Tym razem krótsza recenzja niż zawsze, bo nie ma sensu się więcej rozpisywać. I tak każdy wie, że 'Siedem' to klasyka. A korzystając z okazji polecam Wam zestaw 6 filmów na dvd: 'Wielka uczta konesera', który w internetowym empiku możecie nabyć za jedyne 39.99 zł (!). Normalnie zestaw ten kosztuje 99,99 zł, tak więc okazja jest niepowtarzalna. A w zestawie m. in. 'Śniadanie na Plutonie', 'Jak we śnie' i 'Zakochany Paryż'.
obsada:
Kevin Spacey | : | John Doe | |
Morgan Freeman | : | Detektyw William Somerset | |
Daniel Zacapa | : | Detective Taylor | |
Brad Pitt | : | David Mills |
moja ocena: 5,5/6
zwiastun
Nie łatwo recenzuje się takie filmy. Podobnie jak jakiś czas temu przy 'Requiem dla snu', tak i teraz muszę napisać słów parę o dziele, które doczekało się już niejednej wnikliwej analizy (przykład). Mało tego, uchodzi za najlepszy thriller wszech czasów. I muszę niestety przyznać, że całkiem słusznie. Niestety, bo gdyby tak nie było mógłbym pisać więcej, obalać różne teorie itp. Ale że 'Siedem' trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty, to napisać coś nowego było by niezmiernie trudno.
Stary, policyjny detektyw - William Somerset (Morgan Freeman) - ma tylko 7 dni do przejścia na emeryturę. Jego miejsce zajmie nowy w mieście policjant David Mills (Brad Pitt). Jednak akurat w ciągu tego tygodnia pojawia się kilka tajemniczych zbrodni. Ktoś zabija bardzo otyłego mężczyznę, a za lodówką pisze 'Obżarstwo'. W luksusowym biurze ginie prawnik, a jego krwią na podłodze napisano 'Chciwość'. To dwa z siedmiu grzechów głównych. Somerset wie, że rozpoczęła się seria, w której będzie siedem ofiar. W związku z tym policjantom nie pozostaje nic innego, jak uprzedzić działania mordercy, zanim w pełni wypełni swoją krucjatę przeciw grzesznikom. Nie jest to jednak takie proste, gdyż sprawca perfekcyjnie zaciera za sobą ślady.
Jak widać, już sama historia opiera się na dość oryginalnym pomyśle. Ale nie to jest kluczem do sukcesu. Tego raczej upatrywał bym w rewelacyjnie rozpisanych dialogach. To one wytwarzają napięcie. Świetnym przykładem może być jedna z ostatnich scen w samochodzie. Pomimo, że już domyślałem się, co się na końcu stanie, to i tak nie mogłem oderwać wzroku od ekranu.
Tu też pojawia się jedyny zarzut pod adresem produkcji Finchera. Mianowicie za szybko można było wywęszyć jak to się zakończy. Nie przeszkadza to jednak w oglądaniu, przyjemność jest cały czas taka sama.
O reszcie już nie ma sensu pisać. Scenografia i zdjęcia powalają klimatem. Deszczowe miasto w pełni oddaje mroczny charakter 'Siedem'. Jeśli chodzi o aktorów, to ich nazwiska mówią same za siebie. Morgan Freeman i Brat Pitt nie po raz pierwszy udowodnili, że grać umieją nieprzeciętnie.
Pamiętać też trzeba, że nie jest to jednowymiarowa opowieść. Praktycznie każdy wątek jest zbudowany z dbałością o szczegóły, a samo poszukiwanie mordercy to tylko oś, na której reżyser opiera kilka innych problemów. Aklimatyzacja w nowym mieście, odnalezienie się w świecie po przejściu na emeryturę, czy miłość zderzona z nawałem obowiązków w pracy to tylko kilka z wielu aspektów życia codziennego, nad którymi po seansie będzie można się zastanowić.
Na tym swój wywód zakończę, bo i tak co bym nie napisał będzie to albo za mało, albo już dawno napisane. Dlatego też najlepszą recenzją niech będą te trzy słowa: musisz to zobaczyć.
Stary, policyjny detektyw - William Somerset (Morgan Freeman) - ma tylko 7 dni do przejścia na emeryturę. Jego miejsce zajmie nowy w mieście policjant David Mills (Brad Pitt). Jednak akurat w ciągu tego tygodnia pojawia się kilka tajemniczych zbrodni. Ktoś zabija bardzo otyłego mężczyznę, a za lodówką pisze 'Obżarstwo'. W luksusowym biurze ginie prawnik, a jego krwią na podłodze napisano 'Chciwość'. To dwa z siedmiu grzechów głównych. Somerset wie, że rozpoczęła się seria, w której będzie siedem ofiar. W związku z tym policjantom nie pozostaje nic innego, jak uprzedzić działania mordercy, zanim w pełni wypełni swoją krucjatę przeciw grzesznikom. Nie jest to jednak takie proste, gdyż sprawca perfekcyjnie zaciera za sobą ślady.
Jak widać, już sama historia opiera się na dość oryginalnym pomyśle. Ale nie to jest kluczem do sukcesu. Tego raczej upatrywał bym w rewelacyjnie rozpisanych dialogach. To one wytwarzają napięcie. Świetnym przykładem może być jedna z ostatnich scen w samochodzie. Pomimo, że już domyślałem się, co się na końcu stanie, to i tak nie mogłem oderwać wzroku od ekranu.
Tu też pojawia się jedyny zarzut pod adresem produkcji Finchera. Mianowicie za szybko można było wywęszyć jak to się zakończy. Nie przeszkadza to jednak w oglądaniu, przyjemność jest cały czas taka sama.
O reszcie już nie ma sensu pisać. Scenografia i zdjęcia powalają klimatem. Deszczowe miasto w pełni oddaje mroczny charakter 'Siedem'. Jeśli chodzi o aktorów, to ich nazwiska mówią same za siebie. Morgan Freeman i Brat Pitt nie po raz pierwszy udowodnili, że grać umieją nieprzeciętnie.
Pamiętać też trzeba, że nie jest to jednowymiarowa opowieść. Praktycznie każdy wątek jest zbudowany z dbałością o szczegóły, a samo poszukiwanie mordercy to tylko oś, na której reżyser opiera kilka innych problemów. Aklimatyzacja w nowym mieście, odnalezienie się w świecie po przejściu na emeryturę, czy miłość zderzona z nawałem obowiązków w pracy to tylko kilka z wielu aspektów życia codziennego, nad którymi po seansie będzie można się zastanowić.
Na tym swój wywód zakończę, bo i tak co bym nie napisał będzie to albo za mało, albo już dawno napisane. Dlatego też najlepszą recenzją niech będą te trzy słowa: musisz to zobaczyć.
1 komentarze:
ja osobiście uwielbiam ten film. W sumie to było już dość dawno jak go oglądałam, ale faktycznie jest to klasyka. Mój pierwszy film po którym bałam się gdziekolwiek ruszyć :D
zapraszam na najnowszą notkę- Oszukać przeznaczenie.
pozdrawiam i ślę cmokasy :*
[filmy-wedlug-agniechy]
Prześlij komentarz