środa, 30 grudnia 2009

Kitsch Corner: Jack Frost

Co prawda święta już za nami, a zamiast zimy mamy jakby wiosnę (przynajmniej w momencie, w którym to pisałem tak było), ale ja pozostaję w klimacie śnieżno-bożonarodzeniowym. Trailer ku przestrodze, zanim ulepicie następnego bałwana, lepiej dwa razy pomyślcie :D Przed Wami Jack Frost:

czwartek, 24 grudnia 2009

Telewizyjny przewodnik świąteczny

Dziś wigilia, czas niezwykły, jedny taki dzień w roku. A w zasadzie wieczór, w którym dzieją się cuda. Aktualnie pewnie wielu z Was zajmuje się ostatnimi porządkami, być może ubieraniem choinki, spóźnialscy kupują ostatnie prezenty. Korzystając z okazji życzę Wam na ten świąteczny czas odrobiny wytchnienia, spokoju i odpoczynku od codziennego zgiełku. Aby ta wigilijna wieczerza była czasem niezapomnianych spotkań z rodziną, a pod choinką aby znalazły się wymarzone prezenty. Niech to będzie czas niezapomniany dla każdego z Was.
Być może w te święta znajdziecie chwilkę, na to by zasiąść przed telewizorem. Co prawda stacje nas w tym roku nie rozpieszczają, ale i tak znajdzie się kilka filmów godnych uwagi. Poniżej ich lista:

Wigilia, 24.12.2009


Kevin sam w domu - 19.30-21.35, Polsat - Świąteczny evergreen. Chyba nic więcej nie muszę pisać ;)

Terminal - 20.00 -22.25, TVN - Tom Hanks uwięziony na lotnisku. Leciał wiele razy, ja go jeszcze nie widziałem.


Boże Narodzenie 25.12.2008

Wpuszczony w kanał - 12.35 - 14.10, TVN - Bodajże jedyna sensowna premiera w telewizjach darmowych. Dla niewtajemniczonych - animacja o domowym szczurze, który wpada w tytułowy kanał, gdzie spotyka swoich dzikich towarzyszy.

Kevin sam w Nowym Jorku - 19.30 - 21.50, Polsat - Druga odsłona świątecznego hitu, równie udana, równie legendarna.

Krucjata Bourne'a - 20.10 - 22.05, TVP 1 - Ponoć jeden z lepszych filmów akcji ostatnich lat. Idealna okazja żeby nadrobić zaległości i w końcu obejrzeć.

Szklana pułapka - 21.50 - 0.30, Polsat - Polsat funduje święta w stylu klasycznym - po dwóch Kevinach mamy okazję zobaczyć nieśmiertelnego Bruce'a Willis'a.

Plan lotu - 23.25 - 1.10, TVP 2- Film mało świąteczny, bo thriller, o znikającej z pokładu samolotu dziewczynce. Ponoć trzyma w napięciu.


Drugi Dzień Świąt 26.12.2008


Artur i Minimki - 15.45-17.45, Polsat - Kolejny animowany familijny hit, oryginalny o tyle, że francuski. Sygnowany nazwiskiem Luca Bessona, który jest klasą samą w sobie.

Harry Potter i więzień Azkabanu - 20.00-22.40, TVN - Podobno to najlepsza ze wszystkich części Pottera. Ja za pierwszym razem jej nie doceniłem, może tym razem mi się uda?

Ranczo Wilkowyje - 20.10 - 22.00, TVP 1 - Filmowa wersja serialowego hitu. Ponoć nie tylko dla fanów, którzy każdy odcinek znają na pamięć.


