niedziela, 6 lipca 2008

4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni




reżyseria
:
scenariusz:
obsada:
Anamaria Marinca Anamaria Marinca Otilia
Laura Vasiliu Laura Vasiliu Gabita
Vlad Ivanov Vlad Ivanov Bebe
Alexandru Potocean Alexandru Potocean Adi

moja ocena: 3,5/6


'4 tygodnie, 3 miesiące, 2 dni' miało mówić o aborcji i to w dodatku ponadprzeciętnie (Złota Palma w Cannes, wiele tytułów filmu roku 2007). Wyszedł film, którego akcja, owszem toczy się wokół wątku aborcyjnego, ale ponad przeciętność zdecydowanie się nie wybija. Ośmielę się nawet stwierdzić, że to całe pianie z zachwytu nad tą rumuńską produkcją spowodowane jest tylko i wyłącznie odwagą, bo w sumie temat aborcji nie należy do najpopularniejszych w kinie. Jednak, jeśli zapomnimy czym film miał być i spojrzymy tylko na to czym jest, możemy poczuć się po seansie tak, jak po obejrzeniu dobrego filmu.

Wszystko to za sprawą głównej bohaterki. To właśnie jej postać ratuje film i wznosi go o poziom wyżej. Dodam tylko, że pod pojęciem głównej bohaterki nie mam na myśli tej dziewczyny, która jest w ciąży, a jej przyjaciółkę. Bo gdy Gabita decyduje się na aborcję nie udaje jej się załatwić niczego jak należy. To jej przyjaciółka - Otilia - organizuje pieniądze, załatwia hotel, spotyka się z mężczyzną który ma dokonać aborcji, a gdy opłata okazuje się niewystarczająca decyduje się zapłacić za aborcję swoim ciałem. Poświęcenie budzące prawdziwy szacunek, postawa godna prawdziwej przyjaciółki.

To właśnie przyjaźń była dla mnie tematem numer jeden w tym filmie. Rumuński reżyser i scenarzysta - Cristian Mungiu - nie wiem czy celowo, czy nie znakomicie sportretował relację jaka może łączyć dwójkę ludzi. Nie pokazał przyjaźni tak, jak to miało miejsce chociażby w filmie o podobnej tematyce - 'Juno', gdzie sprowadzała się ona głównie do w miarę rozsądnych rad dwóch nastolatek. Tu przyjaźń zostaje wyniesiona na wyższy stopień, jeśli trzeba Otillia może poświęcić się dla Gabity. Robi wszystko co może, by pomóc swojej współlokatorce, jednak w zamian nie otrzymuje praktycznie nic. Musi radzić sobie sama z problemem swojej przyjaciółki. Nie znajdzie w Gabicie wsparcia. Nie znajdzie go też u swojego chłopaka, chociaż on przynajmniej się stara. Na nic to się jednak zdaje, gdyż to przyjaźń zdaje się być priorytetem w życiu Otilli. Przyjaźń bezinteresowna, szczera i prawdziwa. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.

Nie mogę ich mieć, ponieważ nie pozwala mi na to scenariusz, w którym zadbano o każdy detal, jeśli chodzi o zachowanie się poszczególnych postaci. Co więcej znaleziono rewelacyjnych aktorów, którzy zagrali tak, jakby... nie grali. Oszczędna pod każdym względem gra wspaniale oddaje klimat filmu, a występ Anamarii Marincy (Otillia) jest po prostu mistrzowski. Kapitanie oddała emocje, jakie towarzyszyły Otilli, dzięki niej jej dramat staje się też naszym dramatem.

W tej całej ponurości, jaką zalewa nas '4 tygodnie, 3 miesiące, 2 dni' wyróżniają się też zdjęcia, oddające bardzo dobrze szarą rzeczywistość komuny. Nie jest to co prawda czas, z którego mógłbym cokolwiek pamiętać, jednak trudno nie wiedzieć, przynajmniej ze słyszenia, jak wtedy było. I powiem szczerze, że właśnie taką ponurą wizję jaką zaserwowano mi w tym rumuńskim filmie miałem wcześniej przed oczami.

