niedziela, 26 października 2008

Filmlog ma już rok!

Strasznie miło mi ogłosić, że w dniu dzisiejszym stuknął temu blogowi roczek! Od momentu powstania, aż do dziś zmieniło się wiele rzeczy - począwszy od szaty graficznej, przez menu z lewej, aż po tematykę notek. Nie zmieniło się jednak to, że najważniejsze są tu recenzje. Zmieniła się też popularność bloga, która rośnie w zaskakującym tempie (statystykami nie będę zanudzał, jednak jak dla mnie są one zadowalające ;) ). Przyznam szczerze, że nie sądziłem na początku, że po roku dorobię się tylu stałych czytelników.

Nie chcę tu wyróżniać osób z imienia, czy też nicku, bo mógłbym kogoś pominąć jednak chciałbym w pierwszej kolejności podziękować osobom, które wchodzą tu regularnie, bądź od czasu do czasu i zostawiają komentarze. To właśnie daje mi mobilizację do dalszego pisania :)
Nie zapominam tu też o osobach, które w różnych okresach czasu, pewnie na ogół nie świadomie, odpędziły mnie od zaniechania pisania tego bloga. A momentów kilka takich było ;)

Wspominałem statystykach i o rosnącej liczbie odwiedzin.Oczywiście nie każdy kto tutaj 'wpada' znajduje to czego oczekiwał. A uwierzcie mi - ludzie czasem dziwnych rzeczy w googlach szukają ;) Oto, w ramach prezentu, najciekawsze frazy, po wpisaniu których w googlach trafiano na mojego bloga (w niektórych wypadkach nie mogłem się powstrzymać od komentarza :D):
  • moje zdjęcia z pawciem
  • wszyscy z rodziny harasiów
  • recenzje filmów porno - może kiedyś :P
  • shrek kręcony w polsce
  • jak znależć chlopaka w 10 dni - takie rzeczy to tylko w Bravo, nie tutaj
  • które są dni chłopaka
  • jak ubierac sie jak gangsta
  • czaszki na bloga - powiało emo...
  • krejzol w innym jezyku
  • jaką być dla chopaka - miłą :P
  • iluzjoniści w poznaniu
  • długość prawdziwego snu
  • aklimatyzacja w nowym mieście
  • co zobaczyc w las vegas
  • czy są księżniczki? - tak, w bajkach
  • dbajmy o ziemię - popieram
  • pomysł na miesiac miodowy w wielkopolsce
  • oglądnie planet - proponuję przez teleskop, nie przez Internet
  • zdjęcia zabieganych ludzi
  • piekne napisy imiona pawcio - ktoś szykuje prezent? xD
Raz jeszcze wszystkim za wszystkie wejścia dziękuję :) Jeśli macie jakieś propozycje dotyczące zmiany wyglądu bloga, nowe pomysły na cokolwiek, co mogło by się tu pojawić piszcie. Ja aktualnie myślę o pewnej kosmetycznej zmianie, ale to na razie dalsza perspektywa.

wtorek, 21 października 2008

Silent Hill




gatunek:

horror
reżyseria:
Christophe Gans
scenariusz:
Roger Avary
zdjęcia:
Dan Laustsen
muzyka:
Akira Yamaoka, Jeff Danna
obsada:
Radha Mitchell Radha Mitchell Rose DaSilva
Laurie Holden Laurie Holden Cybil Bennet
Sean Bean Sean Bean Christopher DaSilva
Deborah Kara Unger Deborah Kara Unger Dahlia Gillespie
Alice Krige Alice Krige Christabella
Eve Crawford Eve Crawford Siostra Margaret
Jodelle Ferland Jodelle Ferland Sharon DaSilva / Alessa Gillespie / Mroczna Alessa
od lat: 18
czas trwania: 127 minut
cena DVD: 27,99
moja ocena: 4/6