Ja więc widzimy, w święta telewizja nas nie rozpieszcza, ale może to i dobrze? Na zakończenie, w ramach nazwijmy to prezentu piosenka, z najlepszego filmu świąteczno-miłosnego:



Ze świątecznymi pozdrowieniami,
Pawcio

wtorek, 22 grudnia 2009

Filmowe podsumowanie roku, cz. 2

Kolejna, druga część podsumowania. Tym razem będzie milej, bo zostawiam już w spokoju filmy, które mi się nie podobały. W tej i w następnej części już tylko same pozytywy. Dzisiaj skupiam się na filmach, które ja obejrzałem w roku 2009, a które premierę miały wcześniej. Tak więc poniższe rankingi są wybitnie moim podsumowaniem roku (bo przecież nie każdy musiał oglądać to co ja). A w nich znajdziecie po pięć filmów z dwóch kategorii - najlepsze filmy jakie widziałem i największe pozytywne niespodzianki w 2009. Filmy, które swoją premierę miały w mijającym powoli roku, a łapałyby się do powyższych kategorii oczywiście pojawią się w części trzeciej, tej najważniejszej. Ona w styczniu a póki co zapraszam do zapoznania się z tą listą.

NAJWIĘKSZE NIESPODZIANKI*
  1. Step Up 2 (2008) - Ja na prawdę uważam ten film za udany! Owszem, aktorsko leży, ale przecież nie o to chodziło. Sceny taneczne biją na głowę to co widzieliśmy do tej pory we wszystkich You Can Danceach, a w dodatku główny wątek miłosny jest bardziej znośny niż w części pierwszej. Moja ocena: 4,5/6
  2. Transformers (2007) - Zastanawiałem się długo na czym polega fenomen tego filmu. Przecież sama Megan Fox nie zapewniłaby takich wpływów, poza tym co fajnego może być w filmie o zabawkach? Teraz już wiem - pędząca do przodu akcja i genialne efekty specjalne. Moja ocena 4,5/6
  3. Sen Kasandry (2007) - Do Woodyego Allena miałem swego rodzaju uraz. A przynajmniej do jego filmów kręconych na Wyspach Brytyjskich. Wszystkie one były jakieś przyciężkawe i ospałe. Pod tym względem Sen Kasandry jest podobny do chociażby Wszystko gra. Jego wyższość polega jednak na scenariuszu, który jest małym arcydziełem.
  4. Obywatel Kane (1941) - Właściwie ten film łapałby się do rankingu o klasyce. Obejrzałem go jednak dopiero przedwczoraj ;) Do filmów czarno-białych zawsze podchodzę z dystansem, tak więc łatwiej im mnie zaskoczyć. Obywatel Kane swoją szansę wykorzystał, głównie za sprawą ciekawej historii. Moja ocena: 4,5/6
  5. Dla Ciebie i Ognia (2008) - Polska produkcja amatorska, pewnie większość z Was pierwsze o niej słyszy. Pierwsza połowa filmu w kategorii thriller wypada rewelacyjnie. Szkoda tylko, że im bliżej rozwiązania zagadki, tym gorzej, a pomysły autorów są co raz bardziej absurdalne. Moja ocena: 4/6
NAJLEPSZE FILMY, JAKIE WIDZIAŁEM W ROKU 2009*
  1. Once (2006) - Przyznam się szczerze, że ten ranking powstał w dużej mierze po to, żeby polecić Wam ten film. Piękna historia (co z tego, że w zasadzie o niczym), z genialną muzyką. Widziałem go już jakieś 10 miesięcy temu, a nadal nie umiem o nim nic mądrego napisać. Po prostu go obejrzyjcie. Moja ocena: 6/6
  2. Pozwól mi wejść (2008) - Wbrew temu, co głoszą wszelkiej maści opisy - to nie jest horror. Jest to dramat z krwi i kości. Chłodna fińska opowieść o miłości wampira i chłopca. Co w niej jest takiego fascynującego? Klimat gęstszy niż mgła w Silent Hill. Moja ocena: 5,5/6
  3. Zakochany Paryż (2006) - Bo miłość nie jedno ma imię. Raz jest zabawnie, innym razem smutno. Zbiór krótkich nowelek o Paryżu. Każdy znajdzie coś dla siebie, nie ma innej możliwości. Moja ocena: 5/6
  4. Porachunki (1998) - Bardzo udany film, zakręcona intryga, jeśli tak wyglądają wszystkie filmy Guya Ritchiego, to ja go lubię. PS. Sprawdźcie jak brzmi tytuł oryginalny ;) Moja ocena: 5/6
  5. Hawaje, Oslo (2004) - Lubię tego typu filmy. Mamy kilku bohaterów, ich historie się przeplatają, na ogół na końcu jest jeszcze interesująca pointa. Patent niby prosty, ale nie każdemy się udje. W Hawajach, Oslo się udało. Moja ocena: 5/6

