądania na zegarek co minutę.

Po tym wszystkim pewnie myślicie, że nie warto tracić dwóch godzin, na zgłębienie połowy życia słynnej projektantki. I tu Was zaskoczę. Warto, pod dwoma warunkami. Po pierwsze, jeśli jesteśmy ciekawi świata - w znośnej formie otrzymujemy biografię znanej osoby, taka nauka przez kino. Po drugie, jeśli jesteśmy kobietą - z damskiego punktu widzenia, ten film może prezentować się nieco lepiej, a najlepszym tego dowodem niech będzie dziewczyna siedząca obok mnie podczas seansu (oczywiście pozdrawiam, chociaż nie ma szans, żeby tu zajrzała ;) ), która była zadowolona z tego co ujrzała. Zresztą, ja też nie żałuję wydanych pieniędzy (5 zł to nie majątek, God bless Kino Muza i czwartki), a atmosfera pełnej sali ludzi którzy przyszli na film, a nie nasycić swój żołądek popcornem i nachosami jest bezcenna!

niedziela, 8 listopada 2009

'Paranormal Activity' premierą listopada

Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiego wysypu wartościowych filmów w listopadzie. Jakoś w ostatnich latach listopad i grudzień był to czas raczej wydań dvd, które usiłowały wprosić się pod naszą choinkę, natomiast do kin wchodziły obrazy raczej przeciętne, o których najczęściej nikt po miesiącu nie pamiętał. W tym roku jest jednak inaczej. W listopadzie są hity, (ponoć) świetne polskie filmy, popularne ostatnio horrory udające dokumenty, blockbustery i dobre dramaty. Czyli nie tylko różnorodnie, ale i na poziomie, wysokim poziomie. I dlatego miałem dość ciężki orzech do zgryzienia, co określić mianem premiery tego miesiąca. Padło na 'Paranormal Activity' (premiera: 20.11.2009).

Przyznam się szczerze, że trochę dałem się zbałamucić kampanii reklamowej. Podobnie jak w przypadku innych tego typu filmów ([Rec], Projekt: Monster, The Blair Witch Project), tak i tu dystrybutor za wszelką cenę chciał podkreślić realizm. Nawet nie tyle samego materiału, bo chyba nikt już nie wierzy w bajki, głoszące że taśmy ze straszącym domem to autentyki. Bardziej chodzi tu o prawdziwy strach, który powinien wyciekać z ekranu i wkradać się niepostrzeżenie do naszego mózgu, by robić tam spustoszenie. I bardzo możliwe, że tak jest. Świadczą o tym chociażby zarobione przez ten film pieniądze (budżet na poziomie 11 tysięcy zarobki na poziomie 60 milionów), czy przychylne recenzje na zaufanych blogach ;)

Znacznie mniejsze oczekiwania mam w stosunku do [Rec] 2 (premiera: 06.11.2009). Większość słyszała już o pierwszej części - tajemniczy dom, do którego przyjeżdżają strażacy wraz z kręcącą o nich materiał reporterką i kamerzystą. Niestety nikt nie wychodzi stamtąd żywo, ponieważ w budynku 'coś' zmienia mieszkańców w bestie. W drugiej części do tego samego domu wpada z wizytą ekipa antyterrorystów. Co z tego wyniknie? Prawdopodobnie to samo, prawdopodobnie ten sam będzie klimat. Czyli wszystko przyzwoicie, pytanie tylko po co?

Oczywiście odpowiedź może być tylko jedna - for money. Tak samo, jak ma to miejsce z premierą 'Księżyca w nowiu' (premiera: 20.11.2009). Nie dla mnie ta bajeczka, nie czytałem książek z tej serii, nie zostawiałem w nocy otwartego okna, żeby jakaś wampirzyca zawitała do mnie księżycową porą, a Edward nadal kojarzy mi się z tym Nożycorękim. Ale ja to ja, nie znaczy to, że inni też tak mają. I dopóki nikt na siłę nie będzie mi wpajał, że 'Saga Zmierzch' jest słiciaśna, nie przeszkadza mi to zjawisko. Chodźcie sobie ludzie wzdychać do wypicowanego aktora, na film który robi wodę z mózgu.

