Oto i on - długo oczekiawny (przynajmniej przez Szymalana ;) ) i ostatni w tym roku przegląd premier. Tym razem będzie krótki. Polska to w końcu nie USA i na nasze ekrany w grudniu wchodzą raczej ochłapy, w towarzystwie świątecznych ciepłych filmów, w których uśmiechnięci Amerykanie chodzą po sklepach, znajdują prezenty pod swoimi wielkimi choinkami i przy okazji miłość swojego życia. Może trochę przesadzam, bo w tym roku nie dostrzegłem niczego typowo świątecznego w repertuarach kin (poza Reniferem Niko, który jednak miał premierę w listopadzie). Za to kilka filmów jest godnych naszej uwagi. Ja najbardziej czekam na '500 dni miłości' (premiera: 04.12.2009).
Niektórzy mogą być zaskoczeni, bo swojej niechęci do produkcji romantycznych raczej nie ukrywam. Ale co poradzę, że z każdej strony dochodzą mnie słuchy (m.in. od Loli i Menetherisa), że ta jest inna. I ja w to wierzę. Historia faceta, który po rozstaniu ze swoją miłością postanawia przeanalizwoać swoje 500 dni w związku ma według mnie potencjał. I bije od niej jakieś ciepło, które daje mi nadzieję, na niespodziankę pokroju 'Once', czy chociaż 'Małej miss'. Poprzeczka jest wysoko, zobaczymy czy '500 dni miłości' ją przeskoczy.
Pewnie większość z Was przeciera oczy ze zdumienia, że coś zdołało wyprzedzić 'Avatar' (premiera: 25.12.2009). Cóż, to chyba już też kilka razy pisałem - sci-fi to nie moja bajka. Poza tym nie wierzę tym wszystkim zapewnieniom, że to będzie jakaś rewolucja w historii kina itepe. W mojej całej ignorancji nie widziałem nawet zwiastuna tej produkcji! Tak więc w moich oczach Cameron ze swoim dziełem obroni się tylko wtedy, jeśli stworzy coś na prawdę godnego. W jego przypadku, poprzeczka jest jeszcze wyżej niż w przypadku '500 dni miłości', więc większa szansa że ją strąci.
Ostatnio zauważyłem, że z plakatów co raz częściej spogląda na mnie 'Mikołajek' (premiera: 04.12.2009). Nie chodzi mi tu wcale o tego świętego, ale o małego chłopca z książki René Goscinnego. Co prawda trochę nie trafia do mnie fakt zrobienia z tego filmu aktorskiego. Jakoś Mikołajek nierozłącznie kojarzy mi się z kreską Jean-Jacques Sempéi i ciężko będzie to zmienić, tym bardziej, że Maxime Godart (tytułowy Mikołajek) głównej roli nie bardzo mi go przypomina.
I to by było w zasadzie na tyle, jeśli chodzi o premiery ważne, komercyjne i z potencjałem. Teraz pora przejść do niszy - 'Królik po berlińsku' (premiera: 04.12.2009) się poleca. Może być to smaczne danie - jest to dokument (a ten gatunek w tym roku się dla mnie odczarowuje) o czasach podziału Europy, czasach wznoszenia Muru Berlińskiego. Ciekawostką jest jednak, że film naśladuje przyrodniczą produkcję, jednak to ludzie, a nie króliki są tu ponoć najważniejsze. Pokręcone to trochę, ale interesujące.
To tyle jeśli chodzi o kino ambitne. Na zakończenie chciałem wrócić jeszcze do dwóch produkcji komercyjnych, które od tych z drugiego i trzeciego akapitu odróżnia to, że raczej nie mają potencjału. Pierwsza - 'Zombieland' (premiera: 04.12.2009) naśmiewa się z (na pewno nikt na to nie wpadł...) zombie. Ogólnie nie liczę na wyszukany humor, raczej gagi w stylu szedł i ucięli mu głowę. Zawsze to jakieś inne podejście do tematu, niż standardowe z horrorów (szedł i zjadły go zombie). Jest też druga ciekawostka - 'Hell Ride' (premiera: 25.12.2009). Film sygnowany nazwiskiem Tarantino, który ma z tą produkcją wspólnego tyle, że... jego nazwisko pojawia się na plakacie. Nadzieja jednak jest w końcu Quentin byle gówna by nie polecał. Ostatnio za jego radą obejrzałem 'Oldboya' i był to zdecydowanie dobry wybór.
I jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała. Oficjalna premiera to nie jest, film o którym chcę wspomnieć trafia po raz pierwszy do kin w Poznaniu. W zasadzie do jednego kina, na jeden pokaz - Multikino 51 we wtorek 08.12.2009 o 19.30 wyemituje 'Zabić sędziego'. Tytuł ten to dokument, poprzednio można było go oglądać na WFF. A o czym opowiada? O kulisach pracy sędziów na Euro 2008. A kto jest w nim główną postacią i skąd się wziął tytuł domyślcie się sami ;) Ja mam zamiar skorzystać z okazji i z owym dziełem się zapoznać.
