horror, komedia
reżyseria:
Phil Claydon
scenariusz:
Paul Hupfield, Stewart Williams
zdjęcia:
David Higgs
muzyka:
Debbie Wiseman
obsada:
Silvia Colloca | Carmilla |
Paul McGann | Pastor |
Andrew Lee Potts | Jimmy |
James Corden | Fletch |
Ty Glaser | Eva |
czas trwania: 88 minut
moja ocena: 4,5/6
To już chyba nowa moda w kinematografii. Gdy 2 lata temu Tarantino i Rodriguez wskrzeszali kino klasy B w wydaniu wysokobudżetowym prawdopodobnie nie sądzili, że szybko znajdą swoich naśladowców. I chociaż ich 'Grindhouse' nie osiągnął spodziewanych wyników w Box Office, to jednak producenci odkryli nową nisze - wysokobudżetowe produkcje utrzymane w kiczowatej tendencji. Na fali tego właśnie trendu powstał brytyjski film o wszystkomówiącym tytule - 'Lesbian Vampire Killers'. Oczekujecie jednak trochę więcej informacji na temat fabuły? Bardzo proszę:
Dawno, dawno temu, gdzieś w otchłaniach Hadesu, zrodziła się Carmila, Wampirza Królowa. Carmila od mężów preferowała białogłowy, a gdy wdziękiem swym uwiodła Ewę, wybrankę Barona, ów Baron zirytowany postanowił ją zgładzić. Niestety, ostatkiem sił swych Carmila zdołała rzucić na niego klątwę, głoszącą iż od tej pory każda dziewoja kończąca 18 lat w wiosce, w której się znajdowali przemieniać się będzie w wampirkę-lesbijkę. Dodatkowo gdy posoka ostatniego z rodu Barona pomiesza się z dziewicy posoką, Ona powstanie na nowo. I co się dzieje?
Dwóch kretynów przyjeżdża do owej wioski, w celach poznawczych (głównie poznawać chcą kobiece ciała). Jeden z nich oczywiście jest 'ostatnim z rodu'. Znajdzie się tam też dziewica i jej koleżanki (już nie dziewice). Jest mroczny las, jest też ksiądz prowadzący krucjatę przeciw wampirkom.
Schematyczne? A co tam! Przecież nikt tego dla fabuły nie ogląda. Tutaj liczy się przede wszystkim dobra zabawa. I wierzcie mi lub nie, ja się bawiłem całkiem przednio. To przede wszystkim za sprawą humoru. Ostatnimi czasy jego brytyjska odmiana zdaje się co raz bardziej mi odpowiadać, a tu jej nie brakowało. Chociaż niewyszukane dowcipy w stylu 'Eurotripu' też się znalazły (jak choćby z Mieczem Dildo), to jednak, co ważne, potrafiły rozśmieszyć. Zresztą ich większość pochodziła z ust Fletcha, a szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie tego filmu bez niego.
Pozostałe postacie, co tu dużo mówić - są. Owszem na kilka niewiast miło popatrzeć, ale to wszystko. Aktorstwem nikt tu nie powala, Andrew Lee Pottsjest, jako Jimmy jest dość drętwy, ale i tak lepszy niż Nicolas Cage w jakiejkolwiek roli. Jeśli koniecznie kogoś miałbym wyróżnić, postawiłbym na Paula McGanna wcielającego się w księdza , chociaż to raczej zasługa bardzo dobrze napisanej roli. Trochę szkoda, że zabrakło w obsadzie osoby tak wyrazistej jak Wray w 'Planet Terror'.
Trzymając się porównania do 'Planet Terror' nie było też tak wciągającej akcji. Właściwie pod koniec filmu przestało mnie interesować to co się dzieje, bo wszystko i tak zmierzało do oczywistego finału. Jedyne na co czekałem, to jakieś śmieszne teksty. Film ten można by było przyciąć ze spokojem o jakieś 20 minut, no ale wtedy miałby coś koło godziny. I dlatego momentami oglądając miałem wrażenie, że scenarzyści pisząc myśleli: 'w sumie to można by już przejść do meritum, ale będzie za krótko, to niech się jeszcze wróci po coś tam'. Ni to zaskakujące, ni zabawne, a już na pewno niepotrzebne.
