piątek, 29 stycznia 2010

Kitsch Corner: Clash of the Titans

Tym razem Kitsch Corner będzie wyjątkowo na czasie. Nawet nie chodzi mi tu tak bardzo o zbliżającą się premierę remakeu oryginalnego 'Clash of the Titans', który niedługo zawita w naszych kinach, a o 'Avatara' i efekty specjalne nad którymi wszyscy się rozpływają. Dzisiaj wszystko jest piękne, jednak spróbujcie wyobrazić sobie jak to wyglądało 30 lat temu. Przyznam szczerze, gdy zobaczyłem fragmenty 'Zmierzchu tytanów' czułem się zmiażdżony. Nie wiedziałem, czy to żart, czy coś poważnego. Zresztą zobaczcie sami, chociaż zwiastun to i nic w porównaniu z samym filmem.

sobota, 23 stycznia 2010

Parnassus


tytuł oryginalny:
The Imaginarium of Doctor Parnassus
gatunek:
fantasy, przygodowy
reżyseria:
Terry Gilliam
scenariusz:
Terry Gilliam, Charles McKeown
zdjęcia:
Nicola Pecorini
muzyka:
Mychael Danna, Jeff Danna
obsada:
Heath Ledger Heath Ledger Tony
Johnny Depp Johnny Depp Tony (pierwsza przemiana)
Jude Law Jude Law Tony (druga przemiana)
Colin Farrell Colin Farrell Tony (trzecia przemiana)
Christopher Plummer Christopher Plummer Dr Parnassus
Lily Cole Lily Cole Valentina
od lat: 12
czas trwania: 122 minuty
cena DVD: aktualnie w kinach!
moja ocena: 3,5/6


Terry Gilliam to dla mnie obok Tima Burtona i Timura Bekmambetova jeden z najbardziej wizjonerskich reżyserów. To właśnie od nich oczekuję, że przy okazji każdego ich filmu przeniosą mnie do świata pełnego magii, iluzji i dziwnych kreatur, w którym wszystko będzie możliwe. Bo nikt inny nie potrafi tego świata stworzyć lepiej niż oni. Taki też świat stworzył w swoim najnowszym filmie, 'Parnassus' Teryy Gilliam, będący swoistą wariacją na temat Alicji w Krainie Czarów i tego co dzieje się po drugiej stronie lustra.

Tytułowy doktor Parnassus jest starcem, mającym grubo ponad tysiąc lat. Skąd ten wiek? Dawno temu zawarł z diabłem pakt, a raczej dokonał zakładu. Szatan pozwolił mu wygrać, a on został skazany na życie wieczne. Hazard jednak uzależnia, więc po tym zakładzie przyszły kolejne. Stawką ostatniego była jego córka, która po ukończeniu 16 roku życia miała trafić w ręce szatana. Doktor Parnassus nie chce jednak do tego dopuścić stąd też po raz kolejny przyjmie wyzwanie ze strony szatana. Czego ono dotyczy? Kto wygra? To wbrew pozorom nie są najistotniejsze elementy filmu.

Dla mnie dużo większe znaczenie miał świat po drugiej stronie lustra. Bo doktor Parnassus potrafił tworzyć widowisko z tego, co znajduje się w umyśle każdej osoby. I właśnie te widowiska były najbardziej efektowną częścią filmu. Świat przedstawiony przypominał mi trochę ten z filmu 'Charlie i fabryka czekolady'. Z jedną różnicą in minus - było go znacznie mniej. Za dużo w tym wszystkim było rzeczy realnych i zwyczajnie zbędnych. Walka o przetrwanie, zbieranie pieniędzy, to wszystko wystarczyło nakreślić i pozwolić widzom odpłynąć w onirycznych wizjach.

Jest jednak jeszcze jeden powód, dla którego warto wybrać się na Parnassusa - to w tym filmie po raz ostatni wystąpił Heath Ledger. Właśnie w trakcie prac nad tym filmem tragicznie zmarł. Zdjęcia jednak kontynuowano, a w jego rolę wcielili się kolejno Johnny Depp, Jude Law i Collin Farrell. Od razu mogę Was uspokoić, wszystkie zmiany wizerunku są logicznie (o ile coś w świecie wyobraźni może być logiczne) uzasadnione. Poza tym są praktycznie niedostrzegalne. Charakteryzatorzy odwalili kawał dobrej roboty i powiem szczerze, że gdybym nie wiedział, to najprawdopodobniej nie domyśliłbym się, że w rolę Tonyego wcieliły się aż cztery różne osoby. Wszyscy wypadli przyzwoicie, nikt jednak nie przyćmił swoją kreacją tego, zdążył stworzyć Ledger przed śmiercią.

