tytuł oryginalny:
There Will Be Blood
gatunek:
dramat
reżyseria:
Paul Thomas Anderson
scenariusz:
Paul Thomas Anderson
zdjęcia:
Robert Elswit
muzyka:
Jonny Greenwood, Jon Brion
obsada:
There Will Be Blood
gatunek:
dramat
reżyseria:
Paul Thomas Anderson
scenariusz:
Paul Thomas Anderson
zdjęcia:
Robert Elswit
muzyka:
Jonny Greenwood, Jon Brion
obsada:
Daniel Day-Lewis | Daniel Plainview |
Dillon Freasier | H.W. Plainview |
Paul Dano | Eli Sunday |
Kevin J. O'Connor | Henry Brands |
'Aż poleje się krew' jest dziełem prawie idealnym, prawie arcydziełem. Niestety, jak powszechnie wiadomo prawie robi wielką różnicę. W tym wypadku 'prawie' przybrało postać fabuły, gdyż historia opowiedziana w tym filmie jest zbyt słaba, by przez dwie i pół godziny przykuć uwagę widza.
Nie ma się jednak co dziwić, gdyż opowieść o nafciarzu, który zwietrzył okazję życia nie mogła sprostać natłokowi wątków i utonęła w oceanie głębokich treści. Pod tym względem trzeba przyznać reżyserowi - Paulowi Thomasowi Andersonowi - że zrobił jeden z ambitniejszych filmów tego roku. Wszystko właściwie kręci się tu wokół dwóch postaci - wspomnianego nafciarza Daniela i lokalnego kaznodziei - Eliego. Wbrew pozorom ich postacie nie są od siebie aż tak różne, a ich wspólną cechą jest chciwość. Nie tylko jeśli chodzi o ropę i płynące z niej dochody. Chodzi też o ludzi oraz ich szacunek.
Wspominając wyżej wymienione postacie nie mogę nie napisać o aktorach którzy się w nie wcielają. Zarówno Daniel Day-Lewis (Daniel), jak i Paul Dano (Eli) odwalili kawał dobrej roboty. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, który wypadł lepiej. Z jednej strony kreacja Paula Dano jest bardziej wyrazista, rola kapłana pozwoliła mu na większą ekspresję, niż rola nafciarza Day-Lewisowi. To jednak właśnie Daniel Day-Lewis otrzymał Oscara za swoją kreację. I chyba zasłużenie, bo gdy spojrzymy na złożoność jego postaci zaczynamy doceniać jego grę jeszcze bardziej.
Warto też zwrócić uwagę na oscarowe zdjęcia. Po obejrzeniu filmu 'Motyl i skafander' nie mogłem zrozumieć decyzji Akademii, która nagrodę w tej kategorii przyznała właśnie 'Aż poleje się krew'. Nie tylko dla mnie zdjęcia Kamińskiego były awangardowe. Teraz jednak decyzja gremium przyznającego Oscary jest mi bliższa. To co zrobił Robert Elswit w 'Aż poleje się krew' jest arcydziełem w swojej kategorii. I chociaż nadal uważam, że 'Motyl...' bardziej na nagrodę zasługiwał, brak statuetki jestem w stanie zrozumieć. Dość powiedzieć, że po raz pierwszy w życiu, dzięki Robertowi Elswitowi, zachwycił mnie obraz jadącego pociągu, czy płonącego szybu.
Równie wysoki poziom prezentuje muzyka. Podczas seansu stanowiła ona idealne uzupełnienie obrazu, budowała klimat, a momentami mówiła więcej, niż mogliby w danym momencie powiedzieć bohaterowie. To nie było tylko tło, czy ciszo-zapychacz, jak to jest w większości filmów. Czy można oczekiwać czegoś jeszcze od strony audio?
Nie to jest jednak w filmie Paula Thomasa Andersona najważniejsze. Najbardziej liczy się tzw. 'przesłanie'. A to głosi, że tam gdzie wchodzą w grę pieniądze musi być też krew. Nie da się dorobić fortuny bez zabrudzenia swojego sumienia. I tylko jednostki moralnie zniszczone mogą zostać bogaczami. Ważne miejsce w 'Aż poleje się krew' zajmuje też rodzina. Nie da się jej zastąpić pięknym domem, a bez niej ciężko jest zachować psychiczną równowagę po osiągnięciu sukcesu.
Oczywiście można by jeszcze bardziej zagłębić się w ten obraz i odnaleźć nowe wartości. Jestem niemal w 100% pewny, że gdybym obejrzał go ponownie, doszukałbym się jeszcze więcej. Tyle tylko, że nie mam zamiaru sięgać po niego drugi raz. Mimo tych wszystkich zalet seans był dość ciężkim doświadczeniem, mniej więcej od połowy filmu każda minuta dłużyła się niemiłosiernie, a powolność w prowadzeniu akcji była męcząca. Być może to ja jestem już przyzwyczajony do szybkiej akcji, której w dzisiejszym kinie jest aż nadto. Myślę jednak, że gdyby film przyciąć tak o minimum 30 minut zbyt wiele by nie stracił, mógłby za to wiele zyskać. A tak jest tylko kolejną niewykorzystaną szansą na arcydzieło.
4 komentarze:
O widzisz, zapomniałam rzec słówko u siebie o muzyce. A mnie wkurzała muzyka, przeszkadzała mi, jakoś nie czułam korespondencji między obrazem i muzyką. Drażniła mnie, choć muzykę poważną lubię. ;)
póki nie obejrzę tego filmu to chyba wciąż będzie mi się mylił z "To nie jest kraj dla starych ludzi". Nie wiem czemu, ale jak słyszę te dwa tytuły to zamieniam sobie ich treść ;P muszę nadrobić tą zaległość i to koniecznie ;)
przepraszam, że zaskoczyłam opinią moją na temat "Choć goni nas czas", ale naprawdę zakochałam się w tym filmie :)
pozdrawiam ;**
Matylda, Co do muzyki, to nie potrafię tego wyjaśnić, ale dla mnie ona na prawdę współgrała z treścią i nadawała tempo akcji. Ale była specyficzna, to trzeba przyznać ;)
Agniecha, mi te filmy też się początkowo bardzo kojarzyły ;) Może podobne zdjęcia (ich klimat) są powodem. Aczkolwiek w moim mniemaniu 'Aż poleje się krew jest lepsze od filmu Coenów.
A co do zaskoczenia tą opinią, to takie zaskoczenia są raczej pozytywne ;)
Witaj, wpadam od czasu do czasu do Ciebie a trafiłem tu bo odwiedzasz i komentujesz wiele znajomych mi blogów ...więc sam rozumiesz :) Filmu niestety nie miałem okazji zobaczyć i zniechęciło mnie kilka wątków Twojej wypowiedzi ... mianowicie chodzi o ciągnięcie się go w nieskończoność ... mam za sobą kilka filmów, na których ledwo wysiedziałem bo opisana przez Ciebie sytuacja mnie dopadła :P [każda minuta wydawała się ciągnąć w nieskończoność] Na jeden akapit zwróciłem szczególną uwagę a mianowicie przedostatni... w pełni się z tym zgadzam i uważam, że lepiej tego bym nie ujął.
PS. Tak swoją drogą nigdy nie mogłem zrozumieć "polityki" przyznawania Oskarów hehe :)
Jak byś miał ochotę wpaść na blog o podobnej tematyce to zapraszam do mnie [www.MagiaKina.bloog.pl] To tyle, pozdrawiam.
Prześlij komentarz