czwartek, 3 stycznia 2008

Obsługiwałem angielskiego króla

Coś mi się wydaje, że znowu zaniedbałem trochę pisanie recenzji ;) Ale cóż, ostatnio jakoś nie mam chęci zbytnio... Nie mniej jednak będę się starał trzymać tak ze 4 na miesiąc. A i z boku macie znów ankietę - głosujcie, bo nie powiem, ale głosy w tej ankiecie dla mnie dość ważne są. I ta jest ostatnia z serii 'Która recenzja...' ;)
PS. Tą recenzję też znajdziecie na kinomaniakach link tu.


tytuł oryginalny:
Obsluhoval jsem anglického krále
gatunek:
komedia obyczajowa
reżyseria:
Jirí Menzel
scenariusz:
Jirí Menzel
zdjęcia:
Jaromír Šofr
muzyka:
Aleš Březina
obsada:
Ivan Barnev Ivan Barnev Jan Díte (młody)
Oldřich Kaiser Oldřich Kaiser Jan Díte (starszy)
Julia Jentsch Julia Jentsch Líza
Zuzana Fialová Zuzana Fialová Marcela
od lat: 12
czas trwania: 120 minut
cena DVD: 36,99
moja ocena: 5/6


Kino czeskie jest bez wątpienia jednym z najbardziej charakterystycznych w całej Europie. Specyficzny humor oraz umiejętność lekkiego spojrzenia na każdy temat, to cechy, które przypisuje się większości produkcji naszych południowych sąsiadów. I to właśnie dzięki nim każdy film zrobiony w Czechach ma niemalże natychmiast grono wielbicieli na całym świecie. Przyznam się szczerze, że ‘Obsługiwałem angielskiego króla’ było moim pierwszym spotkaniem z tym jakże specyficznym rodzajem filmów. Jednak po jego obejrzeniu wiem, że na pewno nie ostatnim.

Zanim jednak w pełni przejdę do filmu, kilka słów o inspiracjach reżysera. Film powstał na podstawie książki zmarłego w 1997 roku Bohumila Hrabala. Nie jest to jednak pierwsze spotkanie reżysera – Jiriego Menzla – z prozą czeskiego mistrza. W trakcie całej swojej kariery reżyser ten niejednokrotnie opierał swoje scenariusze na twórczości Hrabala. Efektem tej współpracy jest chociażby klasyka czeskiego kina – „Pociągi pod specjalnym nadzorem” z 1966 roku.

Wróćmy jednak do teraźniejszości, czyli do najnowszego dzieła Menzla. Fabuła „Obsługiwałem angielskiego króla” do bardzo skomplikowanych nie należy. Całość sprowadza się do wspomnień pewnego starszego pana, który wyszedł niedawno z więzienia. Wspomnienia te nie są jednak typowe dla kryminalisty. Ich tematem jest jego praca jako kelner w różnego rodzaju restauracjach. Niby nic ciekawego, a jednak „Obsługiwałem angielskiego króla” jest genialne w swojej prostocie. A przy tym bardzo nienachalnie zadaje ambitniejsze pytania, choćby o to, co tak na prawdę może człowieka uszczęśliwić.

Nasz bohater na nadmiar szczęścia narzekać w swoim życiu nie mógł - przez swój niski wzrost było mu znacznie trudniej niż innym. Paradoksalnie jednak to jego wzrost kilkakrotnie pomógł mu osiągnąć sukces. I tu pojawia się kolejny paradoks – za każdym razem przez ten sukces tracił swoją pracę.

Cała ta opowieść o jego wzlotach i upadkach prowadzona jest w genialny sposób. Tempo jest spokojne, niczym życie w dawnych Czechach. Dzięki temu, że reżyser nie spieszy się w opowiadaniu niemal cały czas odczuwamy sielankową atmosferę. Nawet w czasie II wojny światowej nie zobaczymy walki znanej z polskiej kinematografii. Tam nie ma czołgów na ulicach, nie ma też krwi, a wszyscy są zaskakująco spokojni. Zresztą w filmie pojawia się nawet zdanie, które jakże trafnie charakteryzuje czeski naród: „My, Czesi, nie walczymy”.

Budowaniu tej szalenie pozytywnej atmosfery pomaga też główny bohater - Jan Díte. Od samego początku budzi on naszą sympatię, jest prawie zawsze uśmiechnięty, a w dodatku ma twarz na tyle sympatyczną, że nie sposób go nie lubić. I nawet gdy postępuje nie do końca tak, jak na dobrego patriotę przystało, to i tak trudno się od niego odwrócić. Zresztą w końcu spotka go kara.

Świetnie dobrano też pozostałych aktorów, a szczególnie pozytywne wrażenie (zarówno pod względem wizualnym, jak i aktorskim) robi żeńska część obsady. Odbija się to znakomicie na atmosferze filmu.

Wszystko to składa się na końcowy sukces. Sukces tym bardziej godny podziwu, że ani przez chwilę nie mamy wrażenia, że autor przesłodził. Czeska rzeczywistość około-wojenna jest pokazana realistycznie i z dystansem. Nam - Polakom – pozostaje tylko pozazdrościć takich produkcji. A w oczekiwaniu na to, aż nasi twórcy nauczą się robić lekkie filmy z głębszym przesłaniem możemy poszerzać swoje obeznanie w kinie czeskim. Wszak jeśli wszystkie filmy Menzla są podobne do „Obsługiwałem...” żałować na pewno nie będziemy.

__________

Recenzja dla http://kinomaniaki.com

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

(najpierw to co zawsze: II wojna światowa ----> małymi literami)

uważam, że film delikatnie mówiąc kapitalny:)
wspomniałeś o tym, ze mozemy im zazdroscic takich produkcji... moze sie myle, ale mam wrazenie, ze gdyby w Polsce zrobiono identyczny film (oczywiscie wczesniej) to mnostwo ludzi by mialo mnostwo zarzutow i na pewno nie podobalby sie tak bardzo jak to samo w wydaniu czeskim. chyba nie szanujemy polskich filmow:)

Prześlij komentarz

 

Premiera miesiąca:

Premiera miesiąca
Tytuł: 'Wszystko, co kocham'

premiera: 15.01.2010


gatunek: dramat

reżyseria: Jacek Borcuch

scenariusz: Jacek Borcuch

obsada: Olga Frycz, Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Katarzyna Herman