Zastanawiacie się kim jest Tony? Jest to najdziwniejsza postać z całego filmu. Przynajmniej z punktu widzenia scenariuszowego. Bo w zasadzie bez niego ten film też by się obył. Chłopaka znajduje właśnie doktor Parnassus i wraz ze swoją świtą ratują go przed śmiercią. On zakochuje się w jego córce i przy okazji ożywia teatr staruszka. Cierpi przy tym na amnezję i do końca nie wie kim był wcześniej. Jak widać, wątek, którego nic specjalnego nie wyróżnia, więc ze spokojem można go wyciąć. A jednak w tej tajemnicy jego pochodzenia jest spory potencjał, który nie został wykorzystany.

Taki w zasadzie jest cały film, strasznie nierówny, w którym momenty bardzo dobre przeplatają się z tymi nudnymi, a chwile magiczne odchodzą po momencie w niepamięć na rzecz scen zwyczajnych. Pod względem aktorskim również bywa różnie, bo z jednej strony aktorzy odgrywający rolę Tonyego wypadają bardzo dobrze, z drugiej jednak stać ich na więcej. Z pustego jednak i Salomon nie naleje, więc i bez dobrego scenariusza aktor nic nie zrobi. I to właśnie na scenariusz zwalę też swój największy zarzut - zakończenie, którego nie zrozumiałem. I chociaż nie o zrozumienie tu chodziło, to jednak niedosyt pozostaje. Zamiast składnego eye-candy dostałem trochę psychodeliczny dramat z niedociągnięciami. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że Tim Burton wraz z Alicją zaprezentują lepszą drugą stronę lustra.

PS. Za seans dziękuję uroczej pracowniczce Multikina :*
PS2. Przypominam o Srebrnych Kadrach - wystarczy wybrać najlepsze filmy, a zyskujecie szansę na wygranie filmów dvd!

środa, 20 stycznia 2010

Srebrne Kadry 2010 – wybierz najlepszych i wygraj nagrody!

Staje się to już tradycją, iż na początku każdego roku, między rozdaniem Złotych Globów, a Oscarów, na portalu kinomaniaki.com gości plebiscyt Srebrne Kadry, którego celem jest wyłonienie najlepszych filmów które na nasze ekrany weszły w roku minionym. Ja już po raz drugi mam przyjemność współgościć go na swoim blogu. W odróżnieniu do roku minionego, w tym wybierając najlepsze filmy minionych dwunastu miesięcy, możecie wygrać nagrody, w postaci filmów dvd! Aby wziąć udział w losowaniu wystarczy po prostu oddać swoje typy na Waszych faworytów!

Poniżej znajdziecie listę filmów nominowanych w 9 kategoriach. Głosować można przesyłając na adres pawel.kapitanczyk@gmail.com maksymalnie po 3 typy w każdej kategorii, uporządkowane od najlepszego. Pierwsze miejsce premiowane jest trzema punktami, drugie dwoma, a trzecie jednym. W każdej kategorii zwycięży ten film (osoba), która zgromadzi największą ilość punktów. Na głosy czekam do dnia 7 lutego 2009, do godziny 23.59.

Oto nominowani:
[kolejność losowa]

FILM
„Zapaśnik”
„Dystrykt 9”
„Bękarty wojny”
„Gran Torino”
„Avatar”

FILM POLSKI
„Rewers”
„Tatarak”
„Drzazgi”
„Dom zły”
„Galerianki”

REŻYSER
James Cameron („Avatar”)
Darren Aronofsky („Zapaśnik”)
Clint Eastwood („Gran Torino:)
Quentin Tarantino („Bękarty wojny”)
Ron Howard („Frost/Nixon”)

AKTOR
Mickey Rourke („Zapaśnik")
Clint Eastwood („Gran Torino")
Brad Pitt („Bękarty wojny")
Sean Penn („Obywatel Milk")
Will Smith („Siedem dusz")

