'Requiem for a dream'
gatunek:
dramat
reżyseria:
Darren Aronofsky
scenariusz:
Darren Aronofsky, Hubert Selby Jr.
zdjęcia:
Matthew Libatique
muzyka:
Clint Mansell
obsada:
Ellen Burstyn | Sara Goldfarb |
Jared Leto | Harry Goldfarb |
Jennifer Connelly | Marion Silver |
Marlon Wayans | Tyrone C. Love |
czas trwania: 102 minuty
cena DVD: 19,99 zł
moja ocena: 6/6
Uzależnienie od narkotyków, jedzenia, telewizji, tabletek, czy desperackie odchudzanie to labirynt bez wyjścia. Niby wszyscy o tym wiemy. Ale czy oby na pewno zdajemy sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje niosą ze sobą wszelkiego rodzaju nałogi? Jeśli nie, to ‘Requiem dla snu’ z pewnością nas uświadomi.
Na pewno każdy o tym filmie przynajmniej słyszał. Fabuła nie jest tu zbyt złożona, ale (co rzadko się zdarza) jest ona tylko środkiem do ukazania obrazu. Obrazu, który opowiada o czwórce z pozoru zwykłych ludzi, podobnych być może do wielu z nas. Każdy z nich ma swoje marzenia, każdy ma też swoje nałogi. Sara Goldfarb, miła starsza pani (oscarowa rola Ellen Burstyn), bardzo lubi oglądać telewizję i marzy o tym, by kiedyś wystąpić w swoim ulubionym programie. Jej syn, Harry, chciałby wieść spokojne życie ze swoją ukochaną – Marion i w przyszłości prowadzić z nią sklepik. I z pozoru wszystko się układa – Sara dostaje zaproszenie do programu, a Harry, z pomocą swojego przyjaciela Tyrona, dzięki sprzedaży narkotyków szybko się wzbogaca.
Jednak pomimo tego, iż w pewnym momencie każdy zdaje się być już prawie u szczytu swoich marzeń, nie mamy złudzeń, iż szczytu nie osiągną. I faktycznie, ta pozorna droga do szczęścia szybko jednak zamienia się w koszmar.Co więcej, my sami jesteśmy w ten koszmar wciągani.
Postacie są napisane kapitalnie, aktorzy odgrywają swoje role jeszcze lepiej. To jest chyba kluczowa zaleta filmu, która sprawia, że jest on tak bardzo ujmujący. Bo pomimo, że główny bohater ćpa, to jednak dostrzegamy, że kocha zarówno swoją dziewczynę, jak i matkę. Ta z kolei, niedoceniona przez syna, chce tylko by w końcu ktoś ją zauważył. Tyronowi zaś brakuje matczynej miłości, której Harry nie docenia. Każdy, pomimo swoich grzechów ma ludzkie oblicze. Takie jakie ma każdy z nas. Przez to, nie wiedząc nawet kiedy zżywamy się z bohaterami. Razem z nimi wchodzimy w ich dramat, do ich piekła. Jedyna różnica polega na tym, że oni nie mają szans na ucieczkę z wciągającego ich co raz bardziej wiru uzależnień. My zawsze możemy wyłączyć film.
Ja osobiście chciałem tak zrobić kilka razy. Jednak zapewniam, że nie warto. To co oferuje nam Darren Aronofsky, to nie tylko depresja w najczystszej postaci. Film ten jest zrobiony idealnie pod każdym względem. Wspomniałem już aktorstwo, ale jest jeszcze kapitalna praca kamery. W ogóle każdy obraz zdaje się być dokładnie przemyślany. Przez cały film nie zobaczymy żadnych wesołych kolorów, ani niczego co mogło by dać nadzieję. A i świetne ujęcia aktu zażywania wszelakich używek dokładają swoją cegiełkę do budowania wielkiej pustki.
Pustki której nie wypełnią nam dialogi. Jest ich tutaj dokładnie tyle ile trzeba, znacznie mniej niż w przeciętnym filmie. Dlatego też każde wypowiedziane zdanie, każde słowo zdaje się mieć swoją wagę.
Trzeba też wspomnieć, że większość najbardziej zapadających w pamięć scen jest wspierana przez muzykę. W całym ‘Requiem dla snu’ usłyszymy tylko jeden motyw muzyczny, delikatnie zmieniany, w zależności od ilości dramaturgii jaką ma wnieść. Wydawać by się mogło, że to nie wystarczy, by zbudować odpowiedni klimat. A jednak – pomimo, że muzyka nas nie zaskakuje, to za każdym razem wywołuje takie samo uczucie, którego nie da się opisać słowami.
Właściwie nieważne, ile zalet wymienię – i tak będzie to za mało. Taki film, to w dzisiejszym kinie prawdziwe zjawisko. Nie tylko zresztą w kinie, bo i w świecie, w którym z każdej strony w gazecie, z każdego programu w telewizji, z każdego bilboardu ktoś się do nas uśmiecha, gdzie zadawać by się mogło nie ma miejsca, ani tym bardziej czasu na smutek. Dlatego też po jego zakończeniu możemy mieć uczucia negatywne. Bądź co bądź, narusza on przecież naszą złudną wizję szczęśliwej rzeczywistości. Ja gdy go pierwszy raz obejrzałem uważałem, że tak tragiczny film jest niedopuszczalny. Jednak jednocześnie miałem świadomość, że obejrzałem coś wielkiego. Dzisiaj pozostała we mnie tylko ta świadomość i uznanie dla Aronofskiego. I słusznie, bo w końcu ‘Requiem dla snu’ to już klasyka.