Na tym kończę podsumowania na ten rok. Kolejne dopiero w styczniu. Ale już pojutrze przegląd świątecznej ramówki, na który oczywiście zapraszam :)

_____
* - data premiery w Polsce przed rokiem 2009

niedziela, 13 grudnia 2009

Filmowe podsumowanie roku, cz. 1

Przez ostatnie dwa lata filmowe podsumowanie roku na moim blogu pojawiało się w jednej notce. Wyglądało to różnie, raz było za dużo wszystkiego i wkradł się przez to chaos, w zeszłym roku podsumowanie było klarowne, ale za to ja nie czułem się spełniony, bo nie napisałem o wszystkim, o czym chciałem. W tym roku postanowiłem obie metody połączyć i zrobić klarowne podsumowanie, w którym napiszę o wszystkim, o czym chcę, ale w trzech odsłonach. Pierwsza już dziś. A w niej przegląd klasyki, którą dane mi było obejrzeć w tym roku oraz filmy, które najbardziej mnie zawiodły.

KLASYKA

Każdego roku staram się obejrzeć jakieś filmy, które każdy szanujący się kinoman znać powinien. W tym jestem szczególnie zadowolony - udało mi się obejrzeć kilka absolutnych evergreenów. Inna sprawa, że nie zawsze zachwyt nad konkretnymi dziełami rozumiem. W rankingu pominąłem filmy z przed roku 1990. Filmy uporządkowane w kolejności oglądania.

Ojciec chrzestny (1972) - Numer jeden w rankingu filmwebu, numer dwa w rankingu imdb. Nie znać tego filmu to wstyd, sam się sobie dziwię, że dopiero w tym roku po niego sięgnąłem. Przyznam jednak szczerze, że nie zmiótł mnie z krzesła. Jak na kino gangsterskie był bardzo spokojny, zabrakło mi w nim akcji. Ale i tak potrafił wciągnąć i zafascynować. Moja ocena: 5/6

Przeminęło z wiatrem (1939) - Jedna z milszych niespodzianek AD 2009. Chyba każdy słyszał o tym filmie. Słyszeć to jedno, a być świadomym jego długości i roku produkcji to drugie. Obie rzeczy mnie przeraziły - film z 1939 trwający prawie 4 godziny. To nie wróżyło niczego dobrego. A jednak, okazało się, że już wtedy potrafiono kręcić filmy z epickim rozmachem, wzbogacone w dodatku całkiem przyzwoitą historią. Moja ocena 4,5/6

Człowiek słoń (1980) - Właściwie, ten film równie dobrze nadawałby się do poniższego rankingu, na największy zawód. Oglądałem go na trzy razy, a to zdarza mi się rzadko, bo też rzadko nie mogę czegoś tak bardzo strawić. Za bardzo uwierzyłem nazwisku Davida Lyncha i opiniom, że to jego najlepszy film. To jego najnormalniejszy film. A to co normalne i zrozumiałe nie zawsze jest najlepsze. Poza tym za bardzo raziło mnie oczywiste przesłanie. Moja ocena 3-/6

Koszmar z ulicy Wiązów (1984) oraz Koszmar z ulicy Wiązów 2: Zemsta Freddy'ego (1985) - Grzechem byłoby mieć boks z całą serią 'Koszmaru' i go nie ruszyć. Póki co widziałem tylko dwie części sagi o legendarnym Freddym Krugerze. Jak najbardziej spełniły moje oczekiwania. Dzisiaj co prawda więcej scen bawi niż straszy, ale nie zmienia to faktu, że ogląda się całość nad wyraz przyjemnie. Moja ocena 4,5/6

Człowiek z blizną (1983) - Jeśli chodzi o kino gangsterskie - mój ulubiony film. Dopiero w tym roku odkryłem, że podobieństwo plakatów Człowieka z blizną i American Gangster wcale nie jest przypadkowe. Klimat obu filmów jest podobny, możemy poczuć, jakbyśmy sami poruszali się po świecie bohaterów. Pomimo podobnej oceny zdecydowanie wolę Scareface od Godfather. Moja ocena 5/6