Poniżej zwiastun '500 dni miłości', ale nie wyłączajcie po napisach, pod nim dalsza część notki ;)
Niektórzy mogą być zaskoczeni, bo swojej niechęci do produkcji romantycznych raczej nie ukrywam. Ale co poradzę, że z każdej strony dochodzą mnie słuchy (m.in. od Loli i Menetherisa), że ta jest inna. I ja w to wierzę. Historia faceta, który po rozstaniu ze swoją miłością postanawia przeanalizwoać swoje 500 dni w związku ma według mnie potencjał. I bije od niej jakieś ciepło, które daje mi nadzieję, na niespodziankę pokroju 'Once', czy chociaż 'Małej miss'. Poprzeczka jest wysoko, zobaczymy czy '500 dni miłości' ją przeskoczy.
Pewnie większość z Was przeciera oczy ze zdumienia, że coś zdołało wyprzedzić 'Avatar' (premiera: 25.12.2009). Cóż, to chyba już też kilka razy pisałem - sci-fi to nie moja bajka. Poza tym nie wierzę tym wszystkim zapewnieniom, że to będzie jakaś rewolucja w historii kina itepe. W mojej całej ignorancji nie widziałem nawet zwiastuna tej produkcji! Tak więc w moich oczach Cameron ze swoim dziełem obroni się tylko wtedy, jeśli stworzy coś na prawdę godnego. W jego przypadku, poprzeczka jest jeszcze wyżej niż w przypadku '500 dni miłości', więc większa szansa że ją strąci.
Ostatnio zauważyłem, że z plakatów co raz częściej spogląda na mnie 'Mikołajek' (premiera: 04.12.2009). Nie chodzi mi tu wcale o tego świętego, ale o małego chłopca z książki René Goscinnego. Co prawda trochę nie trafia do mnie fakt zrobienia z tego filmu aktorskiego. Jakoś Mikołajek nierozłącznie kojarzy mi się z kreską Jean-Jacques Sempéi i ciężko będzie to zmienić, tym bardziej, że Maxime Godart (tytułowy Mikołajek) głównej roli nie bardzo mi go przypomina.
I to by było w zasadzie na tyle, jeśli chodzi o premiery ważne, komercyjne i z potencjałem. Teraz pora przejść do niszy - 'Królik po berlińsku' (premiera: 04.12.2009) się poleca. Może być to smaczne danie - jest to dokument (a ten gatunek w tym roku się dla mnie odczarowuje) o czasach podziału Europy, czasach wznoszenia Muru Berlińskiego. Ciekawostką jest jednak, że film naśladuje przyrodniczą produkcję, jednak to ludzie, a nie króliki są tu ponoć najważniejsze. Pokręcone to trochę, ale interesujące.
To tyle jeśli chodzi o kino ambitne. Na zakończenie chciałem wrócić jeszcze do dwóch produkcji komercyjnych, które od tych z drugiego i trzeciego akapitu odróżnia to, że raczej nie mają potencjału. Pierwsza - 'Zombieland' (premiera: 04.12.2009) naśmiewa się z (na pewno nikt na to nie wpadł...) zombie. Ogólnie nie liczę na wyszukany humor, raczej gagi w stylu szedł i ucięli mu głowę. Zawsze to jakieś inne podejście do tematu, niż standardowe z horrorów (szedł i zjadły go zombie). Jest też druga ciekawostka - 'Hell Ride' (premiera: 25.12.2009). Film sygnowany nazwiskiem Tarantino, który ma z tą produkcją wspólnego tyle, że... jego nazwisko pojawia się na plakacie. Nadzieja jednak jest w końcu Quentin byle gówna by nie polecał. Ostatnio za jego radą obejrzałem 'Oldboya' i był to zdecydowanie dobry wybór.
I jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała. Oficjalna premiera to nie jest, film o którym chcę wspomnieć trafia po raz pierwszy do kin w Poznaniu. W zasadzie do jednego kina, na jeden pokaz - Multikino 51 we wtorek 08.12.2009 o 19.30 wyemituje 'Zabić sędziego'. Tytuł ten to dokument, poprzednio można było go oglądać na WFF. A o czym opowiada? O kulisach pracy sędziów na Euro 2008. A kto jest w nim główną postacią i skąd się wziął tytuł domyślcie się sami ;) Ja mam zamiar skorzystać z okazji i z owym dziełem się zapoznać.