Jeśli chodzi o hity, trochę bardziej w moim klimacie jest '2012' (premiera: 11.11.2009). Chociaż przyznam szczerze, że nie lubię filmów katastroficznych, ten jednak warty jest uwagi, ale tylko pod warunkiem, że zobaczymy go w kinie. Efekty wizualne, które widać na zwiastunach zapierają dech w piersiach. I nie przeszkadza mi to, że scenariusz będzie dziurawy jak ser szwajcarski (Amerykanie budują statki, żeby ocalić ludzkość, chociaż świat rozpada się w oczach - budują je na Marsie, czy co?). Wybaczę nawet przewijające się symbole Zjednoczych Stanów Ameryki (ujęcie z wpadającym w Biały Dom krążownikiem J.F. Kennedy jest tak patetyczne, że nie powstydziłby się go nawet Michael Bay). Wszystko to pod jednym warunkiem - musi być widowiskowo. Inaczej ten film traci sens.

Warto poświęcić też trochę uwagi polskim filmom - w tym miesiącu wchodzą na nasze ekrany dwa, szczególnie dobre (przynajmniej tak twierdzą krytycy). Pierwszy z nich, 'Rewers' (premiera: 13.11.2009) jest też polskim kandydatem do Oscara. Czy zdobędzie nominację zobaczymy już za parę miesięcy. Póki co warto odnotować, że jest to czarna komedia - gatunek w kraju nad Wisłą nie często spotykany, a jeśli już to raczej w towarzystwie słowa klapa.

Również stosunkowo niepopularny w naszym kraju gatunek - kryminał - prezentuje druga polska rewelacja - 'Dom zły' (premiera: 27.11.2009). Fabuła może nie brzmi zbyt zachęcająco - pewien porucznik musi przeprowadzić śledztwo, w domu, w którym kiedyś znalazł schronienie. Jednak rozwiązanie zagadki może być niebezpieczne nie tylko dla podejrzanego. Warto zaznaczyć, że autorem scenariusza i reżyserem jest Wojciech Smarzowski - całkiem dobrego 'Wesela'.

Przyciągnąć nazwiskiem może też Michael Haneke, chociaż on trafi raczej do wrobionej widowni. Jego 'Biała wstążka' (premiera: 20.11.2009) wygrała w tym roku dość silnie obsadzony festiwal w Cannes. Mnie to wystarcza za rekomendację, tym bardziej, że opowieść zdaje się być studium nad pokoleniem, które rozpętało II wojnę światową. Zresztą tego reżysera cenię za 'Ukryte', które swego czasu zrobiły na mnie dość duże wrażenie (mimo że wtedy chyba tego filmu nie zrozumiałem).

W listopadzie warto też zwrócić uwagę na kolejny mockumentary 'Yes-Meni naprawiają świat' (premiera: 20.11.2009); kolejną po 'This is it' produkcję żerującą na taniej sensacji - 'Roman Polański. Ścigany i pożądany' (premiera: 13.11.2009); podróbkę 'Step up' - 'Fame' (premiera: 06.11.2009); oraz film świąteczny (a jakże! przecież co raz bliżej święta i ciężarówki Coca-Coli już jeżdżą w spotach) - w tym roku odkopano 'Opowieść wigilijną' (premiera: 20.11.2009).

Zwiastun 'Paranormal Activity':

 

Premiera miesiąca:

Premiera miesiąca
Tytuł: 'Wszystko, co kocham'

premiera: 15.01.2010


gatunek: dramat

reżyseria: Jacek Borcuch

scenariusz: Jacek Borcuch

obsada: Olga Frycz, Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Katarzyna Herman