Wracając do pozytywów, 'Lesbain Vampire Killers' było całkiem przyjaźnie zmontowane. Te wszystkie przejśćia między scenami i podpisy trochę jak w 'Heroesach' (serialu w sensie) nadawały odpowiedniego charakteru. Nie zabrakło też kilku niezapomnianych motywów, jak choćby dziewczyny mówiącej ciągle 'yaaaa' i wilkołaka geja! Wręcz urocze.
Ale oczywiście nie każdemu muszą się tego typu żarty podobać. Mało tego, jestem przekonany, że większości osób się ten film nie spodoba. W końcu nie każdy lubi świadomie oglądać produkcje z założenia ocierające się o kicz i absurd. Nie mniej jednak warto spróbować. Tym bardziej jeśli do gustu przypadł Ci 'Planet Terror', szanse na dobrą zabawę podczas 'Lesbian Vampire Killers' się zwiększają.
Dawno, dawno temu, gdzieś w otchłaniach Hadesu, zrodziła się Carmila, Wampirza Królowa. Carmila od mężów preferowała białogłowy, a gdy wdziękiem swym uwiodła Ewę, wybrankę Barona, ów Baron zirytowany postanowił ją zgładzić. Niestety, ostatkiem sił swych Carmila zdołała rzucić na niego klątwę, głoszącą iż od tej pory każda dziewoja kończąca 18 lat w wiosce, w której się znajdowali przemieniać się będzie w wampirkę-lesbijkę. Dodatkowo gdy posoka ostatniego z rodu Barona pomiesza się z dziewicy posoką, Ona powstanie na nowo. I co się dzieje?
Dwóch kretynów przyjeżdża do owej wioski, w celach poznawczych (głównie poznawać chcą kobiece ciała). Jeden z nich oczywiście jest 'ostatnim z rodu'. Znajdzie się tam też dziewica i jej koleżanki (już nie dziewice). Jest mroczny las, jest też ksiądz prowadzący krucjatę przeciw wampirkom.
Schematyczne? A co tam! Przecież nikt tego dla fabuły nie ogląda. Tutaj liczy się przede wszystkim dobra zabawa. I wierzcie mi lub nie, ja się bawiłem całkiem przednio. To przede wszystkim za sprawą humoru. Ostatnimi czasy jego brytyjska odmiana zdaje się co raz bardziej mi odpowiadać, a tu jej nie brakowało. Chociaż niewyszukane dowcipy w stylu 'Eurotripu' też się znalazły (jak choćby z Mieczem Dildo), to jednak, co ważne, potrafiły rozśmieszyć. Zresztą ich większość pochodziła z ust Fletcha, a szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie tego filmu bez niego.
Pozostałe postacie, co tu dużo mówić - są. Owszem na kilka niewiast miło popatrzeć, ale to wszystko. Aktorstwem nikt tu nie powala, Andrew Lee Pottsjest, jako Jimmy jest dość drętwy, ale i tak lepszy niż Nicolas Cage w jakiejkolwiek roli. Jeśli koniecznie kogoś miałbym wyróżnić, postawiłbym na Paula McGanna wcielającego się w księdza , chociaż to raczej zasługa bardzo dobrze napisanej roli. Trochę szkoda, że zabrakło w obsadzie osoby tak wyrazistej jak Wray w 'Planet Terror'.