Gdy mamy do czynienia z ekranizacją gry komputerowej, widzów możemy podzielić na dwie grupy - "graczy-fanów", którzy będą oczekiwali od niej bardzo wiele i "zwykłych śmiertelników", mających nadzieję, że film zaspokoi ich oczekiwania, które w zależności od gatunku mogą być różne, aczkolwiek na ogół niezbyt wygórowane. Prawdziwą sztuką jest zaspokojenie oczekiwań obydwóch grup, tak więc reżyserzy i scenarzyści na ogół skupiają się na jednej z nich, przeważnie na liczniejszej, czyli widowni ogólnej. Twórcy "Silent Hill" poszli ambitnie - chcieli zrobić film, który spodoba się fanom, ale i docenią go też osoby, które z grą kontaktu nie miały. Niestety, ponieśli porażkę - dla fanów jest to film zaledwie dobry, dla reszty nie do końca zrozumiały.

Wszystko to dlatego, że kluczem do pełnego zrozumienia filmu okazuje się wspaniała seria gier, na której opiera on się opiera. Znajdziemy w nim nawiązania do pierwszych trzech części, które przez fanów uważane są za najlepsze (jest też czwarta część, jednak jest to "czarna owca" w rodzinie - czyli niewypał). Bez znajomości gry też można film zrozumieć, jednak nie wychwyci się wszystkich szczegółów.

Fabuła filmu bazuje przede wszystkim na pierwszej odsłonie gry - mamy tu rodzica z dzieckiem (w grze - ojciec, w filmie - matka), któremu podczas jazdy samochodem tajemnicza postać nagle ukazuje się na drodze, doprowadzając w ten sposób do wypadku. Gdy główna bohaterka - Rose DaSilva (Radha Mitchell) budzi się, w jej samochodzie nie ma córki - Sharon. Postanawia odszukać dziecko, jednak szybko orientuje się, że w mieście dzieje się coś złego. Powrót okazuje się niemożliwy - samochód nie chce zapalić, a komórka nie ma zasięgu...

Ważną częścią tego miasteczka jest jego specyficzny klimat, na który składa się w szczególności mgła, popiół spadający z nieba oraz tzw. alternatywny świat (w dziele Christophe'a Gansa jest on sygnalizowany przez syreny). To właśnie przemiany "Silent Hill" wzbudzają mój największy podziw. Miasto po nich wygląda tak, jak można to było zobaczyć, grając w grę, a nawet lepiej. Nie oznacza to, że normalna wersja miasta wygląda źle - wręcz przeciwnie - bardzo dobrze oddaje klimat miejsca, w którym czas zatrzymał się dawno temu.

Innym elementem stanowiącym o sile gry były potwory. W tym wypadku autorzy filmu stanęli przed trudnym zadaniem - jak zrobić tak, by z horroru nie zrobiła się krwawa sieczka, a jednocześnie ukazać najważniejsze kreatury. Udało im się z tego wybrnąć połowicznie - ilość potworów była idealna, jednak ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Niektóre wzbudzają nawet ataki śmiechu, co nie wpływa pozytywnie na budowanie klimatu grozy. Fakt, iż nie są one robione komputerowo, lecz grane m.in. przez zawodowych tancerzy, nie jest aż takim wielkim plusem, gdyż, np. 'pielęgniarki' w moim odczuciu ruszały się trochę jak cheerleaderki. Największe wrażenie spośród kreatur robi niewątpliwie Piramidogłowy - zarówno w grze, jak i w filmie jest to najmocniejsza czarna postać, która zaintryguje nie jedną osobę.

Warto wspomnieć też o elementach takich jak muzyka i zdjęcia. Co do tej pierwszej - jest kapitalna. Nie dziwi to jednak za bardzo, jeśli weźmiemy pod uwagę, że ścieżka dźwiękowa do filmu została wybrana z najlepszych utworów z rewelacyjnego soundtracku do gry. Jeśli chodzi o ujęcia, to momentami są one genialne. Kamera zawsze ukazuje tyle, ile jest potrzebne, a czasem robi to w cudowny sposób (scena z przejściem kamery przez wózek czy jej zejściem do otchłani).