Poniżej zwiastun '500 dni miłości', ale nie wyłączajcie po napisach, pod nim dalsza część notki ;)
***
Z racji, że grudzień to czas podsumowań, nie inaczej będzie i w tym miesiącu u mnie na blogu. Ogólnie rzecz biorąc zapowiada się sporo notek, bo podsumowanie roku zamierzam rozbić na trzy części, co by nie zasypywać Was masą rankingów w jednej notce. Część ostatnia wypadnie jednak dopiero na początku stycznia. A poza tym w grudniu standardowo jedna recenzja, przegląd świątecznych ramówek i podsumowanie świąt. Słowem będzie się tu działo ;)
***
Skoro już o podsumowaniach mowa, to mam jeszcze jedno pytanie. Czy ktoś z Was, koleżanki i koledzy, chciałby gościć na łamach swojego bloga konkurs Srebrne Kadry? W zeszłym roku gościłem go ja, w tym roku marzy mi się większa liczba blogerów biorąca udział w tej zabawie. Ogólnie owe goszczenie polegałoby na tym, że każdy zainteresowany zamieściłby po prostu notkę informującą o tym konkursie, coś w stylu tej mojej zeszłorocznej i jeśli byłby zainteresowany, również wyniki. W zamian może liczyć na reklamę na stronie kinomaniaki.com :) Ogólnie rzecz biorąc, chciałbym po prostu dotrzeć do jak największej liczy potencjalnych uczestników ;) A bardzo możliwe, że każdy uczestnik weźmie udział w losowaniu filmów na dvd :) Póki co chciałbym się po prostu zorientować, czy ktoś w ogóle by na to poszedł. Jeśli zainteresowanie będzie, więcej szczegółów pojawi się w odpowiednim czasie u mnie na blogu :)
9 komentarze:
500 dni miłości jest dobre, ale ja po obejrzeniu poczułam się niezdrowo.. inna sprawa, że od pewnego czasu wciąż czuję się niezdrowo.
500 dni miłości jest w 100% godne polecenia. A jak będzie z Avatarem to zobaczymy, chociaż oczekiwania się duże, za kamerą w końcu stoi nie kto inny jak Cameron. Ja z tym Mikołajkiem też mam mały problem. Książkę wprost uwielbiam. Mam wszystkie części, które zajmują zacne miejsce na mojej półce, ale aktor, który wcielił się w jego rolę, trochę mi nie przypasował i zepsuł mi całe wyobrażenia o bohaterze. Ale może film jest wart obejrzenia! Poza tym rzeczywiście ofert w kinie nie ma za dużo, może dlatego, że grudzień to czas kupowania filmów na dvd, sama już kupiłam 2 filmy,więc nie ma co się dziwić. Pozdrawiam ;]
HA! "mówisz - masz" widzę :):)
co do premier: na pewno Avatar(mam juz rezerwację do Imaxu) , Zombieland i 500 dni miłości i polskie "Króliki po berlinsku" :)
No i Mikołajka sie tez kiedys na pewno obejrzy.
Zaś co do zabawy konkursowej "Złote Kadry" to ja bym sie pisał, czemu by nie ;) Tylko powiedz co i jak , i w miare możliwości zorganizuję u siebie wszystko, jak trzeba.
pozdrawiam ;)
500 days of summer jest genialne, chociaż w dużej części bardzo boli.. mimo wszystko trafia na moją listę ulubionych.
żałuję, że nie zobaczę jednego filmu, który wchodzi na ekrany w styczniu, a jest godny polecenia: http://www.youtube.com/watch?v=k5zQbZxN3BI
pozdrawiam,
m.
Ja już też mam zarezerwowoane bielty na Avatara (6 biletów i prawie 200zł omg) i odliczam kolejne dni. Na 500 dni pójdę do kina napewno (w ten weekend) i oby był tak dobry jak piszą.
A co do konkursu - ja też się na to piszę :)
Widzę, że strasznie niekontrowersyjny przegląd wyszedł ;) Wszyscy się z grubsza ze mną zgadzają ;)
Maxcine, kwota wydana na bilety faktycznie przeraża :| Zapomniałem już, że do IMAXa bilety są droższe... I jak tu mówić o rewolucji przy takich cenach :/ Chociaż w sumie do normalnych kin Avatar też wchodzi, am I right?
M. też na Wszystko co kocham czekam. Za wiele od niego nie oczekuję, usłyszałem o nim w sumie przypadkiem, jak Olga Frycz była u Wojewódzkiego (swoją drogą odcinek genialny!) i wydał mi się interesujący. Na pewno o nim wspomnę w następnym przeglądzie :)
W ogóle cieszę się, że jakieś zainteresowanie konkursem jest :) Ogólnie szczegóły będę znał na początku stycznia, w sensie jak będzie sprawa wyglądała z nagrodami itd.. Faza konkursowa powinna ruszyć coś koło 14-17 stycznia, wszystko się ogólnie wyjaśni niebawem ;)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie,
Pawcio
Jeszcze co do Avatara.
Film będzie wyświetlany w syatemach: 3d Imax, Digital 3d (jak Odlot, Krwawe Walentynki..) a także w zwykłej wersji analogowej. Wiec nie ma obaw.
oglądałem.
odgrzewany kotlet podany na innej tacy i już zachwyca. prości ludzie chyba jestesmy ale ten film naprawde zachwyca :)
"(500) Days of Summer" (kochamy polskie tytuły) jest po prostu świetny i nietuzinkowy. Mam ochotę na powtórny seans i egzemplarz dvd w mojej skromnej płytotece. Soundtrack też mi się marzy.
I jak zaczęła się moja faza na filmy z Josephem Gordonem-Levittem. :)
Prześlij komentarz