wtorek, 2 grudnia 2008

'12 lat i koniec' premierą grudnia

Grudzień to zdecydowanie nie jest czas, gdy można znaleźć coś wartościowego w kinie. Prędzej w poszukiwaniu takich filmów trzeba udać się do sklepów - z racji nadchodzących świąt dystrybutorzy wprowadzają bardzo wiele ciekawych pozycji na DVD, często z interesującymi dodatkami, wspomnieć choćby Sierociniec, Mrocznego rycerza, Wall.E, czy XXY. Ja jednak nie o DVD zamierzam tu pisać, a o premierach kinowych. W tym miesiącu znalezienie czegoś zasługującego na większą uwagę było zadaniem karkołomnym. Ostatecznie jednak stwierdziłem, że zamiast reklamować kolejną świąteczno-komercyjną papkę dla mas postawię na coś ambitniejszego. Przynajmniej takie wrażenie sprawia '12 lat i koniec' (premiera: 12.12.2008).

Każdy z nas był kiedyś dzieckiem i miał swoją 'paczkę'. Tak też jest w przypadku czterech 12-letnich bohaterów '12 lat i koniec'. Taki wiek powinien być dla każdego czasem beztroski. Jednak w ich przypadku nie jest to możliwe. Śmierć jednego z przyjaciół odmieni życie pozostałych na zawsze. Mi wystarczył ten opis, by zwrócić większą uwagę na ten film. Bez wątpienia czegoś podobnego w kinach dawno nie widzieliśmy i chociaż szansa na zrobienie filmu wybitnego jest równie wielka jak na to, że będzie to wydumany gniot, mnie to nie zraża.

Przecież nie wybiorę na premierę miesiąca 'Czterech gwiazdek' (premiera: 12.12.2008). To jest właśnie doskonały przykład wspomnianej wcześniej świątecznej paki dla mas, czyli mówiąc bardziej filmowym językiem - komedii świątecznej. Pomysł dość oryginalny - para ma do odwiedzenia cztery rodziny, bowiem rodzice każdego z małżonków są rozwiedzeni. Oczywiście jest to świetny pretekst do stworzenia masy gagów śmiesznych tylko z założenia. Ale nie widziałem tego filmu, więc krytykować nie zamierzam. Tym bardziej, że gra tam Reese Witherspoon, która jeszcze całkiem niedawno była moją ulubioną aktorką.

Aktualnie do tego tytułu bliżej jest Mary Elizabeth Winstead, która urzekła mnie w 'Death Proofie' Quentina Tarantino. W tym miesiącu możemy ją podziwiać na ekranach w 'Just Dance - Tylko taniec!' (premiera: 26.12.2008). I podejrzewam, że do podziwiania w tym filmie może być tylko ona, ewentualnie układy taneczne, chociaż to już sprawa o wiele bardziej wątpliwa. Ponieważ większość z Was pewnie nie zwróci na tą pozycję większej uwagi, pozwolę sobie jeszcze 'pochwalić' kreatywność dystrybutora i napomknę, że oryginalny tytuł tego obrazu, to... 'Make It Happen'. Dalszy komentarz odnośnie tego 'tłumaczenia' jest chyba zbędny.

W grudniu zadowoleni powinni być też fani Jima Carreya, gdyż w tym miesiącu na ekrany kin wchodzi 'Jestem na tak' (premiera: 26.12.2008). Film oparty na pamiętniku niejakiego Danny'ego Wallace'a, który przez cały rok ponoć odpowiadał na każde pytanie "tak". Nic, tylko pogratulować pozytywnej postawy.

Po zalewie polskich produkcji w poprzednich miesiącach, na grudzień ostała się zaledwie jedna warta wzmianki - 'Ile waży koń trojański?' (premiera: 26.12.2008). Z pośród pozostałych polskich komedii wyróżnia ją po pierwsze to, że nie jest romantyczna, a po drugie osoba reżysera - Juliusz Machulski, dla niewtajemniczonych - jest to autor Seksmisji, Vabanku i Kilerów. Zobaczymy, czy mistrz nadal jest w formie.

Na zakończenie wzmianka o 'Australii' (premiera: 26.12.2008). Tylko wzmianka, bo kolejna historia miłosna nie zasługuje w moich oczach na coś więcej. I nawet dość pochlebne recenzje mojego zdana nie zmienią. Obsada z Nicole Kidman na czele też mnie nie rusza.

Zwiastun '12 lat i koniec':

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Premiera miesiąca:

Premiera miesiąca
Tytuł: 'Wszystko, co kocham'

premiera: 15.01.2010


gatunek: dramat

reżyseria: Jacek Borcuch

scenariusz: Jacek Borcuch

obsada: Olga Frycz, Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Katarzyna Herman