Oprócz tego na najwyższe uznanie zasługuje młodziutka aktorka - Jodelle Ferland - która wcieliła się w postać Sharon i Allesy. O ile pierwsza z postaci nie dała jej szansy, aby zaprezentować swój talent w pełni, o tyle rolę ciemnej strony Allesy zagrała jak profesjonalna aktorka z wielkim doświadczeniem. Wspomieć tu mogę scenę z kwestią 'Look, I'm burning', na myśl o której przechodzą mi ciarki po plecach. Jeżeli jej kariera będzie się rozwijać prawidłowo, możemy mieć w przyszłości znakomitą aktorkę. Pozostali odtwórcy głównych ról mimo że zagrali przyzwoicie, na jej tle wypadają dość blado.

Niestety film nie jest idealny. Brakuje w nim tego, czym charakteryzowała się seria gier - ciągłego napięcia i grozy, a jest to przecież najważniejszy element w horrorach. Mimo to są momenty, w których "Silent Hill" potrafi przyprawić widza o szybsze bicie serca. Warto docenić też fakt, iż twórcy nie zrobili z filmu krwawej masakry, co mogliby uczynić, biorąc pod uwagę ostatnie trendy w gatunku.

Fani gry na pewno nie zawiodą się na tej produkcji - znajdą tu nawiązania do najbardziej rozpoznawalnych i popularnych elementów gry. Odczują jednak pewnien niedosyt, wynikający z zatracenia klimatu grozy. Z kolei zwykły widz, który poznawanie Silent Hill rozpoczyna od obejrzenia filmu może nie odszukać w nim tego, czego oczekiwał. Nie mniej jednak warto spróbować, może i ciebie wzywa to piekielne miasteczko?

wtorek, 14 października 2008

Dziecko




gatunek:

dramat
reżyseria:
Jean-Pierre Dardenne , Luc Dardenne
scenariusz:
Jean-Pierre Dardenne , Luc Dardenne
zdjęcia:
Alain Marcoen
obsada:
Jérémie Rénier Jérémie Rénier Bruno
Olivier Gourmet Olivier Gourmet Policjant w cywilu
Fabrizio Rongione Fabrizio Rongione Młody złodziej
Déborah François Déborah François Sonia
od lat: 16
czas trwania: 100 minut
cena DVD: 19,90
moja ocena: 4/6

Ja mam chyba pecha do produkcji nagrodzonych Złotą Palmą. Większość moich spotkań, z laureatami festiwalu w Cannes kończyło się zawodem. Zawiodłem się na 'Pulp Fiction' (teraz co prawda przyznaję, że jest świetne, ale mistrza Tarantino stać na więcej), zawiodłem się też na '4 miesiącach, 3 tygodniach i 2 dniach'. Teraz do tego zestawu mogę dorzucić kolejny zawód - laureata Złotej Palmy 2005 - 'Dziecko'. Niestety, pomimo olbrzymiego potencjału jaki drzemał w tej historii wyszedł film jedynie poprawny.

Bruno jest złodziejem, a w zasadzie szefem mini gangu, który zajmuje się drobnymi rabunkami. Jego życie toczy się z dnia na dzień, od kradzieży do kradzieży. Fakt, że zostaje ojcem nie wpływa w żaden sposób na jego postępowanie. Co więcej, dla Bruna jest to okazja do kolejnego (nielegalnego) zarobku. Nie zdaje sobie jednak sprawy z szeregu zdarzeń, jakie wywoła jego postępek.

