Mała niespodzianka - recenzja 'Bułgarskiego pościkku' napisana nie przeze mnie, ale przez Hazego. Mi jakoś zabrakło woli do zrecenzowania tego filmu, ale całe szczęście dzięki Hazemu o nim usłyszycie :) Ja od siebie napiszę tylko, że zarówno z filmem, jak i z recenzją warto się zapoznać.
gatunek:
komedia, sensacyjny, amatorski
reżyseria:
Z.F. Skurcz
scenariusz:
Bartosz Walaszek, Grzegorz Paraska
zdjęcia:
Łukasz Walaszek
obsada:
czas trwania: 49 minut
moja Hazy'ego: 6/6***
Ciężko mi się zabrać do pisania o "Bułgarskim", względem tego, że od pierwszego seansu wiedziałem, że mam do czynienia z dziełem kultowym. Owo dziewicze zetknięcie nastąpiło zresztą w miejscu i w gronie jak najbardziej sprzyjającym do narodzin takiej trochę undergroundowej legendy, do poznawania jej od odpowiedniej, specyficznej strony. A było to drogie dzieci na pierwszym moim wyjeździe w góry w celu pojeżdżenia na nartach (wyszło na to, że wolę parapet). Tam też my, czasami w towarzystwie starszego kuzyna Harasiów (wiadomo, taka osoba to dla czternasto-czy-ile-to-tam-było-latka boss, więc pamięta się jego obecność i te komentarze na temat nowego "Władcy Pierścieni", którego jeszcze nikt nie widział: "Nooo, super to i tamto zrobili") jeździliśmy na nartach, zagraliśmy pamiętny sezon w CM-a, który rozgrywaliśmy od 23 do 6 rano jeśli dobrze pamiętam (wygrałem wtedy ligę, heh), no i zapodawaliśmy filmy. O ile dobrze pamiętam, byłem jedynym, który nie znał "Bułgarskiego", więc czekałem niecierpliwie widząc podnietę zgromadzonych. No to się doczekałem. Generalnie rzadko mi się zdarza śmiać się tak mocno jak wtedy w trakcie filmu, i to, uwaga, przez bite 50 minut, zresztą widziałem "Bułgarski" już miliard razy i nadal nie ma opcji, żebym się nie uśmiechnął (jako dorosły człowiek przecież nie mogę tarzać się po ziemi, nie?) przy co drugiej scenie.
A cóż to takiego? - Spyta niezorientowany użytkownik. Hmm, powiedzmy, że "Bułgarski" to sztandarowy przykład tego jak powinno wyglądać kino offowe a nawet coś więcej, właściwie dużo więcej. Z tymże mówiąc w tym przypadku "kino offowe" (na którym, tak jak na filmach w ogóle, znam się tylko troszeczkę, celem "recenzji" jest wyłącznie lans i skłonienie czytających do sięgnięcia po omawiany film, pozdrawiam) nie mam na myśli filmów o trudnym życiu mieszkańców polskich blo(g)kowisk lub takich co nie mają żadnych mieszkań, ale radosnej, "młodzieńczej", nazwijmy to, komediowej twórczości. W definicji "radosnego offu" powinny znaleźć się jeszcze takie pojęcia jak: nawiązania i przede wszystkim parodia filmów, najlepiej akcji, dowcipne dialogi i fajna fabuła (niekoniecznie). Jak się ma do tego "Bułgarski"?
Może od fabuły zacznę. W przeciwieństwie do większości tworów Z.F. Skurcz (chętnie bym przybliżył resztę twórczości tych ziomków, ale po co jak jest fajnie napisana historia na ich stronie, youtube z większością krótszych produkcji oraz pewien tajemniczy link) "Bułgarski" miał przygotowaną wcześniej fabułę, czyt. nie był robiony na spontanie. Nie jestem do końca pewien czy warto ją szczegółowo streszczać czy coś bo to nie o to loto, dość powiedzieć, że w trakcie trwania filmu bułgarska milicja będzie musiała odzyskać skradziony mikrofilm, kompromitujący ich wydział. W tym celu przylecą do Polski i nie bacząc na rozmaite przeszkody spróbują zdobyć przedmiot oraz będą musieli zlikwidować zdrajców, którzy przyłączyli się do wrogiego, wstrętnego reżimu.