Ojciec chrzestny 2 (1974) - Największe nieporozumienie AD 2009. Nie pojmuję tego, jak ten film może być tak wysoko we wszelkiej maści rankingach, jak można stawiać go wyżej niż część pierwszą. Broni się co prawda aktorsko, ale sam scenariusz jest niepotrzebnie rozciągnięty i w dodatku koncept porównywania dwóch ojców chrzestnych do mnie nie trafia. Wieje nudą. Moja ocena 3=/6

ZAWODY

Kilka filmów, które mnie zawiodły pojawiło się już wyżej. Pozostałe tutaj. Ranking jest jakby dwuczęściowy - pierwsza szóstka to filmy, które swoją polską premierę miały w 2009 roku, ostatnia czwórka to te, które premierę miały wcześniej. Im film wyżej w swojej części rankingu, tym większy sprawił mi zawód.

  1. Tulpan (2008) - Dla mnie to gówno udające diament. Ktoś wpadł na genialny pomysł - pojedziemy na step, pokręcimy trochę ludzi, trochę krajobrazów i wyjdzie arcydzieło, którego pewnie nikt nie zrozumie, każdy będzie interpretował inaczej, ale będą się zachwycać. Ja się nie zachwycam. Emocji prawie nie ma, step jest nudny, a w dodatku wygląda to jak kazachski Big Brother. Moja ocena 1/6
  2. Gomorra (2008) - Być może ja nie mam szczęścia do kina gangsterskiego, albo po prostu go nie rozumiem. Dostrzegam za to pewne podobieństwo do Tulapana - tu też ktoś próbował zrobić coś w stylu reality show, tym razem mafijnego. I stąd mamy wrażenie, jakby kamerzysta snuł się bez celu wśród mafiosów, z grubsza niczym nie różniących się od dresów z pod bloku. Z kamerą wśród zwierząt? Wolę discovery. Moja ocena: 2/6
  3. Milczenie Lorny (2008) - Film sam w sobie tragiczny nie jest. Mój problem z nim polegał na tym, że miałem wobec niego zbyt wielkie oczekiwania, stąd też zawód spory. Być może nie do końca odpowiada mi stylistyka filmów braci Dardenne, bo podobny problem miałem z ich Dzieckiem. Na plus można zaliczyć na pewno to, że losy głównej bohaterki nie są nam obojętne. Przynajmniej do czasu, gdy autorzy nie zaczęli kombinować i wymyślili całkiem nierealne zakończenie. Moja ocena 3/6
  4. Harry Potter i Książę Półkrwi (2009) - Nie rozumiem zachwytów nad tym filmem. Dla mnie za dużo było tam miziania się, za mało magii. Scena z różdżkami na końcu przelała czarę goryczy. Najgorszy Potter, jakiego widziałem. Moja ocena 3/6
  5. Madagascar 2 (2008) - Kolejna ofiara zbyt wygórowanych oczekiwań. Sam w sobie jest znośny, chwilami nawet zabawny. Ale na pewno nie lepszy od pierwszej odsłony. Moja ocena 3/6
  6. Coco Chanel (2009) - Spodziewałem się fascynującej historii o życiu najsłynniejszej projektantki świata. Otrzymałem opowieść o jej miłościach. Nudne to i schematyczne, ale da się oglądać bez boleśnie. Moja ocena 2,5/6
  7. Nieodwracalne (2002) - Zdecydowanie przereklamowany film. Widać, żeby było o filmie głośno wystarczy wstawić stosunkowo ostrą scenę gwałtu, a jak odwróci się kolejność wydarzeń, to w dodatku połowa widzów okrzyknie go arcydziełem. Do mnie ten koncept nie trafił. Moja ocena 2/6
  8. Kung Fu Panda (2008) - Aż wierzyć mi się nie chce, że to jedna z najlepszych animacji ubiegłego roku. Dla mnie była nudna i w ogóle niezabawna. Wall.E pobił pandę, tak jak Pudzianowski niedawno Najmana. Moja ocena 2/6
  9. Happy-Go-Lucky, czyli co nas uszczęśliwia (2008) - Film o kobiecie która zamiast uszczęśliwiać irytowała. Nazwijcie mnie zgredem, ponurakiem, jak chcecie. Ale na prawdę nie widzę nic zabawnego w tym, że główna bohaterka uparcie usiłuje jeździć w szpilkach, mimo że jej instruktor jej to odradza. Moja ocena 2,5/6
  10. Tajne przez poufne (2008) - Nie będę śmiał się z filmu, tylko dlatego, że reżyserują go Coenowie. Humor do mnie nie trafił, za to aktorsko wyszło rewelacyjnie. Problem w tym, że to za mało, jak na film sygnowany takimi nazwiskami. Moja ocena 4/6