Co w 'Dziecku' zasługuje na szczególne wyróżnienie, to 'strona techniczna'. Szczególnie imponująca jest oszczędność z jaką film braci Dardenne został zrealizowany. Nie ma tu muzyki, chyba że odgłosy wydawane przez miasto za taką uznamy. Kamera nie pokazuje nam otoczenia głównych bohaterów. Skupia się raczej na ich twarzach, bo miejsce w którym rozgrywa się akcja nie ma znaczenia. To może być równie dobrze Paryż, jak i Lyon, a gdyby przymknąć oko na język francuski, którym posługują się bohaterowie, mógłba to być też Warszawa, czy Praga. Historia ta jest bowiem uniwersalna - nieodpowiedzialni ludzie znajdują się wszędzie.

Momentami takie zachowanie kamery może budzić irytację, bo przyzwyczajony do widzenia wszystkiego widz, nie może znieść, że jego oczom nie jest dane od razu ujrzeć tego, co widzi np. Bruno. Wszystko to jednak ma swój cel i dzięki takiemu uważnemu śledzeniu mimiki bohaterów, możemy bardziej skupić się na przemianach, jakie w nich zachodzą. Na pochwałę w tym miejscu zasługują też aktorzy, którzy mając kamerę skupioną niemal nieustannie na swoich twarzach wypadają przyzwoicie.

Jednak mimo tego całego realizmu wynikającego ze sprawnej realizacji technicznej zabrakło rzeczy moim zdaniem ważniejszej, a mianowicie realizmu wynikającego z dobrze napisanej fabuły. Jakoś przez całe półtorej godziny nie mogłem pozbyć się wrażenia, że to tylko film, nie byłem w stanie przenieść się do świata bohaterów i przeżywać ich problemów razem z nimi. Niby to nie jest aż tak ważne, ale jednak w filmie który ma wywoływać w widzu silne emocje (bo zakładam, że takie 'Dziecko' miało być) jest to element dość istotny.

Mimo to, jest to dobra podstawa do przemyśleń, a także dobry punkt wyjścia do rozpoczęcia dyskusji. 'Dziecko' jest pod tym względem o tyle dobre, iż każdy może interpretować je na wiele sposobów. Począwszy od tytułu, który może odnosić się chociażby do bobasa, ale i do Bruna, po samą fabułę, którą może brać dosłownie, jako opowieść o przemianie, ale też bardziej metaforycznie, jako historię o konsekwencjach z pozoru błahych czynów.

I właśnie dlatego najbardziej żałuję, że tak bardzo 'leży' tu strona fabularna. Bo nie ukrywam, że dzieła, które wymykają się jednoznacznej interpretacji należą do moich ulubionych. W tym przypadku jednak zabrakło odpowiednio mocnej historii. Być może innym łatwiej przyjdzie wczuć się w tą opowieść. Dlatego też polecam zapoznanie się z tym obrazem. Półtorej godziny poświęcone na ten film czasem zupełnie straconym być nie powinno, może co najwyżej pozostawić pewien niedosyt (tak jak w moim przypadku).


* Za możliwość obejrzenia tego filmu dziękuję serdecznie Madzi i Nice.

środa, 8 października 2008

Taxi 4




gatunek:

komedia
reżyseria:
Gérard Krawczyk
scenariusz:
Luc Besson
obsada:
Samy Naceri Samy Naceri Daniel Morales
Frédéric Diefenthal Frédéric Diefenthal Emilien Coutant-Kerbalec
Emma Sjöberg Emma Sjöberg Petra
Bernard Farcy Bernard Farcy Inspektor Gibert
Edouard Montoute Edouard Montoute Alain
od lat: 12
czas trwania: 91 minut
cena DVD: 27,99
moja ocena: 3/6

Ponoć dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. A twórcy Taxi stwierdzili, że nie tylko wejdą po raz drugi, ale też trzeci i czwarty. I o ile pierwsze trzy części jakoś się prezentowały, tak za czwartym razem coś nie wypaliło. Chociaż na pierwszy rzut oka wszystko jest po staremu.

Na komisariacie w Marsylii pojawia się groźny przestępca - Belg. Oczywiście trafia on do komisariatu na którym pracuje Emillien, co (a jakżeby inaczej) prowadzi do jego ucieczki. Cała nadzieja na uratowanie kariery Emilliena i ponowne odnalezienie Belga leży teraz w Danielu i jego zabójczo szybkiej taksówce.