Pomimo tych wszystkich zalet, jest coś co nie pozwala mi ocenić tego filmu wyżej. Bo przecież to dzieło o aborcji, temacie drażliwym, aczkolwiek wymagającym głębszego poruszenia. A tu mimo, że jest to główny wątek zostaje przyćmiona innymi sprawami. Szkoda, bo po filmie, który zdobywa tak wiele, tak ważnych nagród można by oczekiwać czegoś przełomowego, czegoś nowego. A tak dostajemy informację w stylu 'aborcja nie jest prostym i jednoznacznym zagadnieniem.'. Tyle to i ja wiedziałem, bez oglądania '4 miesięcy...'. No ale na pocieszenie zostaje kilka mądrzejszych obrazów przyjaźni. I to jest właśnie siła rumuńskiego laureata Złotej Palmy 2007.

7 komentarze:

Anonimowy pisze...

Filmu nie widziałam i raczej nie zobaczę. Z tego co widzę to nie mam czego żałować.
serdecznie zapraszam na najnowszą notkę na filmy-wedlug-agniechy i jednocześnie informuję, że notki będę starała się umieszczać dwa razy w tygodniu w poniedziałki i piątki.
pozdrawiam :*

Anonimowy pisze...

Filmu jeszcze nie widziałam, ale to chyba jeden z tych filmów, którę chcę obejrzeć. Zapraszam na nową recenzję, tym razem książki.

Anonimowy pisze...

Zapraszam na nową notkę :)

hannah.leah pisze...

ja ten film oglądałam w czasie, gdy temat aborcji był mi bardzo bliski, gdy ktoś z mojego bardzo bliskiego otoczenia tego dokonał. i w tym przypadku film zrobił na mnie ogromne wrażenie.

pafffcio pisze...

Pomimo tego, iż może moja recenzja nie wychwala tego filmu pod niebiosa, to jednak jest to jeden z tych filmów, które zobaczyć warto.

A w takiej sytuacji, jak Twoja hannah, jestem w stanie zrozumieć, że film wywarł na Tobie wrażenie. Ja w takiej sytuacji nie byłem i temat aborcji jest mi (całe szczęście) dość daleki, tak więc może dlatego film mnie nie poruszył w większym stopniu.

Anonimowy pisze...

Hm,ale zauważ: może aborcja wcale nie jest tematem numer jeden w tym filmie, już w założeniu? Dla mnie od początku była jedynie tłem dla głównej bohaterki, Gabity właśnie.

osobiście staram się nie sugerować hasłami, które mają przyciągnąć widzów, bo w 90% to tylko chwyt marketingowy.
Pozdrawiam

pafffcio pisze...

Hasłami dystrybutorów też się raczej nie sugeruję, bo czasem są one wręcz komiczne, jakby były robione do bandy kretynów (np. '2 dni w Paryżu', czy '[Rec]').

Problem polega na tym, że nawet sam reżyser wypowiadał się, że to film o aborcji. No i w tym momencie na nic innego nie wypada się nastawiać. A jednak główny temat został potraktowany po macoszemu.

Co nie zmienia faktu, że warto ten film zobaczyć ze względu na ukazanie przyjaźni.
I tak sobie myślę, że może te pół punkcika więcej (czyli razem 4) powinienem był dać ;)
Ale ja już tak mam, że wartość niektórych filmów doceniam po pewnym czasie.

Prześlij komentarz

 

Premiera miesiąca:

Premiera miesiąca
Tytuł: 'Wszystko, co kocham'

premiera: 15.01.2010


gatunek: dramat

reżyseria: Jacek Borcuch

scenariusz: Jacek Borcuch

obsada: Olga Frycz, Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Katarzyna Herman