Skurcze (zwłaszcza w swoich pierwszych produkcjach) wyraźnie pokazują swoje zamiłowanie do kina klasy B, tandetnych horrorów i innych takich. "Bułgarski" nie jest wyjątkiem, choć w swoim najwybitniejszym dziele zespół filmowy jakby dopracował (lol, popatrzcie na "dopracowane" pejsy) krwawe sceny etc. Brak tu na przykład tej nachalnej i legendarnej rurki ze "Szczęścia w nieszczęściu", choć równie legendarna kukła cały czas się pojawia, zawsze wykorzystana w mistrzowski sposób. Tak więc krew się leje, ale czego się spodziewaliście po tajnej misji bułgarskiej milicji? Sceny takie jak te z cegłą-gąbką i "-Gdzie pobiegł? -Tam" sprawiają, że nie mowy o bezmózgiej sieczce (jak w "Piłach ileś" czy innych gównach) przeciwnie, powodują spazmy śmiechu i wprawiają w zadumę oglądającego film któryś raz: (za pierwszym nie wychwyci się wszystkiego, są na to dowody) Jak na to wpadli?
No właśnie: "Bułgarski" kipi aż od świetnych, wydawałoby się nienadzwyczajnych pomysłów vide puszczanie od tyłu taśmy na której bohaterowie idą (bądź biegną, w tym miejscu trzeba pochwalić wyśmienite sceny pościgowe) tyłem, i jakkolwiek to brzmi - wychodzi ekstra. Wszystkie te smaczki tworzą specyficzny klimat dzięki, któremu film różni się od większości rzeczy choćby produkcji samych Skurczów. Klimat tym bardziej nieuchwytny, że na załapanie go wymagany jest pewien rodzaj poczucia humoru. Wartość komediowa filmu oprócz specyficznego humoru wynika również z totalnej powagi aktorów (choć nie zawsze, "coś śmiesznego mi się przypomniało", heh), niby poważnej fabuły i, last but not least, niedopracowań i śmiechów zza kamery. Skoro o poczuciu humoru to jedno słowo: dialogi. Jeden klasyk za drugim, wspaniałe uzupełnienie wspomnianych wcześniej aspektów filmu. Momentami teksty dosłownie zwalają z nóg i nie pozwalają wstać, mnie osobiście zawsze poraża geniusz dialogu (choć z drugiej strony czymże on by był bez tej gestykulacji, min i złamanej barierki) ze sklepikarzem albo motyw mówienia w innym języku i podpisach: "Moje mieszkanie składa się z łazienki", no kurde.
Mistrzostwo omawianego filmu jest trudne do ogarnięcia i prezentacji, zapewne niemożliwością jest dokładne przedstawienie wszystkich elementów składających się na to dzieło. Specjalnie pominąłem wiele motywów, nawiązań etc., zepsułbym wtedy oglądanie filmu (o ile nie zrobiłem tego already, jeśli tak to sorry). Nie napiszę nic odkrywczego na koniec: Dalej, oglądać!
Nie wiesz dziewczynko jak zdobyć "Bułgarski"? Jest tutaj razem z wieloma innymi produkcjami Z.F. Skurcz:
http://www.skurcz.robbo.pl/filmy.htm Michał "Hazy" Harendarz
3 komentarze:
ale krejzol jesteś, Hazy;)
ale film prędzej czy później obejrzę na pewno;)
Pawciu, znudziło już Ci się pisanie i wyręczasz się kolegami?:P:P:P
ale kolega H. odważny, ja bym nie ośmieliła się zaśmiecać tego jakże wyjątkowego miejsca swoimi słowami w miejscu innym niż komentarze (swoją drogą jestem właściwie jedyną osobą, która owe komentarze odwiedza, więc powoli zaczynam się czuć jak u siebie:P), choć przyznać trzeba że poradziłeś sobie z tym wcale dobrze, a nawet dowcipnie:) gratki;)
Właściwie, to ja też mogę skomentować, skoro nie ja to pisałem ;) Chociaż w sumie we wstępie już polecałem recenzję, to zbyt wiele do powiedzenia nie mam ;) W każdym razie byle czego bym tu nie wrzucił ;P No i generalnie się z recenzją zgadzam, chociaż ocenił bym trochę niżej ;)
A co do recenzji moich - jutro (albo i dziś, się zobaczy) będzie Diabeł ubiera się u Prady.
Za komentarze serdeczne dzięki i w sumie czuj się jak u siebie ;)
53 year old Clinical Specialist Ira Capes, hailing from Dolbeau-Mistassini enjoys watching movies like "Sea Hawk, The" and Shopping. Took a trip to Belovezhskaya Pushcha / Bialowieza Forest and drives a 3500. moja ocena znajduje sie tutaj
Prześlij komentarz