AKTORKA
Meryl Streep („Wątpliwość”)
Marisa Tomei („Zapaśnik”)
Agata Buzek („Rewers”)
Zooey Deschanel („500 dni miłości”)
Kate Winslet („Lektor”)

SCENARIUSZ
Neill Blomkamp, Terri Tatchell („Dystrykt 9”)
Quentin Tarantino („Bękart wojny”)
Nick Schenk („Gran Torino”)
Peter Morgan („Frost/Nixon”)
Robert D. Siegel („Zapaśnik”)

ZDJĘCIA
Anthony Dod Mantle („Slumdog. Milioner z ulicy”)
Mauro Fiore („Avatar”)
Ben Seresin („Transformers: Zemsta upadłych”)
Maryse Alberti, Matthew Libatique („Zapaśnik”)
Robert Richardson („Bękarty wojny”)

MUZYKA
„Slumdog. Milioner z ulicy”
„Solista”
„Avatar”
„500 dni miłości”
„Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”

FILM ANIMOWANY
„Mary i Max”
„Avatar”
„9”
„Odlot”
„Walc z Baszirem”

Ogłoszenie zwycięzców w poszczególnych kategoriach, jak również osób nagrodzonych filmami będzie miało miejsce 8 lutego 2010. Ponadto, osoby które wygrają filmy zostaną o tym poinformowane drogą mailową.

Jeśli również chciałbyś umieścić notkę dotyczącą Srebrnych Kadrów na swoim blogu nie ma problemu, możesz to zrobić! W zamian możesz liczyć na linka na stronie głównej kinomaniaki.com. Szczegóły pod adresem mailowym: pawel.kapitanczyk@gmail.com

niedziela, 17 stycznia 2010

Avatar



gatunek:
sci-fi
reżyseria:
James Cameron
scenariusz:
James Cameron
zdjęcia:
Mauro Fiore
muzyka:
James Horner
obsada:
Sam Worthington Sam Worthington Jake Sully
Zoe Saldana Zoe Saldana Neytiri
Sigourney Weaver Sigourney Weaver Dr Grace Augustine
Stephen Lang Stephen Lang Pułkownik Quaritch
Michelle Rodriguez Michelle Rodriguez Trudy Chasone
od lat: 12
czas trwania: 162 minuty
cena DVD: tylko w kinach!
moja ocena: 5,5/6

[Tu miała być recenzja Avatara.]
[Stwierdziłem jednak, że polski język jest zbyt ubogi, żeby opisać magię świata tam przedstawionego, to po prostu trzeba zobaczyć.]
[Dlatego apeluję do tych, którzy jeszcze filmu nie widzieli - jeśli macie okazję iść na seans 3D, nie czekajcie, rezerwujcie bilety.]
[Prędko drugi raz takiego czegoś nie zobaczycie.]

środa, 13 stycznia 2010

Zabić sędziego


tytuł oryginalny:
Les arbitres
gatunek:
dokumentalny
reżyseria:
Yves Hinant, Eric Cardot
obsada:
Howard Webb Howard Webb (on sam)
Mike Mullarkey Mike Mullarkey (on sam)
Darren Cann Darren Cann (on sam)
Peter Froejdfeldt Peter Froejdfeldt (on sam)
czas trwania: 77 minut
moja ocena: 5/6

***

Klagenfurt, Woerthersee Stadion. 92 minuta meczu Austria - Polska. Utrzymuje się wynik 0-1. Rzut wolny wykonują Austriacy. W polu karnym dochodzi do przepychanki. Sędzia Howard Webb uspokaja piłkarzy i pozwala na wznowienie gry. Jeden z Austriaków pada w polu karnym. Webb gwiżdże, dyktuje rzut karny. Dopatrzył się faulu Lewandowskiego. W Polsce nikt tego nie widział. W tym momencie angielski arbiter staje się wrogiem publicznym numer 1 w Polsce. Austriacy oczywiście jedenastkę wykorzystują, zabierając nam ostatnie złudzenia co do awansu. Pojawia się pytanie - czy sędzia wypaczył wynik? Odpowiedź jest prosta - tak Austriacy powinni wygrać.