6 komentarze:
no. nareszcie:) widze ze wszyscy mi oddali zasczyt pierwszego komenta. dziekuje:)
najpierw o recenzji. bardzo mi sie podobalo opisanie filmu pod wzgledem psychologicznym, jednakze pod wzgledem fabuly, to juz troche mniej. wydawalo mi sie ze to pafffciu na szybko napisales.
a co do filmu. jest jedno slowo, ktore zawsze gdy z kims o nim rozmawiam wypowiadam: straszny. ten film jest straszny. pod wzgledem przekazywanych obrazow, jak i tego co sie pod nimi kryje. straszny,ale prawdziwy. (troche jak dzien swira?) jeden z moich ulubionych filmow, moim zdaniem kazdy powinien go zobaczyc.
co do muzyki, to mi sie podoba. sciagnalem soundtracka, i jest to jeden z niewielu soundtrackow, ktore slucham.kronos quartet wykonalo swietna robote z muzyka.
pzdr
gwoli scislosci: soundtrack skomponowal clint mansell, kronos quartet go tylko wykonali, imho geniusz tego motywu (jak kilka momentow na the fountain) to geniusz mansella.
ja uwazam, ze to dobrze, ze autor nie skupil sie na fabule (eee, ktos tego nie widzial jeszcze?), a na swojej opinii, ocenie calego zjawiska jakim jest rekwiem, jego oddzialywania na ludzi. Jednak zgodze sie ze troche za krotko (o tym co wyzej) bo o tym mozna pisac i pisac, nie?
oceny szkolne sa dla mnie ulomne, ale pafcio wybrnal z tej sytuacji bardzo dobrze, 6/6 tez bym dal jakby mi pistolet do lba przylozyli. w skali 101-stopniowej (w ktorej imho 10.0 dostalby tylko 1 film btw) pewnie z 9.3 bym dal, 1 z moich fav for sure
pzdr
aha czujny czytelnik:
Jeśli nie ‘Requiem dla snu’ z pewnością nas uświadomi.
z pewnoscia tam powinno byc "to" lub przecinek lub w ogole inaczej sformulowane;], yo
tej ale najbardziej to mi sie podobało to "Bo pomimo, że główny bohater ćpa, to jednak dostrzegamy, że kocha zarówno swoją dziewczynę" XD co ma jedno do drugiego ? XD A tak btw "z każdego programu w telewizji" widziales ty kiedys wiadomosic w ktorych mowili o samych wesolych rzeczach ? XD No stary jakos wybitnie to mi sie tego nie czytalo ( termin cie gonil czy jak?) a co zlego w tej recenzji jest - nie wiem po prostu cos mi nie pasuje, ale nie jest zle XD troche sie posmialem :D
Spróbuję się trochę wybronić z tej krytyki ;) Więc po kolei:
Co do tego, że słabo pod względem fabuły, to się zgodzę, nie jest to szczyt moich możliwości, ale generalnie fabułę w Requiem ciężko mi było opisać, zresztą ona nie jest taka ważna ;) Ale w sumie racja, mogło być lepiej.
Dłuższe to by być mogło, ale staram się nie przesadzać z długością, co by się Wam czytać chciało ;)
Jak chodzi o oceny, to w skali 10 punktowej ja bym dał 10.
I dzięki dla Hzy'ego, za wyłapanie kolejnego błędu, za chwilkę poprawię :)
Co do tego, że bohater ćpa i kocha, to bardziej chodziło mi o to, że mimo że życia za dobrego nie prowadzi i rani wszystkich wokół, to chce być dobrym człowiekiem. Ale w sumie brzmi to dość nie logicznie...
Co do wiadomości - czepiasz się :P Hiperbola to taka była ;P
Co do pośpiechu, to w gruncie rzeczy mogłem z nią poczekać i sprawdzić raz jeszcze i umieścić ją tu dzień później, ale wszystkie poprzednie pisałem w takim samym tempie, więc z tą też się nie spieszyłem jakoś specjalnie.
Tyle z mojej strony, postaram się następną lepszą napisać ;) Chociaż właściwie to przynajmniej coś się ciekawego w komentarzach dzieje :P
w koncu i ja dotarlam. ja, purystka językowa, dostrzeglam kolejny bląd: "nie docenia" - piszemy osobno, Pawciu;)
może juz sie zasugerowalam poprzednimi komentarzami, ale faktycznie cos nie tak. jakies takie troche infantylne to jest, jakby do szkoly pisane. rozwazania na temat ludzkich watpliwosci, przemyslen itd., wydaje mi sie troche wydumane, w dodatku nie bardzo fajnym językiem. no takie szkolnawe to cale.
ale moge Cie wytlumaczyc - recenzje takiego filmu trudno jest napisac. streszczanie fabuly mija sie z celem, a emocje przy ogladaniu tego filmu sa tak silne, kazdy przezywa go (tak podejrzewam) mocno i indywidualnie, więc moze lepiej jakos wielce tego nie komentowac?
przyjmij te niezbyt entuzjastyczne komentarze jako konstruktywną krytyke:) zebys w piorka nie obrastal:)
tak btw to w zasadzie krotsze recenzje fajniej sie czyta. wedlug mnie dlugosc nie wplywa na jakosc (o recenzjach mowie:P), po prostu czasami piszesz takim fajnym, lekkim piorem, a czasem jakos tak na silę (w zasadzie to chyba pierwszy raz taki byl, ale jednak).
well, powodzenia przy nastepnej w takim razie, nie poddawaj sie, my chcemy dla Ciebie i dobrze i lubimy Cie nawet wtedy jak Ci jakas recenzja nie wyjdzie;)
Prześlij komentarz