niedziela, 27 stycznia 2008

Iluzjonista

Jak pewnie widzicie na blogu kilka rzeczy się zmieniło, głównie w menu z boku. Ale to jeszcze nie koniec, jeszcze kilka nowych rzeczy się tu w ferie pojawi ;) A póki co recenzja 'Iluzjonisty'. Miłego czytania, wkrótce tą recenzję znajdziecie też na kinomaniakach.



tytuł oryginalny:
The Illusionist
gatunek:
fantasy, kostiumowy
reżyseria:
Neil Burger
scenariusz:
Neil Burger
zdjęcia:
Dick Pope
muzyka:
Philip Glass
obsada:
Edward Norton Edward Norton Eisenheim
Jessica Biel Jessica Biel Księżniczka Sophie
Paul Giamatti Paul Giamatti Inspektor Uhl
Rufus Sewell Rufus Sewell Książe Leopold
od lat: 12
czas trwania: 110 minut
cena DVD: 32,90 zł
moja ocena: 4/6


Dobry iluzjonista zostawia najlepsze sztuczki na koniec swojego show. Zanim jednak obejrzymy gwóźdź programu, na rozgrzewkę dostajemy garść zwykłych trików. I gdy w końcu w naszym show zaczyna dziać się coś ciekawego, możemy być niemal pewni zakończenia w wielkim stylu. I w zasadzie będąc oczarowanym zakończeniem jesteśmy w stanie wybaczyć banalność wstępu.

Dokładnie tak samo jest w przypadku „Iluzjonisty” Neila Burgera. Historia tytułowego bohatera – Eisenheima - z początku delikatnie nudzi, usypia naszą czujność, by nagle przyspieszyć i zakończyć w najmniej oczekiwany sposób.

Młody chłopak - wspomniany Eisenheim - przypadkiem spotyka iluzjonistę, co jak się okazuje, odmienia jego życie. To właśnie dzięki niemu zaczyna interesować się sztuką iluzji, a dzięki niej poznaje dziewczynę Sophię. Niestety nie był im dany wspólny los – ona pochodziła z wyższych sfer, on był tylko synem stolarza. Nieszczęśliwa miłość sprawiła, iż rozpoczął podróże po świecie. A te doprowadziły go do Wiednia, gdzie... ponownie spotkał swoją miłość. I tyle opisu powinno wam wystarczyć, nie chcę psuć Wam zabawy pisząc więcej, bo od tego momentu film zaczyna się rozkręcać.

Wiem, że początek nie brzmi zbyt zachęcająco, sam byłem po nim dość zawiedziony. Nie podobało mi się, że zamiast prawdziwych sztuczek oglądałem robotę speców od efektów specjalnych (iluzje były zrobione komputerowo, co aż raziło), nie podobała mi się gra aktorów (jakaś taka bez życia), nie odczuwałem w ogóle magii, która powinna uderzać z każdego kadru. Ale wszystko powoli zaczyna się zmieniać od momentu ponownego spotkania zakochanych - triki zaczynają na prawdę intrygować, Edward Norton zaczyna grać na swoim poziomie, a pojawienie się Jessici Biel na ekranie jeszcze bardziej wzmaga nasze zainteresowanie filmem.

A to tylko elementy z głównego wątku. Do nich można dodać jeszcze Księcia, który będzie chciał poślubić Księżniczkę Sophię i obalić Cesarza oraz Inspektora Uhla, który będzie szukał jakiegokolwiek haka na naszego magika. Całe szczęście, wszystkie wątki są odpowiednio wyważone, żaden nie wysuwa się na pierwszy plan bardziej niż powinien i wszystkie doskonale się uzupełniają.

Dodać do tego worka z zaletami można jeszcze scenografię i kostiumy, dzięki którym przenosimy się do innej epoki. Epoki, która wbrew pozorom nie różni się za bardzo od naszej. Dawniej ludzi ślepo wierzyli w to, co zobaczyli na przedstawieniu. Tylko nieliczni zastanawiali się, czy to jest możliwe. Dzisiaj rolę takiego przedstawienia może odgrywać telewizja, która potrafi manipulować ludźmi tak samo, jak Eisenheim swoją widownią.

Ale wróćmy do samego „Iluzjonisty”. Z tyloma zaletami zdawać by się mogło, że mamy film kompletny. Ale nie dajmy się zwieść pozorom – w końcu mimo iż pointa co niektórych może zwalić z nóg, początek jest strasznie nudny. I to właśnie za ten początek, w którym wyraźnie zabrakło magii obniżam swoją ocenę - pozostałe niedociągnięcia i słabsze momenty byłbym w stanie wybaczyć. Jednak i tak „Iluzjonista” Burgera to film, który warto obejrzeć. Pamiętajcie tylko, że „wszystko co widzimy jest iluzją”.

__________

Recenzja dla http://kinomaniaki.com

5 komentarze:

Anonimowy pisze...

nawet nie zdążyłam jeszcze skomentować "diabła", a już nowa recenzja, widzę, że się bierzesz do pracy (boisz się, że Hazy zrobi Ci konkurencje?:P)...:)
podoba mi się ta recenzja, zwłaszcza wstęp w kontekście filmu.
na temat samego filmu nie mogę się wypowiedzieć, bo oczywiście nie oglądałam;)

m. pisze...

Według mnie Iluzjonista jest jednym z lepszych filmów jakie oglądałem. Początek wcale nie jest nudny. To że akcja rozwija się powoli zaliczyłbym na plus tego obrazu. Faktem jest natomiast, iż tricki mogłyby mieć coś wspólnego z iluzją bądź kuglarstwem itp. Są to niestety tylko efekty specjalne. Niemniej jednak film w pewien sposób urzekł mnie. Świetnie spisał się Edward Norton oraz aktor grający inspektora Uhla. Wspaniałe wrażenie robi także ścieżka dźwiękowa wiernie oddająca tamte czasy oraz budująca nastrój. Końcowy, nieoczekiwany zwrot akcji udał się twórcom. Osobiście dałem się zaskoczyć.

Pozdrawiam,

PS. Jeśli chodzi o automatyczne wklejenie appletu z blogfrog'a to służę pomocą. U siebie się trochę nad tym pomęczyłem ale efekt jest dobry :)

iluilu pisze...

Film ma już swoje lata, ale cały czas cieszy się sporą popularnością. Zresztą tak jak pokazy iluzjonistów, które przeżywają dzięki telewizyjnym programom takich jak Mam Talent bardzo dobry okres.

Mr. Nobody pisze...

Super :)

Janicka pisze...

Pełna zgoda, co do tego, że rośnie popularność pokazów iluzjonistycznych. W zeszłym roku byłam na pokazie mistrza iluzji – na stronie https://www.piestrzeniewicz.pl/ można sobie o nim poczytać. Muszę przyznać, że nie dziwię się, że takie spektakle mają wzięcie, bo jestem pod ogromnym wrażeniem umiejętności tego pana.

Prześlij komentarz

 

Premiera miesiąca:

Premiera miesiąca
Tytuł: 'Wszystko, co kocham'

premiera: 15.01.2010


gatunek: dramat

reżyseria: Jacek Borcuch

scenariusz: Jacek Borcuch

obsada: Olga Frycz, Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Katarzyna Herman