Myślicie, że to opinia kontrowersyjna? Nie, raczej obiektywna. Tak samo jak dokument 'Zabić sędziego', który prezentuje pracę arbitrów podczas EURO 2008. Wątek Howarda Webba nie jest co prawda jedynym poruszonym w tym filmie, jednak to właśnie wokół wydarzeń z Klagenfurtu kręci się cały turniej z perspektywy sędziów. Pan Webb był w końcu jedynym arbitrem, któremu przesyłano pogróżki, kibice nawiedzali jego rodzinny dom, a śmierci życzył mu nawet sam premier cywilizowanego kraju. Prócz arbitra z Wielkiej Brytanii ważną rolę pełnią też trójki sędziowskie z Włoch, Hiszpanii i Szwecji.

Dla osoby, która piłkę nożną ma za bezmyślną kopaninę ten film będzie bełkotem. Z dwóch powodów. Po pierwsze, trzeba znać przepisy rządzące footballem, żeby wiedzieć, czy sędzia (nie)dyktując spalonego ma rację. Po drugie trzeba było śledzić EURO, bo osoba, która przegapiła na przykład mecz Czechów z Turkami może się trochę pogubić w wydarzeniach. Jest to też jedna z większych wad od strony realizacyjnej - brak wyjaśnień. Reżyser chciał za wszelką cenę zrezygnować z komentarza, by jego dzieło było jak najbardziej obiektywne. Udało się, jednak ucierpiał na tym przekaz. Nie zawsze wiadomo kto z kim gra, o co i gdzie. Czasem wystarczyłby napis wyjaśniający sytuację, informujący o wyniku, miejscu spotkania, czy też godzinie. Tego niestety nie uświadczymy, więc pozostaje zdać się na swoją pamięć, lub po prostu próbować ogarnąć wszystko bez znajomości wydarzeń.

Ktoś może powiedzieć, że od strony technicznej nie ma też zbyt dobrej pracy kamery, nagłośnienie jest takie sobie. Ale przecież trudno żeby ktoś biegał po boisku z kamerą i mikrofonem za sędziami. W efekcie czasem można pogubić się w dialogach arbitrów, można mieć problem z rozróżnieniem, co mówią piłkarze, a co jest rozmową sędziów. Na odbiór całości to jednak nie wpływa. Wszystko widać jak na talerzu. Przez ten obiektywny przekaz każdy może zrozumieć co mu się podoba. Jest to niewątpliwie zaleta, bo dobry dokument nie powinien nam narzucać swojej wizji, tylko skłaniać do refleksji. Pomyślicie sobie być może - a nad czym tu się zastanawiać - biega koleś z gwizdkiem, myli się i jeszcze do tego nie potrafi się przyznać do błędu. A jednak, to wszystko nie jest takie proste, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.

Warto też pochwalić reżysera Yevsa Hinanta, za skuteczne uniknięcie pułapki zrobienia z filmu laurki dla UEFA. Organizacja sama w sobie występuje, co najwyżej w postaci komisji oceniających pracę sędziów i Michaela Plattiniego. Zapewne dwie seny z udziałem prezesa UEFA miały być nagrodą za udostępnienie zapisków rozmów sędziów podczas meczów. I chociaż uważam, że jego obecność była w tym filmie kompletnie zbędna, to jednak pozwoliła mi zmienić zdanie na jego temat. Do tej pory miałem go za osobę, której na prawdę leży na sercu dobro footballu. Teraz widzę w nim cwaniaka pokroju Grzegorza Laty, który swoich nie ruszy, a tym którzy mu się sprzeciwiają próbuje odebrać chęć do oporu tak szybko jak tylko się da. I w ogóle po jaką choinkę daje jakieś rady sędziom, skoro to nie jego broszka?

Zostawmy jednak pana prezesa w spokoju, bo to jednak sędziowie są głównymi aktorami, zarówno na boisku, jak i w tym filmie. Ale główny aktor nie zawsze robi co mu się podoba. Gdybym powiedział Wam, że największy wpływ na to kto dostanie żółtą kartkę ma sędzia linowy? Gdybym powiedział, że główny jest tylko marionetką w rękach swoich pomocników? Uwierzylibyście? Ja zapewne nie, dlatego warto zobaczyć 'Zabić sędziego' na własne oczy. Na boisku czasami panuje niewyobrażalny chaos. I nawet trzech facetów nie zawsze ogarnia wszystko to, co się dzieje.

