obsada:
Gael García Bernal | : | Stephane | |
Charlotte Gainsbourg | : | Stephanie | |
Sacha Bourdo | : | Serge | |
Emma de Caunes | : | Zoe |
moja ocena: 4/6
zwiastun
'Dziś pokażę jak się robi sny. Ludzie myślą, że to proste, ale aż tak łatwe to nie jest.
(...) sen to subtelna mieszanka wielu składników. Najpierw potrzebne jest kilka luźnych myśli. Następnie dodajemy trochę wrażeń z minionego dnia, zmieszanych ze wspomnieniami. To będzie porcja dla dwojga. Miłość, przyjaźnie, związki i takie tam. Plus piosenki, które wpadły w ucho, jakieś obrazy i odrobina intymności.Dobrze. Chyba gotowe.'
Śnimy wszyscy. Jedni częściej, drudzy rzadziej (chociaż ponoć śnimy cały czas gdy śpimy, tylko nie zawsze pamiętamy). Jedni przyjemniej, drudzy mniej. Podczas snu przenosimy się do innego świata. Świata, który tworzymy sami, w którym spełniają się nasze marzenia, ale też urzeczywistniają nasze koszmary. Jedynego świata, w którym tak naprawdę jesteśmy sobą.
To właśnie możliwość poznania prawdziwego głównego bohatera - Stephana - jest w „Jak we śnie” najbardziej intrygująca. Stephan jest artystą. Tacy już z założenia mają bardziej rozbudowane tzw. życie wewnętrzne. Stąd też jego sny są tak fascynująco pociągające. To co nie udaje mu się w ciągu dnia, spełnia się, gdy udaje się do krainy snu. Z czasem granica między tymi dwoma światami się zaciera. Im dłużej ‘Jak we śnie’ trwa, tym większe mamy wrażenie, że Stephan oddala się od rzeczywistości, zbliżając się jednocześnie do swojej sąsiadki – Stephanie. Bo tak naprawdę film Michel'a Gondry'ego to opowieść o miłości. Nie takiej jaką widzimy w komediach romantycznych, tylko zwykłej, z wątpliwościami i problemami, której spora część rozgrywa się w głowie głównego bohatera.
Swoją drogą sama jego głowa została bardzo ciekawie ukazana. Zresztą podobnie jak cała kartonowo-papierowa senna rzeczywistość. Wszystko tam jest niedbałe i niestaranne, niekiedy zbyt plastyczne. Jak we śnie. Spróbujcie sobie przypomnieć jakieś detale z Waszych ostatnich snów. Ciężko? No właśnie. I również w filmie Gondry'ego te detale są mało istotne.
Jednym z elementów utrudniających rozpoznanie świata 'normalnego' od sennego jest co najmniej dziwne zachowanie osób otaczających Stephana. Od razu nasuwa tu się skojarzenie z Gombrowiczem, u którego równie absurdalne zachowania były na porządku dziennym. U niego absurd był próbą ucieczki od formy. Tu jednak jest on częścią naszego życia, czyli snem. Bo przecież we śnie zarówno nasi przyjaciele i znajomi, jak i my sami robimy rzeczy dziwne, często bez większego sensu.
Cała ta stylizacja senna nie do każdego trafi. Częśc stwierdzi, że wygląda to jak kiczowata amatorska produkcja, inni że jest to zwyczajnie nudne. Ja oglądając ‘Jak we śnie’ miałem wrażenie oglądania reality-show, tylko na trochę wyższym poziomie, bo z możliwością wkroczenia również do psychiki uczestnika. Sytuacja dość niezręczna (w końcu nie moja to psychika), ale jednak wciągająca. Tym bardziej jeśli w Stephan’ie odnajdzie się coś z siebie. Ja znalazłem i myślę, że nie jestem jedyny.