Jak więc widzimy, schemat ten sam co zwykle - Emillien ma kłopoty, Daniel go ratuje, w między czasie przewija się też Petra, jest Gilbert, jest Alain i jest śmiesznie. Stop! Miało być śmiesznie. Tutaj w odróżnieniu od poprzednich części sytuacji zabawnych jest jak na lekarstwo, a gdy już są to jest to humor wtórny. Ale o tym za chwilę. Jeśli chodzi o inne braki w porównaniu z pierwszymi trzema częściami, to zabrakło również Lily, granej przez zdobywczynię Oscara Marion Cottilard. A szkoda, bo postać to była sympatyczna i moim zdaniem dużo ciekawsza niż np. Petra. Bez niej osoba Daniela miała mniejsze pole do popisu.

Nie mam jednak zamiaru sprowadzać klapy 'Taxi 4' do braku jednej, drugoplanowej aktorki. Problem tkwi gdzie indziej. Mianowicie, podobnie ja w przypadku innych tasiemców pojawia się pytanie - jak długo można oglądać to samo? Nie chodzi mi tu nawet o wspomniany wcześniej schemat, na to jeszcze przymknął bym oko. Mam tu bardziej na myśli po raz kolejny te same dowcipy. Bo oglądając po raz dziesiąty zderzające się ze sobą francuskie radiowozy, które w dodatku latają, jakby zamiast benzyny jeździły na Red Bullu, czy też po raz piąty jak pasażer Daniela zwraca swój ostatni posiłek mam olbrzymią ochotę wyłączyć ten film. Pod względem humoru, najważniejszej dla komedii sprawy, nie ujrzymy niczego, czego nie widzielibyśmy wcześniej. Chyba że weźmiemy pod uwagę żarty na poziomie wczesnej podstawówki. Niestety, takiej słabizny jeszcze w tej serii nie było.

Nie było też kilku innych rzeczy, jak choćby przewijającego się parokrotnie wątku piłkarskiego. Zdaję sobie sprawę, że Francuzi kochają futbol pewnie tak samo jak Polacy (różnica polega na tym, że piłka nożna kocha ich ze wzajemnością), jednak po co wstawiono sceny piłkarskie? Chyba tylko po to, by przyciągnąć do kin jeszcze większy tłum. Fabularnie nie wnoszą one bowiem niczego.

Nie mniej jednak 'Taxi 4' nie jest do końca pozycją straconą. Kilka razy w trakcie seansu uśmiech pojawił się na mojej twarzy, a fabuła choć nie pozbawiona zbędnych scen potrafiła wciągnąć. To wszystko jednak za mało, by choćby zbliżyć się do poziomu pierwszych trzech części. Być może to kwestia przyzwyczajenia - w poprzednich odsłonach za każdym razem czymś nas zaskakiwano - a to taksówka dostała gąsienic, to znowu spadła z nieba. Tutaj nic z tego. Być może to po prostu zmęczenie materiału. Przecież żaden samochód nie może jeździć wiecznie. I mam nadzieję, że Gerard Krawczyk (reżyser) i Luc Besson (scenarzysta) to zrozumieją i taksówkę Daniela odstawią do garażu. Raz na zawsze.

środa, 1 października 2008

'Max Payne' premierą października

Przyznam szczerze, że po tak mizernym pod względem premier wrześniu, spodziewałem się równie słabego października. A tu niespodzianka - w tym miesiącu aż roi się od filmów, które wchodząc do kin powinny zwrócić naszą uwagę. Tak więc wybór tych kilku pozycji godnych polecenia był niebywale trudny i nie obyło się bez pominięcia kilku wartościowych obrazów.