Bo w końcu są tylko ludźmi. Takimi, którzy też mają uczucia, w większości mają rodziny. I nie jest wcale tak, że niesłusznie uznana bramka spływa po delikwencie jak deszcz. Sędzia nie piłkarz, chce grać fair. Jednak nie zawsze się udaje. A nawet jeśli się udaje, to nie oznacza to końcowego sukcesu (sędziowanie finału). Bo Mejuto Gonzalez nie sędziował finału nie dlatego, że popełnił jakieś błędy w trakcie trwania turnieju. Powód był bardziej okrutny i piękny zarazem. Jaki? Domyślcie się sami. Albo obejrzyjcie 'Zabić sędziego'.

***

Przypominam, że cały czas poszukuję chętnych blogerów, którzy przeprowadzą u siebie plebiscyt na najlepsze filmy 2009 roku - Srebrne Kadry. Plebiscyt rusza 19 stycznia, organizatorem jest strona kinomaniaki.com, wśród głosujących zostaną rozlosowane filmy na dvd, a blogerzy którzy zamieszczą u siebie notkę zachęcającą do głosowania i przedstawiającą nominowanych mogą liczyć na reklamę na stronie głównej kinomaniaków. Szczegóły mogę podesłać na maila, piszcie:
pawel.kapitanczyk@gmail.com

poniedziałek, 11 stycznia 2010

'Wszystko, co kocham' premierą stycznia

Jak co roku, wraz z nowym rokiem nadciągają do naszych kin nowe premiery, wśród których często można znaleźć filmy które już wkrótce stoczą bój o Oscary. Dla mnie jednak najważniejszą premierą tego miesiąca będzie film, który za Oceanem nie ma szans zabłysnąć. Powód jest prosty - pochodzi z Polski. I nie chodzi mi tu wcale o kolejną durną komedię, a o 'Wszystko, co kocham' (premiera: 15.01.2010).

O tym filmie usłyszałem już jakoś w listopadzie, za sprawą jednego z odcinków 'Kuby Wojewódzkiego'. Wystąpiła w nim Olga Frycz, która zrobiła na mnie na tyle pozytywne wrażenie, że od razu chciałem tą produkcję obejrzeć. Jeszcze wtedy trochę zniechęcał mnie fakt, że to polskie kino. Ale po obejrzeniu takich filmów jak 'Wojna polsko-ruska', 'Tatarak', czy 'Galerianki' etykietka 'polskie kino' przestała być synonimem gniotu. Liczę, że 'Wszystko co kocham' tego nie zmieni. Bo chociaż opowieść o miłości w czasach stanu wojennego może wydać się banalna, to jednak w naszych realiach jest ona dość oryginalna. Przynajmniej na tyle, by dać jej szansę.

Przyznaję jednak, że do niedawna był inny film, który interesował mnie znacznie bardziej w tym miesiącu. Mowa o 'Parnassusie' (premiera: 08.01.2010), najnowszym filmie Terryego Gilliama. Miałem jednak przyjemność go już zobaczyć i przyznam szczerze, trochę mnie rozczarował. Nie znaczy to bynajmniej, że jest zły. Jednak oczekiwałem więcej magii. Recenzja wkrótce.

W tym miesiącu na szczytach Box Office królować będą zapewne animacje. Mnie szczególnie interesują dwie - 'Księżniczka i Żaba' (premiera: 15.01.2010) oraz 'Planeta 51' (premiera: 29.01.2010). Ta pierwsza jest bardzo specyficzna. Po pierwsze, Disney wraca w niej do 'klasycznej' animacji. Czyli rysunki takie jak np. w 'Królu Lwie'. Będzie można się przenieść w czasy dzieciństwa :D Po drugie tytułowa księżniczka jest o tyle nietypowa, że jest czarna. Niby nic specjalnego, bo przecież różnice rasowe wśród cywilizowanych ludzi dawno się zatarły, ale jednak w animacji to chyba pierwszy taki przypadek. Miejmy nadzieję, że już wkrótce przekonamy się, że jest też trzeci powód, dla którego warto obejrzeć 'Księżniczkę i Żabę' - magiczna fabuła, jak za dawnych lat.