Trzymając się porównania do 'Planet Terror' nie było też tak wciągającej akcji. Właściwie pod koniec filmu przestało mnie interesować to co się dzieje, bo wszystko i tak zmierzało do oczywistego finału. Jedyne na co czekałem, to jakieś śmieszne teksty. Film ten można by było przyciąć ze spokojem o jakieś 20 minut, no ale wtedy miałby coś koło godziny. I dlatego momentami oglądając miałem wrażenie, że scenarzyści pisząc myśleli: 'w sumie to można by już przejść do meritum, ale będzie za krótko, to niech się jeszcze wróci po coś tam'. Ni to zaskakujące, ni zabawne, a już na pewno niepotrzebne.
Wracając do pozytywów, 'Lesbain Vampire Killers' było całkiem przyjaźnie zmontowane. Te wszystkie przejśćia między scenami i podpisy trochę jak w 'Heroesach' (serialu w sensie) nadawały odpowiedniego charakteru. Nie zabrakło też kilku niezapomnianych motywów, jak choćby dziewczyny mówiącej ciągle 'yaaaa' i wilkołaka geja! Wręcz urocze.
Ale oczywiście nie każdemu muszą się tego typu żarty podobać. Mało tego, jestem przekonany, że większości osób się ten film nie spodoba. W końcu nie każdy lubi świadomie oglądać produkcje z założenia ocierające się o kicz i absurd. Nie mniej jednak warto spróbować. Tym bardziej jeśli do gustu przypadł Ci 'Planet Terror', szanse na dobrą zabawę podczas 'Lesbian Vampire Killers' się zwiększają.
7 komentarze:
Rozumiem więc że jesteś na tak? Dla mnie to tylko jedna z wielu prób, nic wielkiego, ale obejrzeć można. Dobra zabawa dla fanów konwencji gwarantowana.
jestem zaskoczona chociaż w sumie mogłam się spodziewać, że w końcu zrecenzjonujesz film, o którym pisałeś w swoim Kiczowym Kornerku :D ja nie mam zamiaru oglądać tego filmu. naprawdę uwielbiam filmy o wampirach, ale ten to chyba przesadyzm totalny.
W związku z tym, że mamy lipiec u mnie nowa tematyka - mięśnie. Przez cały miesiąc będą pojawiały się recenzje (dwa razy w tygodniu po 2) z mięśniakami. Osobami przewodnimi są Bruce Willis i Jason Statham. Dlatego też na początku lipca umieściłam notki "Szklana pułapka" oraz "Angielska robota". Dziś natomiast pojawiły się nowe z komiksowymi mięśniakami "Hellboy" oraz "Incredible Hulk".
Gorąco zapraszam do odwiedzin i komentowania.
Pozdrawiam ;***
No ba, że na tak :) Chociaż zgadzam się, że rewelacji nie ma i jest wiele niedociągnięć, ale bawiłem się nieźle.
Agniecha, coś mi się wydaje, że Tobie ten film by do gustu nie przypadł, bo pamiętam, że Planet Terror za bardzo nie polubiłaś ;) Ale jeśli chodzi o wampiry, to niektóre występujące w tym filmie na prawdę warto zobaczyć ;P
W ogóle dziwna sprawa - post miał się opublikować jutro dopiero, co zresztą sugeruje jego data :P
Pozdrawiam,
pawcio
Dziwne toto. :D zamiast parodii filmów klasy B, to ja bym chętnie zobaczył prawdziwy film klasy B. Np. za Grindhousem nie przepadam.
pozdrawiam
A ja już kilka razy miałem ten film w ręku i za każdym razem "a nie, szkoda kasy", "a nie, bo to głupie", "a nie, bo nie" itp. itd. Aaalleeee chyba jednak w ten filmik się zaopatrze :)
(usunięty post powyżej to ja, poszło nie z tego maila:)
Nastała moda na wampiry i w sumie są to ciekawe filmy. Jednak ja jestem wybredna i wiem, że ten film nie przypadnie mi do gustu. Nie takiej zabawy oczekuje podczas seansu.
Pozdrawiam i zapraszam na filmy z zdobywcami.
Prześlij komentarz