Tyle w tym tygodniu. Kolejną część podsumowania postaram się zamieścić jakoś w przyszły weekend. Aczkolwiek nie gwarantuję niczego, ponieważ mój komputer odmówił posłuszeństwa, więc muszę sobie radzić inaczej.

poniedziałek, 7 grudnia 2009

'500 dni miłości' premierą grudnia

Oto i on - długo oczekiawny (przynajmniej przez Szymalana ;) ) i ostatni w tym roku przegląd premier. Tym razem będzie krótki. Polska to w końcu nie USA i na nasze ekrany w grudniu wchodzą raczej ochłapy, w towarzystwie świątecznych ciepłych filmów, w których uśmiechnięci Amerykanie chodzą po sklepach, znajdują prezenty pod swoimi wielkimi choinkami i przy okazji miłość swojego życia. Może trochę przesadzam, bo w tym roku nie dostrzegłem niczego typowo świątecznego w repertuarach kin (poza Reniferem Niko, który jednak miał premierę w listopadzie). Za to kilka filmów jest godnych naszej uwagi. Ja najbardziej czekam na '500 dni miłości' (premiera: 04.12.2009).

Niektórzy mogą być zaskoczeni, bo swojej niechęci do produkcji romantycznych raczej nie ukrywam. Ale co poradzę, że z każdej strony dochodzą mnie słuchy (m.in. od Loli i Menetherisa), że ta jest inna. I ja w to wierzę. Historia faceta, który po rozstaniu ze swoją miłością postanawia przeanalizwoać swoje 500 dni w związku ma według mnie potencjał. I bije od niej jakieś ciepło, które daje mi nadzieję, na niespodziankę pokroju 'Once', czy chociaż 'Małej miss'. Poprzeczka jest wysoko, zobaczymy czy '500 dni miłości' ją przeskoczy.

Pewnie większość z Was przeciera oczy ze zdumienia, że coś zdołało wyprzedzić 'Avatar' (premiera: 25.12.2009). Cóż, to chyba już też kilka razy pisałem - sci-fi to nie moja bajka. Poza tym nie wierzę tym wszystkim zapewnieniom, że to będzie jakaś rewolucja w historii kina itepe. W mojej całej ignorancji nie widziałem nawet zwiastuna tej produkcji! Tak więc w moich oczach Cameron ze swoim dziełem obroni się tylko wtedy, jeśli stworzy coś na prawdę godnego. W jego przypadku, poprzeczka jest jeszcze wyżej niż w przypadku '500 dni miłości', więc większa szansa że ją strąci.

Ostatnio zauważyłem, że z plakatów co raz częściej spogląda na mnie 'Mikołajek' (premiera: 04.12.2009). Nie chodzi mi tu wcale o tego świętego, ale o małego chłopca z książki René Goscinnego. Co prawda trochę nie trafia do mnie fakt zrobienia z tego filmu aktorskiego. Jakoś Mikołajek nierozłącznie kojarzy mi się z kreską Jean-Jacques Sempéi i ciężko będzie to zmienić, tym bardziej, że Maxime Godart (tytułowy Mikołajek) głównej roli nie bardzo mi go przypomina.