Druga animacja o której wspomniałem, 'Planeta 51' zainteresowała mnie przede wszystkim swoimi zwiastunami. Całkiem zabawne, prezentujące ciekawy pomysł, robiły pozytywne wrażenie. Jednak im dalej w las tym ciemniej. Fabuła mimo że oryginalna, bo nieczęsto zdarza się, by to ziemianie dokonywali inwazji na planetę obcych, w dodatku przerażając dość mocno zielone stworki, nie zapewnia śmiechu. Taka przynajmniej jest obiegowa opinia. Ja jednak pozostaję optymistą i wierzę, że w moje poczucie humoru ten film trafi.

Warto też pamiętać, że w styczniu na nasze ekrany powraca najsłynniejszy detektyw wszech czasów - 'Sherlock Holmes' (premiera: 15.01.2010). W zasadzie nie muszę więcej mówić, postać tą każdy chyba zna. Sukces kasowy filmu gwarantowany. Sukces artystyczny też jest możliwy, wystarczy odtworzyć klimat mglistej Anglii i stworzyć wciągającą intrygę. O aktorstwo jestem spokojny, bo Jude Law i Robert Downey Jr. na swoim fachu się znają.

To tyle w tym krótkim, przeglądzie premier. Na zakończenie chciałem zwrócić jeszcze Waszą uwagę w stronę 'Głodu' (premiera: 08.01.2010), który u Szymalana dostał 5 gwaizdek, a na filmwebie znaczek Filmweb poleca!; 'Pół żartem, pół serio' (premiera: 29.01.2010) - klasyk z uroczą Marylin Monroe oraz kolejną polską produkcję - 'Moja krew' (premiera: 29.01.2010) - o bokserze, który dowiaduje się, że wkrótce umrze, a chce coś po sobie na tym świecie zostawić.

Zwiastun 'Wszystko co kocham':

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Filmowe podsumowanie roku 2009, cz. 3

Czyli najlepsi z najlepszych. Jeden ranking, ten absolutnie najważniejszy. Dziesięć filmów, które w minionym roku zrobiły na mnie największe wrażenie. Ale zanim je przedstawię, kilka statystyk, odnośnie tego, co w całym 2009 roku widziałem.

Liczba obejrzanych filmów: 121
Średnia ocena: 6,14/10
Filmy ocenione na 10: Once
Filmy ocenione na 1: Tulpan
Najczęściej pojawiająca się ocena: 6 (30 filmów).

To tylko kilka statystyk, które potwierdzają moją tezę, że miniony rok pod względem produkcji filmowych był raczej przeciętny. A jeśli porównywać go z poprzednim, gdzie mogliśmy oglądać na ekranach kin genialne Once, Pozwól mi wejść, Sierociniec, Mrocznego rycerza, XXY, czy Wall.E wydaje się wręcz mizerny. Ale nie zmienia to faktu, że kilka perełek w tym roku na ekranach naszych kin też się pojawiło. Oto te największe, moim skromnym zdaniem:

  1. Bękarty wojny - absolutny numer jeden. Jedyny film, który mnie prawdziwie zachwycił i w którym nie znalazłem niczego, do czego mógłbym się przyczepić. Quentin Tarantino będąc w najwyższej formie, udowodnił, że świetnie czuje się w każdym gatunku, a lepszego speca od dialogów na świecie nie ma. To jest bingo! Moja ocena 9/10
  2. Gran Torino - bardzo spokojny, ale niezwykle mocny film. Ostatni w aktorskiej karierze Clinta Eastwooda. Jego rola to prawdziwy majstersztyk, jednak nie tylko za nią film dostaje tak wysoką notę. Raczej dlatego, że to coś więcej niż zlepek nic nie znaczących obrazów. To rzecz o tolerancji i o tym, że każdy może się zmienić, tak jak zmienia się świat wokół nas. Moja ocena 9/10
  3. Koralina i tajemnicze drzwi - najlepsza animacja jaką widziałem w minionym roku (chociaż przyznaję się bez bicia, że Odlotu nie widziałem). Magiczna w pewien sposób, stworzona w archaiczny sposób metodą poklatkową jest czymś innym niż wszystkie inne ogry, psy i wiewiórki, które zalewają od jakiegoś czasu nasze kina. Idealna dla małych (chociaż dla najmniejszych może być trochę mroczna), jak i dla dużych. Moja ocena 9/10
  4. Vicky Cristina Barcelona - film który sprawił mi chyba najmilszą niespodziankę w minionym roku. Już zdążyłem przywyknąć, że Woody Allen kręci ostatnio filmy ciężkie, bez polotu, a tu proszę, coś zupełnie innego. To nie tylko rewelacyjna reklamówka Barcelony jako miasta, ani też nie pokaz urody i talentu aktorskiego Scarlett Johanson i Penelope Cruz. To przede wszystkim wspaniale nakreślone postacie, na których opiera się cały film. Moja ocena 8/10
  5. Zapaśnik - Mickey Rourke powraca. Przyznam jednak szczerze, że jego powrót mało mnie interesował, bo to nie aktor mojego pokolenia. W filmie Darena Arronfskyego wypadł jednak rewelacyjnie. Warto obejrzeć chociażby dlatego, że to najlepiej zakończony film, jaki widziałem. Moja ocena 8/10
  6. Frost/Nixon - czy film który nie tylko jest przegadany, ale którego zakończenie znamy może trzymać w napięciu? Frost/Nixon pokazuje, że może. Jest to rekonstrukcja wywiadu redaktora Frosta z prezydentem Nixonem, w którym Nixon przyznał się do afery Watergate. Interesujące, chociaż trochę mało ważne dla przeciętnego Polaka. Moja ocena 8/10
  7. Tatarak - sam się sobie dziwię, że ten film jest tak wysoko. Ale to głównie za sprawą monologów Krystyny Jandy. One zasługują na miano arcydzieła. Pozostałe części filmu wypadają różnie. Część stricte filmowa jest średniakiem, część pseudo-dokumentalna jest żałosna, bo reżyserowana. Ale ogółem jest nieźle. Moja ocena 8/10
  8. Zabić sędziego - gdyby nie to, że jedną z moich miłości jest football, tego filmu by tu nie było. Ostrzegam więc, że osoby które uważają, że piłka nożna to sport w którym 22 facetów biega za jedną piłką powinny się od tego dzieła trzymać z daleka. Pozostałych ten dokument może zainteresuje, bo opowiada pracy sędziów podczas EURO 2008. Więcej nie zdradzam, wkrótce recenzja ;) Moja ocena 8/10
  9. Wojna polsko-ruska - film który mnie zmiótł. Dlaczego więc jest dopiero na 9 miejscu? Ano dlatego, że zmiótł mnie do tego stopnia, że miałem problem z jego jednoznaczną oceną. Równie dobrze mogłem mu dać 10, jak i 1. Bo to dzieło odbierać można różnie. Jednak jednego z najważniejszych filmów mijającego roku nie wypada oceniać nisko, tym bardziej, jeśli ma tak znakomity scenariusz i aktorów. Moja ocena 7/10
  10. Człowiek na linie - Man on Wire - drugi dokument w zestawieniu! Tym razem o prawdziwej pasji i dążeniu do spełnienia marzeń. Rzecz o facecie, który przeszedł na linie między wieżami World Trade Center. Prawdzie inspirujące kino. Moja ocena 7/10.
Oczywiście jak co roku znalazły się filmy, które miały potencjał na znalezienie się w tym rankingu, ale mi zabrakło czasu (a ostatnio sprzętu), aby je zobaczyć. Oto tytuły, które mogły w tym zestawieniu zamieszać:
Antychryst, Wrogowie publiczni, Dystrykt 9, Odlot, Rewers, Biała wstążka, Królik po berlińsku, Avatar.
Jednak nic straconego, jeśli naprawdę te filmy będą godne uwagi, to bez wątpienia za rok, przy kolejnym podsumowaniu o nich wspomnę.

Na zakończenie wszystkim czytelnikom, życzę aby najlepszy film jaki widzieli w 2009 roku był gorszy od najgorszego, jaki zobaczą w roku 2010 ;)

Pozdrawiam noworocznie,
Pawcio
 

Premiera miesiąca:

Premiera miesiąca
Tytuł: 'Wszystko, co kocham'

premiera: 15.01.2010


gatunek: dramat

reżyseria: Jacek Borcuch

scenariusz: Jacek Borcuch

obsada: Olga Frycz, Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Katarzyna Herman