Mniej problemów miałem za to przy wyborze najważniejszego filmu października. Dla mnie jest to 'Max Payne' (premiera: 24.10.2008). Myślę że osoby, które grały w grę o takim tytule w pełni moją decyzję rozumieją. Może i nie jestem jakimś wielkim graczem (w zasadzie w ogóle nie gram), ale kiedyś trochę czasu wcielając się w postać Max Paynea spędziłem. I dla mnie jest to jedna z najlepszych gier w jakie grałem. Co więcej jej fabuła była napisana tak, że była w zasadzie gotowym scenariuszem. I chociaż zwiastun może sugerować delikatną wariację na temat oryginału, to ja mam ciągle nadzieję, że klimat pozostanie taki sam, porównywalny np. ze wspaniałym 'Sin City'.

Poza wielbicielami ekranizacji gier zadowoleni powinni być także miłośnicy komedii. I to w dodatku niemal każdego jej typu, bo pod względem tych produkcji mamy prawdziwy urodzaj. Ja osobiście najbardziej ciekawy jestem 'Boskiego chilloutu' (premiera: 10.10.2008). Przy okazji tego filmu, chciałbym pogratulować dystrybutorowi UIP tytułu. W naszym wspaniałym kraju tytuły oryginalne są w przeróżny sposób masakrowane. W tym przypadku, mimo iż postanowiono nie tłumaczyć go dosłownie wyszło coś co moim zdaniem genialnie oddaje klimat tej komedii. W końcu jak inaczej nazwać produkcję, której akcja kręci się głównie wokół palenia trawki? Właśnie, powiedziałem już czego można się po 'Boskim chilloucie' spodziewać. Tak więc jeśli nie przypadły Ci do gustu produkcje typu 'How High' nie będzie to z pewnością seans dla Ciebie. Ja jednak lubię od czasu do czasu taką odmóżdżającą rozrywkę.

Zdecydowanie inny rodzaj humoru oferują nam bracia Coenowie w ich najnowszym 'Tajne przez poufne' (premiera: 24.10.008). Jest to komedia kryminalna, w której zobaczymy między innymi Brada Pitta i Georgea Clooneya. Jeśli chodzi o fabułę, to jest ona dość zakręcona, a główny wątek związany jest z CIA, siłownią i randkami internetowymi.

Coś dla siebie znajdą też miłośnicy humoru brytyjskiego, to za sprawą 'Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi' (premiera: 03.10.2008). Tak jak chwaliłem tytuł w przypadku 'Boskiego chilloutu', tak tu najchętniej bym za niego zganił. Jest to jednak wierne tłumaczenie oryginału, więc fakt iż moim zdaniem wszelkiego rodzaju tytuły zaczynające się od słowa 'jak' są tanim chwytem reklamowym przemilczę. W zamian za to wspomnę krótko, iż rzecz traktuje o Sidneyu Youngu, który prowadzi coś w stylu brytyjskiego pudelka. Facet generalnie gardzi gwiazdami i wystawnym stylem życia. Tak się jednak dzieje, iż zostaje pracownikiem w jednym z bardziej renomowanych amerykańskich magazynów. A to z kolei doprowadzi do kompletnego przewartościowania jego systemu wartości.

Październik jednak nie powinien kojarzyć się nam ze śmiechem, tylko raczej ze strachem. W końcu to miesiąc w którym przypada 'Halloween'. W związku z tym mamy kilka nowych propozycji spod znaku kina grozy. Ja najbardziej czekam na najnowszą, piątą już część 'Piły' (premiera: 24.10.2008). Na uwagę zasługuje fakt, iż w Polsce premiera ma miejsce równo ze światową, a nie jak w poprzednich latach parę miesięcy później. Być może ma to na celu ściągnięcie do kina w miarę rozsądnej liczby widzów, bo z pewnością odgrzewanie po raz kolejny tego samego kotleta zachęcające nie jest.