I to by było w zasadzie na tyle, jeśli chodzi o premiery ważne, komercyjne i z potencjałem. Teraz pora przejść do niszy - 'Królik po berlińsku' (premiera: 04.12.2009) się poleca. Może być to smaczne danie - jest to dokument (a ten gatunek w tym roku się dla mnie odczarowuje) o czasach podziału Europy, czasach wznoszenia Muru Berlińskiego. Ciekawostką jest jednak, że film naśladuje przyrodniczą produkcję, jednak to ludzie, a nie króliki są tu ponoć najważniejsze. Pokręcone to trochę, ale interesujące.

To tyle jeśli chodzi o kino ambitne. Na zakończenie chciałem wrócić jeszcze do dwóch produkcji komercyjnych, które od tych z drugiego i trzeciego akapitu odróżnia to, że raczej nie mają potencjału. Pierwsza - 'Zombieland' (premiera: 04.12.2009) naśmiewa się z (na pewno nikt na to nie wpadł...) zombie. Ogólnie nie liczę na wyszukany humor, raczej gagi w stylu szedł i ucięli mu głowę. Zawsze to jakieś inne podejście do tematu, niż standardowe z horrorów (szedł i zjadły go zombie). Jest też druga ciekawostka - 'Hell Ride' (premiera: 25.12.2009). Film sygnowany nazwiskiem Tarantino, który ma z tą produkcją wspólnego tyle, że... jego nazwisko pojawia się na plakacie. Nadzieja jednak jest w końcu Quentin byle gówna by nie polecał. Ostatnio za jego radą obejrzałem 'Oldboya' i był to zdecydowanie dobry wybór.

I jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała. Oficjalna premiera to nie jest, film o którym chcę wspomnieć trafia po raz pierwszy do kin w Poznaniu. W zasadzie do jednego kina, na jeden pokaz - Multikino 51 we wtorek 08.12.2009 o 19.30 wyemituje 'Zabić sędziego'. Tytuł ten to dokument, poprzednio można było go oglądać na WFF. A o czym opowiada? O kulisach pracy sędziów na Euro 2008. A kto jest w nim główną postacią i skąd się wziął tytuł domyślcie się sami ;) Ja mam zamiar skorzystać z okazji i z owym dziełem się zapoznać.

Poniżej zwiastun '500 dni miłości', ale nie wyłączajcie po napisach, pod nim dalsza część notki ;)


***

Z racji, że grudzień to czas podsumowań, nie inaczej będzie i w tym miesiącu u mnie na blogu. Ogólnie rzecz biorąc zapowiada się sporo notek, bo podsumowanie roku zamierzam rozbić na trzy części, co by nie zasypywać Was masą rankingów w jednej notce. Część ostatnia wypadnie jednak dopiero na początku stycznia. A poza tym w grudniu standardowo jedna recenzja, przegląd świątecznych ramówek i podsumowanie świąt. Słowem będzie się tu działo ;)

***

Skoro już o podsumowaniach mowa, to mam jeszcze jedno pytanie. Czy ktoś z Was, koleżanki i koledzy, chciałby gościć na łamach swojego bloga konkurs Srebrne Kadry? W zeszłym roku gościłem go ja, w tym roku marzy mi się większa liczba blogerów biorąca udział w tej zabawie. Ogólnie owe goszczenie polegałoby na tym, że każdy zainteresowany zamieściłby po prostu notkę informującą o tym konkursie, coś w stylu tej mojej zeszłorocznej i jeśli byłby zainteresowany, również wyniki. W zamian może liczyć na reklamę na stronie kinomaniaki.com :) Ogólnie rzecz biorąc, chciałbym po prostu dotrzeć do jak największej liczy potencjalnych uczestników ;) A bardzo możliwe, że każdy uczestnik weźmie udział w losowaniu filmów na dvd :) Póki co chciałbym się po prostu zorientować, czy ktoś w ogóle by na to poszedł. Jeśli zainteresowanie będzie, więcej szczegółów pojawi się w odpowiednim czasie u mnie na blogu :)
 

Premiera miesiąca:

Premiera miesiąca
Tytuł: 'Wszystko, co kocham'

premiera: 15.01.2010


gatunek: dramat

reżyseria: Jacek Borcuch

scenariusz: Jacek Borcuch

obsada: Olga Frycz, Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Katarzyna Herman