Kolejnym horrorem na który uwagę zwrócić warto jest 'Nocny pociąg z mięsem' (premiera: 31.10.2008). Po raz kolejny w tym miesiącu pochwalę tytuł, który jest co najmniej intrygujący. Jednak nie sam tytuł jest przyczyną mojego zainteresowania. Fabuła również zdaje się stać na przyzwoitym poziomie - oto fotograf zafascynowany seryjnym mordercą, który masakruje swoje ofiary upatrzone w metrze, co raz bardziej zagłębia się w otchłań zła. Daje to nadzieje chociażby na dobry klimat.

Na koniec horrorowego polecania coś bardziej 'egzotycznego'. Nie chodzi mi tu o kolejny straszak made in spain/japan, których ostatnio u nas pod dostatkiem. 'Pozwól mi wejść' (premiera: 31.10.2008), bo o tym filmie mowa, powstało w... Szwecji. Jak będzie z klimatem grozy pojęcia nie mam, jednak tutaj też można liczyć na oryginalną fabułę. Dwunastoletni Oskar jest outsiderem. Pewnego dnia spotyka Eli. Eli nie jest zwykłą dziewczynką. Nie lubi cukierków, nie czuje chłodu. Nie może jednak żyć bez... ludzkiej krwi. Czy przyjaźń dziecięca okaże się silniejsza niż strach? Odpowiedzi szukacjie w kinach.

Jeśli już jestem przy temacie dzieci, to wspomnę też o 'Klasie' (premiera: 24.10.2008). Rzecz ma się podobnie jak w przypadku słynnych 'Młodych gniewnych' - nauczyciel trafia do tytułowej klasy z trudną młodzieżą i oczywiście udaje mu się do nich dotrzeć przy pomocy niekonwencjonalnych metod. To z kolei nie do końca podoba się jego przełożonym. Niby nic nowego, a jednak ta francuska produkcja recenzje zbiera bardzo pochlebne. Więc obejrzeć warto, chociażby po to, by przekonać się dlaczego.

Nie samą rozrywką żyje człowiek. Jeśli w kinie szukacie czegoś ambitniejszego, to polecam dokument 'Spotkania na krańcach świata' (premiera: 31.10.2008). Jego bohaterem są naukowcy pracujący w stacji badawczej na Antarktydzie. Jeśli potrafiły zachwycić nas pingwiny w swoim marszu, to myślę iż wizyta w tym samym zakątku świata, tym razem u ludzi może być nie mniej fascynująca.

Również ambitniejszy jest film 'Na krawędzi nieba' (premiera: 17.10.2008). Jest to historia tureckiego imigranta do Niemiec, Aliego, który ulega fascynacji prostytutką Yeter. Jego syn, Nejat, początkowo patrzy na to niezbyt przychylnie, do czasu, gdy dowiaduje się, że kobieta zarobione pieniądze wysyła swojemu dziecku w Turcji. Wtedy zmienia do niej stosunek, a to z kolei prowadzi do pogorszenia jego relacji z ojcem. Film bez wątpienia ważny, bo mówi o Turkach w Niemczech, a w tym kraju ludzie tej narodowości zbytnią sympatią darzeni nie są. Dla nas to szansa na poszerzenie swoich horyzontów.

Na zakończenie coś, o czym wspomnieć wypada, ale niekoniecznie trzeba się zachwycać. Mowa o 'High School Musial 3: Ostatnia klasa' (premiera: 24.10.2008). Kto wie o co chodzi niech idzie do kina, kto nie wie niech informacji o tej serii szuka gdzie indziej. Mnie ona jakoś nie ciągnie i nie odczuwam potrzeby jakiegoś wielkiego jej polecania. Aczkolwiek wspomnieć o najnowszej odsłonie w naszych kinach zwyczajnie wypadało.

Na zakończenie zwiastun 'Max Payne':

 

Premiera miesiąca:

Premiera miesiąca
Tytuł: 'Wszystko, co kocham'

premiera: 15.01.2010


gatunek: dramat

reżyseria: Jacek Borcuch

scenariusz: Jacek Borcuch

obsada: Olga Frycz, Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Katarzyna Herman